W 1957 roku Oficer Operacyjny Referatu ds. Bezpieczeństwa Jeleniej Góry ppor. Zygmunt T. (nazwisko znane autorom artykułu) w dokumencie pt. „POSTANOWIENIE o założeniu teczki obiektowej” postanawia o założeniu takiej sprawy ze względu na to, że: „Zakłady Przemysłu Z.P.R-1 rozmieszczone są w Kowarach i sąsiednich powiatach, posiadają kluczowe znaczenie dla przemysłu obronnego i pokojowego. Ponadto w Zakładach tych obecnie są tendencje strajkowe”.
Kolejne części informacji z dokumentu są również niezmiernie ważne: „W związku z tym zachodzi konieczność założenia jednolitej teczki obiektowej dla systematyzacji materiałów, celem określenia prawidłowej treści i sposobów przeprowadzenia najbardziej skutecznych przedsięwzięć agenturalno operacyjnych zapewniających wykrycie, zabezpieczenie i zlikwidowanie w porę wrogiej działalności na tych Zakładach.”
Zgodnie z procedurą bezpieczeństwa teczkę obiektową, założoną przez por. T, zarejestrowano i zaczęła się akcja, polegająca na ochronie obiektów, w których wydobywano uran.
Była i teczka
W teczce obiektowej znalazły się, między innymi, notatki związane z informacjami tajnymi, jakie zostały wytworzone podczas prac zabezpieczających, pod względem bezpieczeństwa, strategicznych obiektów kopalni uranu.
W notatce informacyjnej (dokumencie wytworzonym przed założeniem taczki obiektowej) ściśle tajnej z 30.11.1955 r. informowano, że kadrę inżyniersko-techniczną radziecką mają częściowo zastąpić naukowcy- inżynierowie polscy. W tej sytuacji, natychmiast zaczęto sprawdzać, pod względem bezpieczeństwa tajemnic „związanych z pośrednią i bezpośrednią dokumentacją i poszczególnymi obiektami produkcyjnymi stanowiącymi najistotniejszą tajemnicę obiektu i produkcji”, wytypowaną grupę naukowców.
Sprawdzenie to polegało na zorganizowaniu wokół nich obserwacji agenturalno-informacyjnej, która miała sprawdzić, czy wytypowaniu naukowcy nadają się do pracy w tak tajnym obiekcie, produkującym jeden z najważniejszych składników broni atomowej.
We wstępnej fazie pracy w Kowarach naukowcy, szczególnie, nie byli dopuszczeni do dokumentacji geologicznej terenu.
O dopuszczeniu, jak informuje notatka, miał zadecydować Urząd Bezpieczeństwa. Po takiej weryfikacji polską kadrę inżynierską miano dopuścić do tajemnic obiektu tylko czasowo, zastrzegając sobie ich natychmiastowe zwolnienie w wypadku stwierdzenia, lub nawet podejrzenia, działań mogących ujawnić tajemnicę miejsca i produkcji.
Kto zastąpi kadrę radziecką?
I tak, podczas prac nad weryfikacją pracowników mających zastąpić częściowo kadrę radziecką, stwierdzono, że: Stanisław M. (personalia znane autorom artykułu) w dokumentach złożonych do działu kadr nie ujawnił swojej działalności w latach 1949-50 w młodzieżowej kontrrewolucyjnej organizacji, która miała działać na terenie Technikum Elektrycznego w Żychlinie.
Ta organizacja, według UB-SB, miała na celu gromadzenie broni oraz kolportaż nielegalnej prasy. Miała też skonstruować radiostację o zasięgu krótkofalowym. Za co Stanisław M. miał odbyć karę 1 roku więzienia. Niestety, M. miał na swym koncie jeszcze jedno bardzo ważne uchybienie, bo oto w liście do Ministra Hutnictwa, opisując swoją drogę zawodową, napisał na jakich tajnych aparatach pracuje w Kowarach! To automatycznie skreśliło M. z listy pracowników zakładów ZPR 1.
Takiej weryfikacji, co można wyczytać z notatki, poddano każdego. I części weryfikowanych wyciągnięto- a to słuchania radia zagranicznego, a to ojca w AK, a to pijaństwo i hazard, a to nielegalną organizację WIN itd. Jak więc widać, UB bardzo dbała o to, aby tajemnice zakładów wydobycia uranu były stale zachowane. I aby nikt nigdy nie mógł się dowiedzieć, co się w nich dzieje. Dodać należy, że polska kadra naukowa stale pracowała pod nadzorem naukowców radzieckich.
Wielkie utajnienie
To dublowanie stanowisk świadczyło o tym, że towarzysze radzieccy nie wierzyli do końca polskim pracownikom. Wielkie utajnienie zakładów musiało w konsekwencji doprowadzić do stworzenia w nich, w dniu 14.06.1955 r., organizacji agenturalno-operatywnej, która tak naprawdę była pracą kontrwywiadowczą. Taka osłona kontrwywiadowcza funkcjonowała wtedy w każdym zakładzie państwowym. W Kowarach jednak rozciągnięto tę osłonę na prawie wszystkie działy ZPR-u.
