Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Niedziela, 6 lipca
Imieniny: Dominiki, Łucji
Czytających: 9807
Zalogowanych: 76
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Szpital pod nadzorem

Poniedziałek, 11 lutego 2008, 7:21
Aktualizacja: 14:40
Autor: ROB
JELENIA GÓRA: Szpital pod nadzorem
Fot. ROB
Nie będzie tolerowania spóźnień ani wyjść przed czasem. W szpitalu zamontowano elektroniczne czytniki czasu pracy. – To niepotrzebny wydatek i próba kontrolowania nas – denerwują się lekarze. Dyrekcja zaprzecza i twierdzi, że chodzi tylko o zaprowadzenie porządku.

– Dyrektor szuka sposobów, aby nam utrzeć nosa – mówi jeden z lekarzy, proszący o anonimowość. Doktorzy są zdania, że szefostwo placówki chce się na nich zemścić, m.in. za to, że walczyli o podwyżki. – Przecież każdy z nas wie, ile ma pracować. I nie da się oszukać. Lekarz nie może np. zejść z dyżuru – tłumaczy jeden z nich. – Odpowiadamy za swoich pacjentów i jeśli się coś zdarzy, to my poniesiemy konsekwencje. To po co ten wydatek?
Zastępca dyrektora Piotr Binek nie zgadza się z zarzutami. – Chodzi o wprowadzenie porządku. W szpitalu pracuje w sumie ok. tysiąca osób. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy wszyscy przychodzą na czas – mówi Piotr Binek. – System to ułatwi. Jeśli ktoś chce otrzymywać pieniądze za pracę, musi ją po prostu świadczyć.

Elektroniczny system ewidencjonowania czasu pracy obejmie wszystkich pracowników: lekarzy, pielęgniarek, salowych, elektryków, pracowników administracji itp. W praktyce są to dwa czytniki, zamontowane w holu placówki. Każdy pracownik otrzyma swoją kartę z czipem. – Przed rozpoczęciem pracy trzeba będzie kartę przyłożyć do czytnika – wyjaśnia Piotr Binek, zastępca dyrektora szpitala. – Analogicznie po zakończeniu pracy.

Nad czytnikami zamontowano z kolei kamery. Dzięki nim, będzie można uniknąć sytuacji, w której jeden pracownik podbija dwie karty: swoją i kolegi.
To jednak nie wszystko. W szpitalu będzie wprowadzony też obowiązek noszenia identyfikatorów. – To po to, by pacjenci od razu wiedzieli, z kim rozmawiają – mówi Piotr Binek. Wprawdzie teraz też każdy pracownik powinien mieć przyczepiony identyfikator, ale w praktyce bywa z tym różnie. Ponadto, obecnie plakietki są różne. Nowe będą ujednolicone.

Kamery i czytniki zamontowano w ubiegłym tygodniu. Jednak system zacznie działać prawdopodobnie od marca. Dyrekcja musi jeszcze zamówić karty dla wszystkich, oraz podłączyć urządzenia do systemu komputerowego. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, łącznie system ma kosztować blisko 20 tysięcy złotych.
Trudno uwierzyć, że dyrekcji nie chodzi też o zwiększenie kontroli nad załogą. W przeszłości zdarzało się, że lekarze wychodzili w czasie pracy ze szpitala i jechali np. na godzinny dyżur do innej placówki. Do tej pory dyrekcja była bezradna, bowiem trudno było lekarzowi udowodnić, że opuścił miejsce pracy. Teraz system odnotuje każde wyjście.

Nowy pomysł dyrekcji pozytywnie natomiast oceniają pacjenci. – Teraz każdy będzie robił to, co powinien – mówi Adam Rataj z Jeleniej Góry. – Sam prowadzę firmę i nie byłoby mi miło, gdyby moi pracownicy wychodzili dorabiać gdzie indziej.
Wprawdzie system nie jest doskonały, bowiem odnotowuje jedynie wejście do szpitala i wyjście. Nie można natomiast sprawdzić, czy np. dana pielęgniarka znajduje się na swoim oddziale. – Nie ma idealnego systemu. A czy lekarze i pielęgniarki są na miejscu, to już sprawa ordynatorów i pielęgniarek oddziałowych – mówi Piotr Binek.

Szpital to nie pierwszy zakład pracy w Jeleniej Górze, w którym zastosowano elektroniczną ewidencję. Prekursorem w mieście było Przedsiębiorstwo Farmaceutyczne Jelfa. Każdy z pracowników przy wejściu musi przyłożyć kartę do czytnika. Nie ma możliwości wejścia do zakładu bez karty. Analogicznie, każde wyjście w trakcie pracy jest odnotowywane.

System sprawdził się i pomógł w zdyscyplinowaniu załogi. Karty pomogły też pracownikom Jelfy a najlepszym przykładem jest jeleniogórski radny i pracownik zakładu Wiesław Tomera. Radny często wychodzi na posiedzenie komisji i sesje rady miejskiej. Ma do tego prawo. Ale poprzedni prezes Jelfy kilka lat temu ukarał Tomerę za to, że ten przebywał poza zakładem dłużej, niż powinien. Wiesław Tomera stracił m.in. premię. Pracownik założył sprawę w sądzie i... wygrał.

Sonda

Czy lokalne "kasyna" i gry hazardowe powinny być dozwolone bez koncesji?

Oddanych
głosów
657
Oczywiście, gra tylko ten kto chce
26%
Tak, jednak do pewnej kwoty - na niektórych działa to jak narkotyk
13%
Hazard powinien zostać całkowicie zakazany
48%
Nic nie trzeba zmieniać w przepisach
13%
 
Głos ulicy
Nie "siedzimy" na telefonach
 
Warto wiedzieć
Niemcy podrzucają nam migrantów?!
Rozmowy Jelonki
Strzelania będą tylko raz w tygodniu
 
Gruzrobota
Trwa wielki remont drogi nr 366
 
Aktualności
Borowice brzmią Gitarą i...poezją
 
112
Wypadek w Rybnicy – efekt domina
 
112
Po alkoholu spowodował wypadek na Wolności
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group