Organizatorem jest Dominium Łomnica – Fundacja Rozwoju Krajobrazu Kulturowego w Łomnicy oraz Pałac Łomnica. Dożynkom towarzyszy kiermasz produktów regionalnych, na którym prezentują się rękodzielnicy i rzemieślnicy z województwa dolnośląskiego.
- Dożynki organizujemy już szósty rok. Tym razem przyjechało ok. 50. wystawców i producentów prezentujących polskie tradycje. Ze starych przepisów swoich dziadów produkują m.in. kozie sery, ciasta, smalec z chlebem na zakwasie upieczonym ze świeżej mąki, miody, przetwory z owoców, wędliny. Własnoręcznie robią też piękne wieńce dożynkowe i bukiety ze zboża, czy też produkty z lnu - mówiła Joanna Dumin, prezes fundacji Dominium Łomnica.
Wczoraj (12.10.) wystąpił zespół ludowy „Janicki” z Czarnego Boru, który zaśpiewał stare polskie pieśni. Natomiast dzisiaj zagrają górale czadeccy „Dawidenka” z Koźlic. Można poznać również kulinarne umiejętności gospodyń z Barda Śląskiego, które w kuchni ziemiańskiej pieką bułeczki i ciasta.
- Jesteśmy ze wsi Radostów z gminy Lubań i tworzymy dziesięcioosobowy zespół „Marysieńki”. Śpiewamy pieśni ludowe, głównie dożynkowe. Pieczemy również chleby, ciasta z owocami sezonowymi, robimy smalec z domową szynką, bo podczas żniw nie ma czasu na gotowanie, dlatego wcześniej trzeba narobić konserw. Dziękując Bogu za plony, śpiewamy o chlebie, którego nigdy nie kłujemy widelcem, a delikatnie bierzemy w dłonie, by wyrazić szacunek, do tego co nam ofiarował Pan – podkreślała Zdzisława Kuryło „Dzidzia”, szefowa zespołu „Marysieńki”.
Furorę robił również kwas chlebowy, czy też naturalny sok jabłkowy z malinami bez dodatku cukru i wody. – Jesteśmy sadownikami spod Lutyni niedaleko Wrocławia i nasza rodzina uprawia sad już od 1978 r., a biznes przejęłam po rodzicach. W sadzie rosną nie tylko jabłonie, ale również wiśnie, czy też brzoskwinie. Od dwóch lat produkujemy soki naturalnie tłoczone bez dodatku wody czy cukru. Ich słodycz zależy od umiejętności doboru gatunków owoców. Oprócz soku jabłkowo-malinowego jest też czysty jabłkowy i jabłkowo-miętowy – powiedziała Anna Szlączka z gospodarstwa Anbol.
- Nietypowe jest też opakowanie, w którym sprzedajemy soki, bo korzystamy z amerykańskiego patentu z lat 40’ ubiegłego wieku. W kartonie znajduje się trzy lub pięciolitrowy worek z kranikiem. Mimo że sok nie jest konserwowany, po otwarciu nadaje się do spożycia jeszcze przez 10 dni – dodała.
– Soki są przepyszne i naturalne, dlatego je kupiłam. Skusiłam się też na kwas chlebowy – mówiła Małgorzata Szczepańska z Jawora.
Barwne i fantazyjnie plecione wianki przyciągały grono widzów oraz kupców, którzy nie żałowali pieniędzy na te piękne suszki. – Jesteśmy z Leśnicy i sami hodujemy kwiaty, które później suszymy. Wieńce są również z żyta, pszenicy, owsa, słomy, liści, buczyny czy też szyszek. Pasja zaczęła się dość niewinnie, bo uprawialiśmy wiosenny czosnek, który rośnie tylko sto dni, ale bardzo szybko. Zajmujemy się tym już od dziesięciu lat. A dopiero później zaczęliśmy robić wieńce – podkreślała Jadwiga Bartnicka z firmy Kłosek z Leśnicy.