Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9701
Zalogowanych: 16
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Sposoby na kryzys

Wtorek, 23 sierpnia 2011, 9:49
Aktualizacja: 9:50
Autor: artykuł sponsorowany
– Czy w Jeleniej Górze rośnie bezrobocie? Takie są niemal powszechne odczucia…

- Z odczuciami nie dyskutuję, ale prawda jest diametralnie inna – powiedział Marcin Zawiła, Prezydent Miasta. – Wprawdzie powoli, ale bezrobocie systematycznie maleje od początku tego roku. Wymowa liczb jest oczywista. W styczniu w mieście i powiecie bezrobotnych było ok. 8.800 osób, a bezrobocie przekraczało grubo 10 %, , na koniec lipca bez pracy pozostawało 7.600 osób, to znaczy – z górą tysiąc mniej. Oczywiście, mam świadomość, że wpływ na to mają prace sezonowe, których w okresie wakacji jest więcej. Nie zgłosili się jeszcze absolwenci szkół ponadgimnazjalnych, którzy nie zdecydowali się pójść na studia, a póki co znaleźli pracę dorywczą, albo też wyjechali na wakacje. Zgłoszą się w końcu września, albo i w październiku, kiedy skończy się im ubezpieczenie. Ale faktem jest też, że w tym okresie w kilku zakładach pracy nastąpią dodatkowe przyjęcia, więc zobaczymy, jaki będzie ostateczny bilans. Nie jestem ani zadowolony z tempa spadku bezrobocia, ani całkiem spokojny o przyszłość, ale też nie ustajemy w wysiłkach, by w różny sposób przeciwdziałać ponownej ewentualnej zwyżce liczby osób bezrobotnych. Właśnie poprzez zmiany w systemie edukacji, stały kontakt z przedsiębiorcami, promocję możliwości gospodarczych Jeleniej Góry w różnych agencjach państwowych i korporacjach pracodawców.

Czy to może być skuteczne?
To będzie skuteczne. O tym jestem przekonany, bo wiem czego szukają potencjalni inwestorzy w Jeleniej Górze i sukcesywnie kolejnym to zapewniamy. Nie chcę dziś operować nazwami, ale przynajmniej dwa – trzy spore podmioty mają szansę zaistnieć w Jeleniej Górze w czasie najbliższych kilku miesięcy, kolejne dwa – nieco później, bo powstanie ich oddziałów w Jeleniej Górze jest sprawą bardziej skomplikowaną i wymaga daleko szerszych działań. Decyzje ich zarządów o lokalizacji w Jeleniej Górze już zapadły i sukcesywnie są realizowane. W gospodarce nic się nie dzieje z tygodnia na tydzień. Przywołam przykład „Zorki”, która ma już swoją nową halę, jej zarząd podkreśla, że była to błyskawiczna operacja, a przecież i tak trwała przeszło rok, a proces kompletowania załogi jest dopiero w początkowej fazie. Tu gdzie się inwestuje duże pieniądze, potrzebna jest rozwaga, a to wymaga czasu. Ale z drugiej strony – duża inwestycja jest stabilna na lata i warto na nią cierpliwie czekać. Ale ludzie nie mogą czekać na to, by zyskiwać bez własnej zapobiegliwości i wkładu pracy.

Co Pan ma na myśli?
Przede wszystkim – własną aktywność osób bezrobotnych. Miasto będzie pomagać, by każdy stanął „na własne nogi”. Deklarowaliśmy i dotrzymujemy deklaracji, że oddamy na bezkonkurencyjnych warunkach lokale, pomożemy w sięganiu po kredyty. To się już dzieje, pierwsi zainteresowani zaczynają pracę na swoim. Nie każdy ma skłonności do tak pojmowanego ryzyka i ja to rozumiem. Ale proszę, by każdy wyciągnął wnioski choćby z takiej statystyki. Otóż w początkach roku bezrobotnych z wyższym wykształceniem było ponad stu. W lipcu – 19 osób. To oznacza, że wykształcenie, aczkolwiek nie gwarantuje pracy wygodnej jest niezbędnym warunkiem mobilności. Zmniejszenie się liczby bezrobotnych w tej grupie jest dowodem m.in. na potrzebę podnoszenia kwalifikacji, bo bez tego coraz trudniej znaleźć pracę. M.in., bo wiem, że być może niektórzy z tej setki wyjechali, by szukać jej gdzie indziej, ale to nie kłóci się z tezą, że im wyższe wykształcenie, szersze kwalifikacje, tym większe szanse.

A kto ma najmniejsze?
Niestety, wciąż ludzie po 50. roku życia i bez kwalifikacji. W tej grupie trudno być optymistą i stąd będziemy się szczególnie przyglądać szansom podjęcia zatrudnienia przez pięćdziesiąciolatków. Ale i oni muszą szukać sposobów na przekwalifikowanie się.

Jak sobie radzą firmy na jeleniogórskim rynku?
Różnie, szczególnie te, które istnieją lokalnie, a odczuwają skutki kryzysu, jaki dotknął cały kontynent. Przykładem są firmy turystyczne i obsługi okołoturystycznej. Znam takie, które rygorystycznie trzymają się zasady „żadnych nowych przyjęć na miejsca opuszczane przez emerytów, sezonowe obniżki płac dla wszystkich zatrudnionych, łącznie z zarządem”, by przetrzymać najtrudniejszy czas i utrzymać załogę. Jestem pełen podziwu dla odwagi takich zarządów i determinacji oraz stopnia integracji pracowników. Takie rygory są możliwe w sprywatyzowanych zakładach pracy i wymagają pełnej zgody i załogi, i związków zawodowych.

Naprawdę są takie firmy w Jeleniej Górze?
Naprawdę. Jestem przekonany, że wyjdą z czasu kryzysu w dobrej kondycji. Miasto, a myślę tu nie tylko o Urzędzie, ale przede wszystkim o całej strukturze miejskiej, nie może sobie na to w pełni pozwolić, bo przecież absolwenci gdzieś muszą choćby odbywać staże, zaczynać pracę pod okiem doświadczonych, nim ci przejdą na emeryturę. W każdej dziedzinie potrzebna jest pewna elastyczność i zdolność dostosowania się i do istniejących bieżąco warunków, i do potrzeb w perspektywie.

artykuł sponsorowany

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
448
Tak
22%
Nie
41%
Czasami
26%
Nie chodzę
12%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group