Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4456
Zalogowanych: 3
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Cieplickie tropy niedźwiedzia Wojtka

Poniedziałek, 11 listopada 2019, 6:05
Aktualizacja: Wtorek, 12 listopada 2019, 7:57
Autor: Stanisław Firszt
Jelenia Góra: Cieplickie tropy niedźwiedzia Wojtka
Mały Wojtek pokazuje, co umie/fot. Internet
Fot. Archiwum S. Firszta
Prawie wszyscy interesujący się II wojną światową znają historię nietypowego żołnierza Armii Andersa – niedźwiedzia o imieniu Wojtek. Miś trafił w szeregi Brygady Karpackiej w sposób raczej przypadkowy, z pewnością ani nie na ochotnika, ani też z poboru.

Kiedy Armia Andersa wyszła z Kazachstanu i rozlokowała się w Iranie, wraz z nią trafiło tam trzy tysiące polskich cywilów, którzy nie chcieli pozostać na nieludzkiej ziemi. Wtedy to 8 kwietnia 1942 roku niedaleko miasta Hamadan 35 letni porucznik Anatol Tarnowiecki, kupił za konserwy na targowisku małego brunatnego niedźwiadka syryjskiego polskiej 18.letniej dziewczynie Irenie Bobkiewicz.

Kiedy wojsko ruszyło i zaczęto likwidację polskich obozów dla cywilów dziewczyna musiała pożegnać się ze swoją maskotką i niedźwiadek wrócił pod opiekę wojska. Irena podarowała go generałowi Borucie-Spiechowiczowi, który zabrał go do swojego sztabu w Teheranie. Tam też miś nie mógł długo przebywać i trafił do Brygady Karpackiej. Żołnierze nadali mu imię Wojtek, a on sam stał się maskotką oddziału. Opiekował się nim Piotr Prendys.

Tak więc od 22 sierpnia 1942 roku dalsze losy, cały czas rosnącego niedźwiedzia związane były z 2 Kompanią Brygady (od 1943 roku przemianowana na 22 Kompanię Zaopatrzenia Artylerii). Wraz z tą jednostką Wojtek przeszedł cały szlak bojowy od Iranu przez Irak, Palestynę, Egipt, Włochy do Szkocji. Na Bliskim Wschodzie trafił pod „zły wpływ” żołnierzy, którzy chcieli zrobić z niego dobrego kolegę i próbowali nauczyć go palić papierosy i pić piwo. Wojtek nie nauczył się palić, ale chętnie zjadał papierosy, natomiast piwo bardzo mu smakowało. W Iraku w obozach swojego oddziału pełnił swego rodzaju wartę niejednokrotnie chroniąc żołnierzy przed kradzieżą broni przez Irakijczyków. Wojtek lubił się kąpać w morzu, jeździć samochodami i siłować się z żołnierzami.

Niedźwiedź nie był jedyną żywą maskotką oddziału. Żołnierze zaopiekowali się w Palestynie drugim niedźwiedziem, którego nazwali Michał, ale zwierzęta nie przypadły sobie do gustu i ostatecznie Michał trafił do ZOO w Tel-Avivie. Drugą maskotką była małpka Kasia, za którą Wojtek też nie przepadał, bo robiła mu „małpie figle”, ale ona pozostała w oddziale do końca walk.

Problem z Wojtkiem – maskotką zaistniał w chwili kiedy Brygadę Karpacką trzeba było przerzucić do Włoch statkiem. Przepisy zabraniały przewozu zwierząt, dlatego Wojtka wciągnięto do składu armii ze stopniem szeregowca. Umożliwiło mu to rejs statkiem „Batory” (transatlantyk pełnił w czasie wojny rolę transportowca wojskowego). Szeregowiec Wojtek wziął udział w walkach, m.in. pod Monte Casino.

Po zakończeniu działań wojennych żołnierze polscy trafili do Szkocji, gdzie w 1947 roku rozwiązano oddziały. Los wielu z nich - zwycięskich żołnierzy, był nie do pozazdroszczenia. Większość pochodziła z tzw. Kresów Wschodnich i po 1945 roku nie miała po prostu gdzie wracać. Także pobyt w Armii Andersa nie wróżył im nic dobrego, więc decydowali się pozostać na Zachodzie. Ludzie o nich zapomnieli. Co mówić o zwykłych żołnierzach, kiedy nawet generałowie, którzy pozostali w Anglii nie mieli żadnych przywilejów. Wykonywali różne proste zawody: kelnera, kierowcy czy tapicera. Taki sam los spotkał szeregowca Wojtka, który po przejściu do cywila stał się „osobą” niepotrzebną. Chciały go przejąć polskie ogrody zoologiczne, ale na to nie zgodzili się jego „koledzy z wojska” i ostatecznie Wojtek wylądował w ZOO w Edynburgu 15 listopada 1947 roku. Był ulubieńcem zwiedzających i tam dokonał żywota 3 grudnia 1963 roku.

O sławnym niedźwiedziu powstało wiele książek m.in. Aillen Orr, Niedźwiedź Wojtek żołnierz Armii Andersa, Zakrzewo 2011, komiks pt. „Jak niedźwiedź Wojtek został polskim żołnierzem” i film telewizyjny Marii Dłużewskiej pt. „Piwko dla niedźwiedzia”. Nie wszyscy jednak wiedzą kim człowiek, który kupił niedźwiedzia w 1942 roku od irackich chłopców i co się z nim działo po wojnie.

Anatol Tarnowiecki urodził się 21 lipca 1907 roku. Po ukończeniu szkół powszechnych rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy. Tak się złożyło, że był ostatnim prymusem ostatniej promocji oficerskiej wśród 62 absolwentów tej szkoły w 1938 roku. Promocji dokonali sławny z walk 1939 roku generał Schyling.

Tarnowiecki otrzymał przydział do 6 Pułku Piechoty Legionów im. Józefa Piłsudskiego w Wilnie. Po mobilizacji młody podporucznik trafił do Ośrodka Zapasowego 1 Dywizji Piechoty Legionów w Wilnie, z którą przeszedł szlak bojowy kampanii wrześniowej. Po zakończeniu walk znalazł się po okupowanej stronie sowieckiej. Tam trafił, do tworzącej się polskiej armii gen. Andersa. W tworzącym się II Korpusie Polskim był dowódcą 3 kompani 6 baonu 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Wraz z nią przeszedł szlak bojowy. Pod Monte Casino 17 maja 1944 był ranny. Anatol Tarnowiecki został odznaczony: Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Zasługi z Mieczami i Krzyżem Monte Casino. W 1947 roku, już jako kapitan bardzo przeżył rozwiązanie oddziałów polskich w Szkocji.

Większość żołnierzy pochodzących z Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej, w tym Anatol Tarnowiecki nie miała gdzie wracać. Wilno znajdowało się poza granicami Polski. Kiedy rodzina przeniosła się na tzw. Ziemie Zachodnie, wrócił do kraju w 1949 roku. Przez wiele lat mieszkał i pracował w Cieplicach Śląskich Zdroju. Zmarł 21 sierpnia 1991 roku i został pochowany w rodzinnym grobie na miejscowym cmentarzu parafialnym.

Twoja reakcja na artykuł?

59
89%
Cieszy
0
0%
Hahaha
1
2%
Nudzi
4
6%
Smuci
1
2%
Złości
1
2%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (9)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
476
Tak
24%
Nie
40%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group