Ponadto po raz kolejny okazuje się, że mediana zarobków jest o wiele bardziej realna niż średnia. Dobrze widać to na przykładach tych dwóch turystycznych miejsc najchętniej odwiedzanych przez turystów (rocznie prawie 3 miliony osób). Średnia zarobków jest w tych kurortach większa, ale już mediana... mniejsza.
Jak to możliwe?
Kluczowym jest zrozumienie jak powstaje średnia, a jak mediana. Jeśli weźniemy np. malutką firmę, gdzie 8 pracowników zarabia po 5000 zł a właściciel 20 tys. to "na papierze" średnia zarobków w tej firmie wynosi 6600 zł, natomiast mediana owe 5000 zł (wszystkie podawane kwoty brutto).
Średnia wyliczana jest przez pomnożenie wszystkich zarobków w danej firmie przez ich ilość w sztukach. Natomiast mediana to zarobek środkowego pracownika w całym zestawieniu. Czyli jak jest to np. 9 osób to zarobek osoby nr 4 jest medianą (jeśli jest parzysta liczba pracowników to mediana jest średnią z dwóch zarobków "środkowych").
Tam więc mediana jest jakby "granicą", która pokazuje, że osoby poniżej tej "granicy" zarabiają mniej, a powyżej - więcej. Wówczas pojedynczy zarobek właściciela danej firmy nie ma znaczenia dla całości (inaczej niż przy średniej).
Dla porównania: średni zarobek w Polsce (podawany przez GUS) to 9 tys. zł, a mediana to 7 tys. zł. Tzw. czary mary.
Kto naprawdę zarabia na turystyce w Karkonoszach?
W Karkonoszach tylko właściciele hoteli, pensjonatów, atrakcji turystycznych oraz niektórzy pracownicy obsługi ruchu turystycznego.
Reszta z pieniędzy turystów nie korzysta co doskonale widać z danych GUS (Główny Urząd Statystyczny).
Według danych GUS w powiecie karkonoskim najniższe mediany zarobków brutto mają… Szklarska Poręba (6,1 tys. zł) i Karpacz (6,4 tys. zł). Najwięcej... Jeżów Sudecki, ponad 7 tys. zł. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że sporo osób tylko mieszka w Jeżowie, ale pracuje np. w Jeleniej Górze (która, biorąc po uwagę medianę, wypada na 3 miejscu w powiecie).
Mimo widocznych luksusowych hoteli, tłumów na deptaku i kolejek do wyciągów, mediana wynagrodzeń stałych mieszkańców Karpacza i Szklarskej Poręby pozostaje skromna. Dlaczego tak jest?
- Część przychodów z turystyki ucieka poza gminę – trafia do właścicieli firm z innych miast, inwestorów wynajmujących apartamenty czy właścicieli hoteli, którzy nie zawsze mieszkają lokalnie. Efekt? Miasto żyje z turystyki, ale portfele mieszkańców pozostają lekkie - wyjaśnia Miasto Kowary.
Samorządy się bogacą, mieszkańcy nie zyskują
Tymczasem np. Kowary, choć turystycznie mniej znane, wyraźnie „wygrywają” z kurortami pod względem zarobków – mediana brutto wynosi tu 6,4 tys. zł. Mieszkańcy korzystają z bardziej stabilnych źródeł dochodu, a życie jest spokojniejsze i mniej sezonowe.
Turystyka w górskich kurortach okazuje się więc złudnym sukcesem finansowym. Karpacz i Szklarska Poręba przyciągają (zwłaszcza latem) tłumy i zachwycają turystów, ale realnie niewiele z tego trafia do kieszeni lokalnych mieszkańców. Kowary czy Podgórzyn pokazują, że czasem spokojniejsze miasta oferują więcej dla mieszkańców: stabilne zarobki, niższe koszty życia i mniej sezonowego chaosu.
Oczywiście inną sprawą są przychody samych miast; np. Karpacza czy wspomnianych Kowar – szczególnie z powierzchni przeznaczonej na prowadzenie działalności gospodarczej, gdzie lokalne samorządy mogą korzystać z podatków i opłat związanych z turystyką.
To jednak nie zawsze przekłada się bezpośrednio na zasobniejsze portfele mieszkańców.