Powód? Decyzja konserwatora zabytków, który nie wyraził zgody na realizację inwestycji. Inwestor nie składa jednak broni i planuje odwołać się do ministerstwa. Sprawa więc jeszcze się nie zakończyła, ale obecna sytuacja daje mieszkańcom chwilę oddechu.
Co ważne duży wpływ na tę decyzję miała presja społeczna. Do Urzędu Gminy w Mysłakowicach wpłynęło mnóstwo uwag, zastrzeżeń i opinii krytycznych od mieszkańców Łomnicy, którzy stanowczo sprzeciwili się budowie masztu w tym miejscu. Wielu z nich zwracało uwagę, że planowana stacja miałaby stanąć na terenie zalewowym, na łące przy rzece, bardzo blisko domów. To wzbudzało zrozumiałe obawy – zarówno o estetykę przestrzeni, jak i potencjalne zagrożenie dla zdrowia czy środowiska.
Co więcej, mieszkańcy zauważają, że budowa nowej stacji nie jest dziś konieczna. W Łomnicy trwa już rozbudowa sieci światłowodowej, która w najbliższym czasie zapewni szybki i stabilny internet. Skoro jest alternatywa, po co stawiać nowy nadajnik?
Choć niektóre instytucje – takie jak Wody Polskie czy Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska – pozytywnie zaopiniowały inwestycję, to jednak są też silne argumenty przeciw. Lokalizacja blisko zabudowań, brak potrzeby technicznej, ochrona krajobrazu i otwarte sprzeciwy mieszkańców – wszystko to może przeważyć przy ostatecznym rozstrzygnięciu.
Choć postępowanie zostało zawieszone, nie oznacza to jeszcze końca sprawy. Jeśli inwestor odwoła się skutecznie, temat może wrócić. Dlatego mieszkańcy – i osoby śledzące temat – zapowiadają, że będą nadal monitorować sytuację. Na razie jednak mogą odetchnąć – presja miała sens.