Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 9146
Zalogowanych: 11
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Dokument kreowany: kłamstwo, czy rzeczywistość

Piątek, 8 października 2010, 7:24
Aktualizacja: Sobota, 9 października 2010, 8:18
Autor: TEJO
JELENIA GÓRA: Dokument kreowany: kłamstwo, czy rzeczywistość
Fot. ...
Między dokumentem a kreacją – na tak zatytułowany wykład Adama Mazura, historyka sztuki i krytyka fotografii – zaprosiło wczoraj zainteresowanych Biuro Wystaw Artystycznych. Gość zestawił dzieła twórców kontrowersyjnych, którzy poprzez tzw. dokument kreowany odnoszą się do zjawisk współczesnej rzeczywistości.

Kiedy Piotr Uklański przedstawił w warszawskiej „Zachęcie” zestaw fotografii gwiazd filmu w mundurach hitlerowskich, a całą ekspozycję nazwał „Naziści”, znany aktor Daniel Olbrychski wpadł do stołecznej świątyni sztuki z szablą i pociął zdjęcia jako wyraz protestu przeciwko zakłamaniu tego wydarzenia. Świat kultury na krótko podniecił się skandalem, ale instalacja Uklańskiego obiegła większość znanych galerii i osiągnęła spore notowania cenowe. Gdzie była prawda i kto miał rację?

Dokument i kreacja – to dwa zjawiska z pozoru wykluczające się. Rzetelny dokument nie może być w żaden sposób czy to upozowany, czy też sztucznie „stworzony” z pomocą programów graficznych. Ale czy rzeczywiście do końca tak jest? Wiele fotografii dokumentalnych jest w pewnym sensie reżyserowanych, choćby proste zdjęcia do paszportu, legitymacji, czy też foto-pamiątki z wycieczki lub z odwiedzin u rodziny.

Ta granica zaciera się coraz częściej, czego dał wyraz Adam Mazur w swojej bogato ilustrowanej prelekcji. Rozpoczął od „ikony” – zdjęcia znanego niemal wszystkim przedstawiającego żołnierzy hitlerowskich, którzy 1 września 1939 roku łamią szlaban polskiej granicy w Sopocie. Fotografia niewątpliwie dokumentalna, ale jednak – kreowana do celów propagandowych. Wydarzenie historyczne ujęte w upozowany kadr, który stał się obrazem symbolem niemieckiej ekspansji.

Z tego punktu wyjścia prelegent omówił twórczość artystów, którzy – niejako na przekór obrazom dokumentalnym – tworzą własną, paradokumentalną rzeczywistość, aby w ten sposób wyrazić do niej swój stosunek. A. Mazur przywołał, między innymi, Zbigniewa Liberę, który „kalkując” pozy historycznych zdjęć stworzył nową jakość, często zupełnie przeciwną do oryginalnej wymowy.

Prelegent przypomniał także o Robercie Kuśmirowskim, „fałszerzu” rzeczywistości, który w sposób niemal nie do odróżnienia na pierwszy rzut oka stwarza nową rzeczywistość, między innymi, poprzez fotografię. Była też mowa o Katarzynie Kozyrze, która z kolei zasłynęła z artystycznych fotograficznych prowokacji tyczących tematów tabu, głównie związanych z cielesnością, mniejszościami seksualnymi, chorobą i śmiercią.

Współczesne możliwości techniczne pozwalają na tworzenie „bytów”, których nie ma. Aneta Grzeszykowska z pomocą photoshopa wykreowała twarze ludzi, którzy nigdy nie istnieli. Z pozoru mamy wrażenie, że to rzeczywiste osoby. Dopiero wyjaśnienie, że zostały one „skomponowane” z fragmentów innych twarzy dzięki programowi komputerowemu i zręczności twórczyni, odsłania prawdziwe oblicze tego „eksperymentu”.

Prelegent opowiedział już o twórczości wspomnianego już Piotra Uklańskiego znanego także z potężnych instalacji, w które angażuje setki ludzi. Choćby „żywy” znak Solidarności. Poprzez rozgłos po przytoczonym skandalu w Zachęcie dzieła tego artysty sprzedają się na pniu. Adam Mazur dodał też o uznanej za skandalistkę Dorocie Nieznalskiej, której instalacja przedstawiająca zdjęcie męskich genitalii na krzyżu zaprowadziła tę rzeźbiarkę do sądu za obrazę uczuć religijnych. Została zresztą uniewinniona.

Adam Mazur mówił także o zjawisku dokumentu jako kontry do już istniejącej fotografii dokumentalnej, zwłaszcza w kontekście cukierkowo wyczyszczonych zdjęć celebrytów na okładkach kolorowych pism. Powstaje tendencja, aby – aż do bólu – pokazywać w ten sposób ludzi oszpeconych, bez zębów, pobitych, brzydkich – takimi, jacy oni są. Często też artystycznym „tworzywem” są fotografie powstałe podczas sesji zdjęciowych, tyle że pokazujące ich drugie oblicze, nie zawsze zgodne z tzw. powszechnymi normami estetyki.

Prowokacja artystyczna w odniesieniu do dokumentu sama w sobie jest kontrowersyjna. Trudno zaprzeczyć temu, że jej przekaz jest fałszywy, ale też nie można negować wartości dzieła i trafności tego przekazu. Adam Mazur dodał także, że bardzo często takie fotografie powstają z przyczyn nie tyle ideowych, ile merkantylnych: zdobią wielkie galerie i nie brakuje ludzi, którzy są gotowi zapłacić za to wielkie pieniądze. Po wykładzie odbyła się dyskusja moderowana przez Janinę Hobgarską, dyrektor BWA, oraz Katarzynę Karczmarz.

Od czasów początków fotografii to medium wielokrotnie było wykorzystywane do fałszowania rzeczywistości. Choćby w ZSRR w latach 30. XX wieku wymazywanie ze zdjęć ze Stalinem jego towarzyszy, którzy popadli w jego niełaskę i zostali rozstrzelani. Wiele dokumentów było też kreowanych tak, że mało kto domyślał się, że w rzeczywistości nie były to zdjęcia reportażowe.

Zatknięcie flagi radzieckiej na wieży Reichstagu w zdobytym Berlinie Jewgienija Chaldeja, było ustawione. Zdjęcie Roberta Capy przedstawiające padającego żołnierza wciąż żyje ono legendą jednego z najlepszych zdjęć reportażu wojennego XX wieku. Jednak nie brakuje uzasadnionych głosów, że autor tę fotografię wyreżyserował. Pytanie, gdzie jest granica między autentyzmem dokumentu, a ingerencją w obraz dokonaną przez autora z pomocą różnych środków, wciąż pozostaje otwarte.

Adam Mazur, historyk sztuki i amerykanista zajmuje się przede wszystkim historią i krytyką fotografii. Obronił pracę doktorską pt. „Fotografia w rozszerzonym polu. Społeczne i artystyczne użycia fotografii w Polsce”. Na jej podstawie powstała książka „Historie fotografii w Polsce 1839-2009”, która była do nabycia podczas spotkania w BWA. Spotkanie weszło w skład cyklu edukacyjnego Transfuzje.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (5)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
492
Tak
24%
Nie
40%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group