Czas leci: już w najbliższą sobotę licealiści z trzecich klas liceów bawić się będą na beztroskich studniówkowych balach. Koszty: średnio to ponad 100 złotych od osoby za uczestnictwo w studniówce (nie licząc kreacji).
Ci z II Liceum Ogólnokształcącego zatańczą poloneza w salach zamku w Kliczkowie pod Bolesławcem. Wybrali tę luksusową rezydencję nie dla szpanu. – Po prostu chcieli się bawić razem, a nie jak było w zeszłym roku, na dwie raty. A jest ich sporo: 247 osób – tłumaczy Jadwiga Dąbrowska, dyrektor II LO.
Z kolei 210 licealistów z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im.
Żeromskiego intensywnie trenuje „chodzonego” przed balem w hali spacerowej Domu Zdrojowego w Świeradowie Zdroju. Tam popularny „Żerom” od lat organizuje studniówki.
– Później będzie mniej wesoło: przyjdzie czas na ostrą naukę – obiecują solennie trzecioklasiści.
W maju maturzyści będą musieli zdać trzy testy: z polskiego, języka obcego oraz dowolnie wybranego przedmiotu. Dodatkowo każdy może jeszcze zdawać przedmioty, które są mu niezbędne do przyjęcia na wyższą uczelnię.
Można też zdawać maturę z określonego przedmiotu na poziomie rozszerzonym. Dzięki temu łatwiej można będzie dostać się na wymarzony kierunek studiów.
Wstępne dane okręgowych komisji egzaminacyjnych wskazują na to, że maturzyści postanowili pójść na łatwiznę: język polski na poziomie rozszerzonym będzie zdawało niewiele ponad 10 procent abiturientów. Mniej niż 20 procent trzecioklasistów wybrało rozszerzony angielski, mimo że chęć przystąpienia do wyższego poziomu deklarowało wcześniej znacznie więcej uczniów.
Czy to dowód na to, że egzamin maturalny staje się coraz łatwiejszy i obniża poziom edukacji? Niekoniecznie.
– Po fatalnych wynikach ubiegłorocznego egzaminu robię, co mogę, aby jak najlepiej przygotować uczniów do tegorocznego starcia. Program jest jednak zbyt napięty, brakuje czasu, a zadania, jakie wymyślą egzaminatorzy są nieprzewidywalne. Na pewno nie wszyscy sobie ze wszystkim poradzą – mówi jedna z nauczycielek matematyki (prosi o niepodawanie nazwiska).
– Polski i angielski w większości przypadków nie jest potrzebny do egzaminów na studia, dlatego maturzyści wolą zdawać te przedmioty na łatwiejszym poziomie – przyznają uczący przedmiotów humanistycznych.
– Chcę dostać się na medycynę: niektóre przedmioty muszę zdać na poziomie rozszerzonym – mówi Jacek, maturzysta jednego z liceów. – Mógłbym olać ten wysiłek i wybrać poziom podstawowy, ale wtedy już na starcie mam zero szans na dostanie się na studia – dodaje.
Wielu jego koleżanek i kolegów wybiera poziom podstawowy ze
wszystkiego.
– I tak idę na płatne studia, a chcę po prostu zdać maturę bez dodatkowych i niepotrzebnych stresów – wyjaśnia Magda z Zespołu Szkół Ekonomiczno-Turystycznych. Podobnie postępują ci, którzy nie wybierają się na wyższe uczelnie: w większości rzecz dotyczy liceów profilowanych, po których teoretycznie można już znaleźć pracę.
Inaczej jest w zwykłych ogólniakach.
– U nas znaczna większość zdecydowała się na poziom rozszerzony. Mamy ambitną młodzież, która chce dostać się na dobre studia – podkreślają zgodnie Jadwiga Dąbrowska i Paweł Domagała.
Uczniowie, z którymi rozmawialiśmy, traktują możliwość amnestii maturalnej, która jeszcze w tym roku będzie obowiązywać, jako ostatnią deskę ratunku.
– Głupio tak nie zdać jednego przedmiotu i dostać świadectwo, że się zdało maturę. Od razu na wyższych uczelniach na takiego delikwenta patrzą podejrzliwie. Najważniejsze to dostać pozytywne stopnie – podkreśla Przemek, jeden z trzecioklasistów.