Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9307
Zalogowanych: 25
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Kotlina Jeleniogórska: Dach nad głową na szczytach

Niedziela, 3 grudnia 2006, 0:00
Autor: TEJO
Kotlina Jeleniogórska: Dach nad głową na szczytach
Fot. Archiwum, K. Piotrowski
Po jednych schroniskach ostały się tylko fundamenty, po innych – mury, które zupełnie zmieniły swoje przeznaczenie. Są też takie, które wyburzono, aby w ich miejsce postawić nowoczesne kolosy. Mało przyjazne, ale za to widoczne z daleka. Dziś odwiedzimy Schneegrubenbaude, czyli schronisko na Śnieżnych Kotłach.

– Ten dzień był poświęcony na obejrzenie Śnieżnych Kotłów, uważanych za rzecz najbardziej godną widzenia, a również źródeł i wodospadu Łaby – pisze 2 sierpnia 1800 roku John Quincy Adams, amerykański dyplomata i przyszły prezydent USA, który – jak już wiadomo w tym właśnie czasie – zwiedzał Jelenią Górę i okolice.

<b> Na Kotły z zadyszką </b>
Niewygodnym wózkiem wyruszył ze Szklarskiej Poręby w towarzystwie małżonki i po dwóch godzinach podskakiwania na kamieniach i skałach dojechali do miejsca, skąd żaden inny pojazd dalej jechać nie mógł. – Godzinę wspinaliśmy się bardzo stromą ścieżką. Dysząc dotarliśmy do szałasu chłopskiego, zwanego budą, jakich wiele spotyka się w tych górach – opisuje. Tam odpoczęli, posilili się. Przed nimi jeszcze pół godziny marszu, ale już nie po takiej stromiznie.

– Nagle: przepaść! Prawie tysiąc pięćset stóp głęboka, otworzyła przed nami swoją przerażającą gardziel. Mogliśmy oprzeć się o brzeg skały i spojrzeć w okropną otchłań. Znana jest jako Duży i Mały Kocioł Śnieżny, a to dlatego, że śnieg na dnie pozostaje niestopiony przez cały rok. Jednak tak się nie działo przez ostatnie dwa lata, a teraz nie ma śniegu w ogóle – zanotował Amerykanin.

<b> Romantyzm magnesem
i gigantomania Schaffgotschów </b>
Kiedy tam przebywał, na Śnieżnych Kotłach nie było nawet najprostszej budy góralskiej. Miejsce odstraszało raczej ówczesnych turystów wspomnianymi przepaściami i trudnościami w dotarciu. Wycieczka na Śnieżkę w porównaniu z eskapadą na Kotły wydawała się spacerkiem.
Dopiero romantyczne uwielbienie surowych krajobrazów przyciągnęło tu większą rzeszę ludzi i dało początek rozwojowi schroniska.

Pierwsze trudno w ten sposób określić. W 1837 roku powstaje drewniana budka, w której można się skromnie posilić. Nocleg znajdują tam zaledwie dwie osoby. Budka nie wytrzymuje surowej aury i po niespełna 20 latach zostaje zniszczona przez huragan.
W jej miejsce stanie kamienne schronisko: tam odpocząć może 21 turystów w pokojach, a ponad dwa razy tyle – posilić się w sali bufetowej.
Ale i tego było mało. Jak się okazuje – gigantomania nie jest właściwa tylko naszym czasom. Schaffgotschowie, właściciele okolicznych ziem, w ciągu roku (1896-97) wznoszą nad Śnieżnymi Kotłami kilkupiętrowy hotel górski z wkomponowaną wieżą widokową.
Jak na koniec XIX wieku obiekt jest imponujący. Turyści mogą przenocować w 44 komfortowo urządzonych pokojach dwuosobowych i posilić się w kilku salach restauracyjnych, urządzonych również na tarasach widokowych, zabudowanych oknami.
Najwięcej ciężkiej pracy mieli tragarze, którzy przez cały rok na plecach wnosili regularnie zapasy żywności i zapewne – opału, gdyż do schroniska dostać się pojazdem mechanicznym nie było możliwe.

Schaffgotschowie doskonale widzieli górskie włościa z apartamentów w pałacu w Cieplicach. Park Zdrojowy leży niemal naprzeciwko Śnieżnych Kotłów. Trudno oceniać walory estetyczne, jakimi się kierowali. Zdaniem wielu wieża i sam obiekt zupełnie do górskiego krajobrazu nie pasowały.

<b> Luftwaffe, a później – Wawel </b>
Po wybuchu II Wojny Światowej obiekt na Śnieżnych Kotłach przejmuje Luftwaffe i urządza tam ośrodek wypoczynkowy dla pilotów i żołnierzy związanych z lotnictwem oraz ich rodzin. Sielanka kończy się w 1944 roku, kiedy – w obliczu zbliżających się wojsk armii sowieckiej – Niemcy militaryzują karkonoskie szczyty i zamykają schroniska. Nad Kotłami powstaje baza radiolokacyjna, która działa aż do wycofania się hitlerowców z terenów Śląska.

Kiedy w Karkonosze trafiają pierwsi polscy osadnicy, schroniskiem w Karkonoszach zajmuje się… Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, jak wówczas nazywano dzisiejsze Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Obiekt nie w pełni ożywa po 1950 roku jako schronisko „Wawel”, nazwie niewiele mającej wspólnego z Sudetami. Uruchomiono tam tylko kilka pokojów i bufet. Z uwagi na nikły ruch turystyczny (strefa nadgraniczna dość pilnie strzeżona), dawny hotel podupada i kończy służbę dla miłośników górskich wędrówek w maju 1960.

<b> Przekaźnik nad Kotłami </b>
Rok wcześniej na Śnieżnych Kotłach zainstalowano pierwsze w Karkonoszach przekaźnikowe urządzenia radiowe za czasów PRL. Mało kto pamięta powód. A były nim Igrzyska Olimpijskie w Rzymie. Dzięki tym łączom transmisji radiowych z olimpiady mogli słuchać zarówno Polacy, Czesi, jak i mieszkańcy przygranicznej części ZSRR (telewizja jeszcze wówczas raczkowała).

Zamontowaną aparaturę na Śnieżnych Kotłach pozostawiono, a obiekt ze schroniska staje się dość ponurą stacją przekaźnikową, modernizowaną wielokrotnie, dzięki której sygnał telewizyjny z analogowych anten można odbierać do dziś. Zadomowiły się tam także stacje telefonii komórkowej.

<b> Spalone, zmiecione </b>
Los dał nową rolę schronisku nad Kotłami, ale nie oszczędził wielu innych karkonoskich „bud”. Fundamenty pozostały jedynie po schronisku Księcia Henryka, Bronka Czecha (Schlingelbaude – jednego z najstarszych karkonoskich schronisk z prawdziwego zdarzenia – zniszczonego w pożarze w latach 60-tych minionego stulecia). Jeszcze przed 1945 rokiem lawina zmiotła schronisko Melzengrundbaude w Kotle Łomniczki, założone 1 czerwca 1905 roku przez Augusta Vogta.
Jego gospodarz w sezonie zatrudniał orkiestrę, a gości raczył – podobno – wyśmienitymi, jak na górskie warunki, daniami…

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (3)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group