– Popłakałem się podczas relacji. Maja mistrzynią. Wielkie dzięki Maja – napisał na swoim profilu wiceszef Jeleniej Góry, Miłosz Sajnog. Wcześniej oznajmił, że na antenie TVP Sport będzie komentował zawody z udziałem Włoszczowskiej.
Samorządowiec nie ukrywa, że jest zastępcą prezydenta Jeleniej Góry, co odczytać mogą nie tylko znajomi użytkownika. W zakładce – Praca edukacja, pracodawcy pisze: „wynajęty przez mieszkańców Jeleniej Góry”. W odróżnieni od wicemarszałka Łużniaka, Miłosz Sajnog na profilu piszę nie tylko o życiu zawodowym (chociaż te informacje przeważają), ale również o sprawach prywatnych.
– Dla mnie strona facebookowa służy przede wszystkim do kontaktu ze środowiskiem dziennikarzy zajmującymi się sportami rowerowymi. Jestem obecnie wiceprezydentem, ale liczę się z tym, że prędzej czy później dziennikarstwo sportowe upomni się o mnie i będą mógł znowu działać w tej dziedzinie. Dla mnie facebook jest pokazaniem pewnej mody lifestylowej. To głównie trochę informacji o wydarzeniach miejskich i o mnie. Jeśli ktoś zajmuje się działalnością społeczną powinien być rozpoznawalny. Mieszkańcy powinni wiedzieć kto co robi i czym się interesuje – mówi Miłosz Sajnog.
Jeleniogórzanin Jerzy Łużniak, wicemarszałek dolnośląski, swój profil często aktualizuje zamieszczając na niej głównie informacje o swojej pracy. – To przez moje dzieci, które wyjechały na wycieczkę do Gruzji i zamieściły zdjęcia na facebooku. Żeby je zobaczyć, musiałem się zarejestrować. Tak to się zaczęło. Później strona zaczęła mi służyć do informowania znajomych o tym co robię, czym się zajmuję, co mnie cieszy. Ostatnio usłyszałem, że wchodzą na profil nie tylko znajomi, ale też i tysiące innych ludzi. Nigdy nie spodziewałem się, że będzie to strona publiczna – zapewnia wicemarszałek Jerzy Łużniak deklarując, że nie używa Internetu do lansowania się.
Największą popularność strona wicemarszałka zyskała po zamieszczeniu przez niego informacji o budowanej drodze do Bogatyni, za którą polityk był odpowiedzialny. Furorę zrobiło zdjęcie przemoczonych butów wicemarszałka, które Jerzy Łużniak sfotografował po tym, jak podczas wizytowania zalanych terenów wpadł w błoto po kolana. Samorządowiec stara się zachować prywatność, ale… ostatnio dostał reprymendę od rodziny, bo nie napisał na profilu, że jest żonaty i ma dzieci.
Stronę internetową założoną w 2005 roku posiada również Marek Obrębalski, prezydent Jeleniej Góry (www.obrebalski.pl) – Znajdują się tam informacje o moim dorobku i o działaniach, zarówno o charakterze prywatnym jak i zawodowym – mówi szef miasta.
Prezydent przyznaje, że strona nie jest aktualizowana na bieżąco. Dlaczego? – Brakuje mi czasu na uzupełnianie jej, ale wiele z tego co robię jest zamieszczanych na stronie urzędu miasta. Nie wiem, czy będą rozszerzał istniejącą stronę, ale myślę, że jest to dość ważna forma przekazania informacji – mówi.
Czasu na kreowanie wizerunku w sieci nie ma Jerzy Lenard, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. Uważa on, że taka forma kontaktu ze społeczeństwem nie jest mu do niczego potrzebna. – Wykonywanie funkcji publicznych i przenoszenie tych informacji na własną stronę internetową jest niepotrzebne i niestosowne. Zazwyczaj strony internetowe polityków odnoszą się do ich pracy. Informacje, które przekazują media, moim zdaniem są wystarczające. Dla mnie strony internetowe nie są niezbędną formą promocji własnej osoby. Możemy zaobserwować strony internetowe polityków, które są nieaktualizowane przez trzy i pół roku, a tuż przed wyborami idzie wielka fala aktualizacji. Jest to sztuczne i nieszczere – mówi wiceszef Jerzy Lenard.