I tak, za szczególnie narażone na inwigilację obcych służb uznano:
a/ Tajną kancelarię w D.N. i na poszczególnych rejonach,
b/ Główną sortownię i sortownie w rejonach,
c/ Laboratorium,
d/ Magazyn materiałów wybuchowych,
e/ U.N. Dyr. Dział Finansowy, Biuro Projektów i Dział Pracy i Płacy
f/ Kompresorownie, podstacje energetyczne i inne ważne agregaty-odcinki narażone na uderzenia wroga
g/ Ważne odcinki na działach produkcji.
Te wszystkie działania kontrwywiadowcze uzasadniano też tym, że „Kierownikowi jednostki pozwala to znać b. dokładnie stale aktualną sytuację operacyjną na całości chronionych zakładów, prawidłowo tą sytuację oceniać z punktów operacyjnych i ogólnych(…) Dotychczasowe doświadczenie w pracy tut. Jednostki operatywnej wykazało, że byliśmy nastawieni na przeważającej większości na rozpracowywanie już zaistniałych faktów wrogiej działalności, a nie na ich przedwczesnym wykryciu. Było to nie słuszne.”
Uran z Kowar potrzebny ZSRR
Jak widać, UB-SB bardzo poważnie podchodziło do tego, jakże ważnego dla obronności, obiektu. Niestety, ważnego nie dla obronności Polski, a ZSRR. Było to, rzecz jasna, ważne z powodu pilnych prac na bronią - bombą atomową. Ale także nad reaktorami atomowymi (F-1) i napędami okrętów podwodnych, nad którymi to stale wtedy pracowano w Związku Radzieckim. A do tego, jak wiadomo, potrzebne były duże ilości uranu.
UB dbało też o właściwy dobór kadry agenturalnej, która miała ujawniać zagrożenia w ZPR Kowary. Jak pisali funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa, agentura musi rekrutować się ze specjalistów i doświadczonych praktyków na swoich odcinkach pracy. Dzięki takie agenturze UB mogła nią, jak napisano, „manewrować w kierunkach podstawienia jej pod ustalone agentury obcych wywiadów, gdyż z reguły takie osoby są w zainteresowaniu wywiadów państw kapitalistycznych”.
UB postanowiło też oczyścić szeregi agentów w ZPR 1 z jednostek zdekonspirowanych, dwulicowych, zdemoralizowanych, nie szczerych. Swoich zaś wypróbowanych agentów, sprawdzonych w boju, nastawiono na osoby utrzymujące podejrzane kontakty z cudzoziemcami, na tych, którzy korespondują z mieszkańcami krajów kapitalistycznych.
W tej korespondencji, która miała być przechwytywano, należało zwrócić uwagę, jak pisali UB-ecy, na ukryte w treści listów zaszyfrowane wiadomości. Należało też zwrócić uwagę na osoby, które miały kiedykolwiek styczność z obcym wywiadem, na osoby interesujące się spec. produkcją w Kowarach…itd.
Przy uranie pracowały aż 442 osoby
Zakres zainteresowania agentów miał być praktycznie nacelowany na prawie każdy element związanych z produkcją tajnych zakładów. Oczywiście agentów UB ukierunkowano najbardziej na to, aby nie dopuścili oni do jakiekolwiek próby „dywersji, sabotażu, szkodnictwa-awarii itp”. Tego typu działań w tych zakładach obawiano się chyba najbardziej.
Do szczegółowych działań na terenie ZPR-1, mających na celu zabezpieczenie kontrwywiadowcze, sporządzono charakterystykę kontrwywiadowczą, składająca się z analizy obiektów i terenu „przyobiektowego”. Charakterystykę napisano niezwykle szczegółowo, nie zapomniano i nie ominięto niczego, co mogło doprowadzić do niekontrolowanych działań czy wycieków informacji, mogących zdekonspirować kowarskie obiekty.
Jak napisano w charakterystyce, w zakładach pracowały 442 osoby, w tym pracownicy fizyczni i umysłowi. Z przerażeniem napisano też, że w dyrekcji zakładu nie mają swojej agentury. Co skutkowało tym, że szereg osób tam pracujących nie było „prześwietlonych”. W tej materii napisano też zdanie, w którym użyto typowego w tamtych czasach, a może i dziś, języka „Znane są plany prac poszukiwawczych i dużo wcześniej wiadomo, gdzie będzie organizowany nowy punkt produkcyjny.
Dotychczasowe próby wyjścia na filtracje obcego wywiadu w Dyrekcji Naczelnej- poprzez agenturę na obiekcie nie dały wyników”. Uff, ciężki to był język, ale warto było go przytoczyć dla zrozumienia sposobu pisania i formułowania myśli UB-ckiej braci.
Charakterystyka kontrwywiadowcza opisuje, krok po kroku, jak zabrano się za rozpracowywania wszystkich pracowników dyrekcji. UB-SB wiedziało o nich praktycznie wszystko: kto, co, jak, kiedy, z kim, gdzie, skąd, dlaczego itp…
I na dodatek, funkcjonariusze bezpieczeństwa wykryli, że w dyrekcji pracują osobnicy, jak to napisano, „podatnymi dla wrogiej agentury-wywiadu imperialistycznego”.
Co dalej wyszło (a wyszło bardzo wiele ciekawych rzeczy-spraw) z tej charakterystyki kontrwywiadowczej napiszemy w kolejnym artykule.