Najnowsza propozycja Ministerstwa Zdrowia mówi o zakazie sprzedaży alkoholu również na terenie uzdrowisk. Na razie pomysł ograniczony jest tylko do obiektów uzdrowiskowych, ale nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie.
Taka propozycja jest na razie nowością. Chodzi o całkowity zakazu sprzedaży alkoholu na „terenie zakładów leczniczych podmiotów leczniczych i w pomieszczeniach innych obiektów, w których są udzielane świadczenia zdrowotne". Oznacza to, że zakaz obejmie uzdrowiska.
Nie wiadomo jednak na razie czy same obiekty i budynki uzdrowiskowe, przyległe sklepy spożywcze, czy też całe dzielnice uzdrowiskowe w poszczególnych miastach albo też całe miejscowości. Taki Ciechocinek czy Iwonicz-Zdrój ucierpiałyby bardzo.
W naszym przypadku w jakimś stopniu ten zakaz może dotknąć Cieplic. Urzędnicy z Ministerstwa Finansów twierdzą, że uchwały samorządów lokalnych w tej sprawie są niewystarczające.
- Trzeba też zaznaczyć, że uzdrowiska są miejscem udzielania świadczeń zdrowotnych i powinny promować zdrowy styl życia. Alkohol w jakimkolwiek stopniu to wyklucza - twierdzą urzędnicy i lekarze przyznają im całkowitą rację.
Na stacjach tylko paliwo i ewentualnie hot-dog
Choć nie wiadomo jak rozwinie się sprawa zakazu w uzdrowiskach to wiadomo, że wkrótce może wejść w życie (i prawdopodobnie wejdzie) całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw.
Całkowity - bez wględu na porę dnia.
Z pierwszych koncepcji wynika, że stacje będą mogły handlować alkoholem tylko do czasu na jaki mają koncesję.
- Później nie zostanie ona odnowiona, a to będzie się równało z niemożliwością sprzedaży trunków wyskokowych - słyszymy.
Hektolitry alkoholu ze stacji benzynowych
Choć w procentach sprzedaż alkoholu na stacjach paliw to niewiele - bo ok. 2,6 % całej sprzedaży - to już w litrach jest to potężna ilość. Pododobnie jest w przypadku całkowitej sprzedaży alkoholu w Polsce. Ten ze stacji benzynowych to ok. 2,2 %. Niby niewiele, ale ponownie tylko w procentach. Po przeliczeniu na butelki są to miliony sztuk.
Jeśli nowe przepisy wejdą w życie to będą to duże "straty" dla budżetu państwa z tytułu akcyzy oraz spore uszczuplenie dla sieci paliwowych z tytułu prowizji od sprzedaży (wszelkie produkty są tam o wiele droższe niż w sklepach).
Czy sieci skompensują ten ubytek podwyższając nieco cenę paliw? Nie wiadomo jeszcze. W dobie dużej konkurencji jest to mało realne, ale nie jest niemożliwe.