Konflikt między rodzinami P. i M. trwał od dłuższego czasu. Dotyczył głównie nieporozumień związanych z wykonaniem toalety przez rodzinę potencjalnego zabójcy i brakiem utrzymania w niej higieny. W spór włączali się także pozostali lokatorzy kamienicy.
Agnieszce M. nie podobały się przy tym koty, które hodował Edward P. Zwracała mu uwagę, że zwierzęta załatwiają się na strychu i niszczą pozostawione tam ubrania, a smród kocich odchodów nie jest do wytrzymania.
Sąsiedzi byli na siebie obrażeni, i poza wymianą docinków, nie rozmawiali.
22 marca tego roku spór znalazł swoje apogeum. Przebywająca na korytarzu Agnieszka M. została nagle zaatakowana przez Edwarda P. Sześćdziesięciolatek załapał kobietę jedną ręką za kark, drugą – za szyję i zaczął sąsiadkę dusić. Potem złapał ją za włosy i kilkakrotnie zadał ciosy młotkiem w głowę.
Szamotanina i krzyki wołającej o pomoc kobiety zaniepokoiły sąsiadów, którzy wyszli na korytarz i odciągnęli rozjuszonego napastnika od ofiary. Gdyby nie ich postawa, zdarzenie zapewne zakończyłoby się tragicznie.
Ciężko ranną Agnieszkę M. odwieziono do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili poważne obrażenia głowy.
Edwarda P. szybko zatrzymano. – Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanej mu zbrodni – mówi prok. Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. P. wyjaśnił, że od trzech lat zbierał w sobie złość na sąsiadkę i feralnego dnia po prostu postanowił ją zabić. Podczas przesłuchania nie wyraził skruchy. Dodał, że gdyby nie interwencja sąsiadów, swój zamiar na pewno by zrealizował.
Krewkiego sąsiada zbadali biegli psychiatrzy. Orzekli, że w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu miał ograniczoną zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem.
Edward P. został niedawno tymczasowo aresztowany. Za usiłowanie popełnienia zabójstwa grozi mu kara do 12 lat więzienia. Opinię biegłych sąd może wziąć pod uwagę jako okoliczność łagodzącą.