Ich zaniepokojenie wzbudziła informacja o przyjęciu przez Radę Miasta w Piechowicach uchwały dającej zielone światło na uruchomienie prac planistycznych będących wstępem do zmiany ładu przestrzennego dla części Górzyńca. O przyjęcie tego aktu prawa miejscowego wnioskował nabywca, przez lata nieużytkowanego, ośrodka wypoczynkowego "Potok".
Przedsiębiorca chce zwiększenia wskaźnika intensywności zabudowy dla działek których jest właścicielem z obowiązującej wartości 0,15 do 0,85, podwyższenia limitu dopuszczalnej wysokości zabudowy z 12 do 14 metrów oraz zmiany dopuszczalnego typu zabudowy z jednorodzinnej na wielorodzinną. Jak argumentują protestujący - da to deweloperowi przepustkę do wybudowania dwóch apartamentowców po 400 miejsc noclegowych każdy, a to bezpowrotnie zniszczyłoby kameralny charakter ich zamieszkałego przez około 600 osób osiedla.
Dodatkowo uważają, że Górzyniec nie ma infrastruktury drogowej, która byłaby w stanie udźwignąć napływ tak ogromnej liczby przyjezdnych. Rozwój Górzyńca w osiedle apartamentowców ich zdaniem wiąże się też z podwyższeniem poziomu hałasu i emisji spalin oraz przyniesie poważne zwiększenie ruchu samochodowego. To będzie stanowić zagrożenie dla unikatowej, miejscowej przyrody.
Od wielu lat w Górzyńcu buduje się jedynie domy jednorodzinne i po przyjęciu tej uchwały my, mieszkańcy czujemy się oszukani – mówi jedna z inicjatorek protestu Joanna Mielech. - Wielu z nas decydując się na osiedlenie w tym miejscu brało pod uwagę dotychczasowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dawał on nam pewność, że będziemy mieszkać w spokojnej okolicy, położonej w dolinie rzecznej. Rozpoczęcie procedury otworzyło drogę do zmiany charakteru naszej okolicy i dlatego jesteśmy przerażeni.
Burmistrz Piechowic Jacek Kubielski, uważa że obawy protestujących są zdecydowanie przedwczesne.
Na dobrą sprawę w tej kwestii jeszcze nie się wielkiego nie stało i nie wiadomo, czy jakiekolwiek oczekiwania inwestora zostaną spełnione – mówi J. Kubielski. - Jeśli jest taka wola mieszkańców, aby nie ruszać planu, to pewnie go nie ruszymy. Nie została nawet uruchomiona procedura wyboru biura projektowego, które miałoby się zająć opracowaniem zmian w planie. Jeśli nawet by do tego doszło, to prace planistyczne potrwają około rok, potem dojdzie publicznego wyłożenia ich efektów. Na ewentualne korekty planu muszą potem zgodzić się radni, ktoś może złożyć protest, który ja mogę rozpatrzyć negatywnie lub pozytywnie. Dlatego obecna burza jest niepotrzebna.
