Czescy ratownicy górscy otrzymali zgłoszenie o dwóch wyczerpanych osobach, jednak na miejscu okazało się, że pomocy oczekuje aż około dwudziestu turystów. Wielu z nich potraktowało ratowników jak górską taksówkę.
Jak relacjonowali ratownicy z Pecu pod Śnieżką, tylko sześć osób rzeczywiście wymagało pomocy. Pozostali byli jedynie zmęczeni i kompletnie nieprzygotowani do zimowych warunków.
Większość wyglądała, jakby przyszła na spacer po centrum handlowym, a nie w góry – mówił jeden z ratowników.
Interwencję utrudniały śnieg i słaba widoczność. Ratownicy musieli zjechać w dół po stronie polskiej, a następnie wrócić do Czech. Ratownicy nie mają wątpliwości: w góry trzeba iść z głową. Bez przygotowania i odpowiedniego ubioru każda wyprawa może skończyć się interwencją.














