Piątek, 26 kwietnia
Imieniny: Marii, Marzeny
Czytających: 9869
Zalogowanych: 10
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com

Piątek, 2 czerwca 2023, 11:15
Aktualizacja: 12:17
Autor: Książnica Karkonoska
Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com
Fot. Książnica Karkonoska
Po jakie tytuły radzą nam sięgnąć tym razem panie bibliotekarki z jeleniogórskiej Książnicy Karkonoskiej? O tym piszą wyczerpująco i ciekawie w swoich recenzjach.

Mein Gott, jak pięknie. Filip Springer

Jestem bardzo ciekawa, jak zostanie odebrana nowa książka Filipa Springera, szczególnie przez wiernych i stałych czytelników. Ci, którzy śledzą jego felietony, wywiady czy inne formy wypowiedzi nie będą zaskoczeni zmianą. Ale czy wszyscy odbiorcy podążają w tym samym kierunku? To się okaże. Bo po pierwsze forma. Już w poprzedniej książce „Dwunaste: nie myśl, że uciekniesz” dostaliśmy zapowiedź tego, co w „Mein Gott” zostało ponownie, konsekwentnie i z całą świadomością zastosowane. Ujmując rzecz najkrócej: jeżeli reportaż literacki jest gatunkiem z pogranicza form, to dlaczego wprost, jawnie i w ilości potrzebnej nie wykorzystać w nim narzędzi beletrystycznych, przypisanych na ogół prozie? Szczególnie w sytuacjach, gdy zamysł autora natrafia na pustkę, brak informacji? Ja to kupuję, a mówiąc bardziej elegancko sformułuję to tak: dałam się uwieść fragmentom fabularnym, nie zastanawiałam się, gdzie kończy się rys dokumentalny a zaczyna fikcja i czy tak poprowadzona narracja ma jakieś uzasadnienie w tekstach źródłowych. Psiakrew, ma facet talent! Po prostu. Podkreślam tę swoją subiektywną opinię, ponieważ, spodziewając się takiego literackiego zabiegu, przed rozpoczęciem lektury byłam nastawiona sceptycznie. I cieszę się, że tak wyszło, bo za to też kochamy książki, literaturę i ich twórców: za konieczność uruchomienia swoich szarych komórek i weryfikację z góry przyjętych osądów. Ale są sprawy istotniejsze: po co to wszystko zostało zrobione? Wcześniejsze książki Springera, choćby „Wanna z kolumnadą” czy „Księga zachwytów”, przyzwyczaiły nas albo nawet zmuszały do przyglądania się otoczeniu, temu, co robimy z własną przestrzenią, z jej aspektem estetycznym. Nie jestem pewna, ale to chyba wtedy zaczęło być używane pojęcie pastelozy na opisanie pewnych zjawisk. Tyle że od kilku lat walka o ład architektoniczny nie zajmuje Springera. Ważniejsza jest przyroda, natura i to, co z tymi zasobami wyprawiamy, czyli uparte dążenie do zagłady poprzez ignorowanie katastrofy klimatycznej. I kiedy zaczęło się to władcze podejście do środowiska naturalnego, jakie koncepcje, zamysły za tym stoją. A metoda? Samotna, rowerowa wędrówka; skupione, uważne spojrzenie; pogłębiona lektura zagadnienia i przede wszystkim wyczulone zmysły, wewnętrzny imperatyw, żeby dotknąć, poczuć, a własna jaźń traktowana niczym medium. I są oczywiście sprawy regionalne, tereny i miejsca nam znane, bo są one bliskie również autorowi, ale nie ograniczajmy się tylko do nich. Tu chodzi o coś więcej. Co pewien czas dotyka mnie zjawisko, które ktoś nazwał lekturą spiralną, czyli po jednej książce rośnie nowy stosik następnych do natychmiastowego przeczytania. Tak jest i teraz. Wprawdzie nie wiem, kiedy, ale i tak dziękuję za te podpowiedzi. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)

Gołąb&wąż. Shelby Mahurin

Bardzo lubię motyw wiedźm i czarownic w literaturze, dlatego ta seria przypadła mi do gustu. Główna bohaterka to Louise, która stara się nie używać swojej magii i nie jest członkinią żadnego sabatu. Próbuje się chronić, ponieważ w świecie, w którym żyje magia jest surowo zakazana, a Ci którzy nią władają płoną na stosach. Żyje z tego co może ukraść. Właśnie przy jednej z jej złodziejskich misji zostaje oszukana przez swojego wspólnika i zostaje schwytana. Nikt na szczęście jej nie podejrzewa o czary. Tak czy inaczej powinna zostać ukarana, jednak może tej kary uniknąć wychodząc za łowcę czarownic - Reida, na co przystaje. Dziewczyna wprowadza się do lokum swojego męża, który wcale nie jest tym faktem zachwycony. Okazuje się też, że tuż pod nosem łowców czarownic przebywa kolejna osoba obdarzona magicznymi mocami, która stara się pomóc innym pochwyconym wiedźmom ujść z życiem. Kiedy Louise odkrywa jej obecność nawiązuje się między nimi nić współpracy, a nawet przyjaźń. Próbują pomóc sobie nawzajem, uczą się razem czarować, ale także starają się odkryć samą naturę magii.
Być może fabuła nie jest tutaj niczym odkrywczym, ponieważ niejedna książka o tematyce polowań na czarownice się pojawiła, jednak sami bohaterowie są tak nietuzinkowi i tak fantastyczni, że chociażby dlatego warto tą książkę przeczytać. Lou potrafi doprowadzać do śmiechu, chociażby śpiewaniem sprośnych piosenek zasłyszanych w karczmach. Postać Reida nie jest skonstruowana z równą starannością, ale również da się lubić. Autorka mogła trochę bardziej przybliżyć nam bohaterów drugoplanowych, mogli się też częściej pojawiać, ale z drugiej strony nie przeszkadzało mi to w czytaniu. Sam fakt, że Loise jest czarownicą sprawia, że ciągle wpada w kłopoty, więc cały czas coś się dzieje. Uważam, że jak na debiut autorka całkiem dobrze sobie poradziła. Bardzo przyjemna książka, którą bardzo szybko się czyta.
Książka już w zbiorach Książnicy Karkonoskiej (PW).

Splątana opowieść. Rachel Burge

Stara chatka Mormor, a obok niej powykręcane drzewo ze splątanymi korzeniami oraz ciemnymi, mrocznymi dziuplami ukrytymi wśród licznych konarów. Z tego właśnie drzewa spadła Marta, tracąc wzrok na jedno oko, lecz zyskując… zdolność odczytywania emocji z noszonych przez innych tkanin. Dar czy przekleństwo? Dodatkowo odwieczna misja, jakiej podjęły się jej przodkinie, zostaje przerwana za sprawą jej matki. Z tego powodu Marta będzie musiała zmierzyć się z istotą, na której widok ścina się krew w żyłach.
„Splątana opowieść” to książka zaskakująco dobra i zaskakująco wciągająca. Zapowiada się jak typowa opowiastka fantasy o dorastającej, odkrywającej w sobie magiczne moce dziewczynie, ale porywająca narracja, klimatyczny dobór słów i stale budowane napięcie szybko to zmieniają. Bohaterowie są pełnokrwiści, mają liczne rozterki, ścigają ich demony przeszłości, z którymi muszą się mierzyć i stawiane są przed nimi wyzwania, wobec których niejeden śmiałek poddałby partię.
W nienachlany sposób fabułę przesyca nordycka mitologia, przekazując sporo ciekawostek, ale nimi nie przytłaczając. Choć to fantastyka, jest napisana wyjątkowo realistycznie, tak że czytelnik niemal namacalnie doświadcza odczuwanego przez bohaterów strachu.
Tytuły rozdziałów są jak krótkie, wiejące grozą szepty, które zachęcają do odczytania jeszcze jednego, i jeszcze jednego… i jeszcze tylko jednego rozdziału. Dużym atutem jest również szata graficzna – motyw splątanych korzeni i konarów przenika tę książkę na wskroś. Tekst ma bardzo przejrzysty układ, a plastyczność języka w znakomity sposób karmi wyobraźnię.
Książkę znaleźć można w dziale „Powieści” w Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej Książnicy Karkonoskiej. Zapraszam do osobistego rozplątywania tych nietuzinkowych wątków. (MM)

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
999
wymaga dużej restrukturyzacji
66%
wymaga likwidacji
18%
jest dobrze jak jest
17%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Sąsiedzi w kieszeni Putina?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
Aktualności
Złapali podpalacza, ale Biedra zamknięta do odwołania
 
Kultura
Tańczyli w Sobieszowie
 
Piłka nożna
Puchar Polski: Gole i wypowiedzi trenerów
 
Karkonosze
Śnieżka, czyli po co idzie się w góry
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group