Panie bibliotekarki i Panowie bibliotekarze z jeleniogórskiej Książnicy Karkonoskiej proponują kolejne tytuły, po które – ich zdaniem – warto sięgnąć. Piszą o nich w swoich recenzjach. Zapraszamy do lektury.
Kwiaty na poddaszu. Virginia C. Andrews
1957 rok, Gladstone, Pensylwania. Szczęśliwa Corrine wraz z trójką dzieci 14-letnim Chrisem, 12-letnią Cathy i 5-letnimi bliźniakami Carrie i Cory wraz z gośćmi czekają na powrót Christophera, głowy rodziny, na którego czeka przyjęcie urodzinowe.
Rodzinną sielankę przerywa wiadomość o tragicznej śmierci Christophera. Matka z czwórką dzieci zostają bez środków do życia, dlatego Corrine decyduje się wrócić do rodzinnego domu, mimo że za kazirodczy związek zostaje wydziedziczona i wyrzucona z rodziny. Wiadomość o tym, że ma czwórkę dzieci nie może dotrzeć do jej ojca, dlatego zostają one umieszczone w ostatnim pokoju z zakazem opuszczania go. Do dyspozycji mają olbrzymi strych, który staje się ich całym i jedynym światem.
Ufają mamie i wierzą, że zgodnie z jej obietnicami wyjdą na wolność po śmierci dziadka. Za tydzień, miesiąc… Przedłużyło się na dużo, dużo dłużej. W tym czasie Cathy, Christ, Cariie i Cory znajdują się pod opieką sadystycznej, wyrachowanej i bezwzględnej babci, która szczerze nienawidzi własnych wnucząt. Matka uwiedziona bogactwem i komfortowym życiem powoli traci więź z dziećmi. Pojawia się u nich co raz rzadziej, zasypując wyrzuty sumienia drogimi prezentami.
Za każde nieposłuszeństwo są surowo karani, głodzeni, bici, poniżani i maltretowani psychicznie. Uciekają w swój świat poddasza, książek, telewizji, codziennych rytuałów, pomaga im to przetrwać kolejne lata.
Starsze rodzeństwo kusi świat zewnętrzny, mają dość bycia karmionymi kłamstwem, zaczynają planować ucieczkę…
Kwiaty na poddaszu to książka o traceniu nadziei i zaufania, o tworzeniu równoległego świata, który jest szansą na ocalenie, o nienawiści i zachłyśnięciu się bogactwem, o trudnym dojrzewaniu i odkrywania swojej seksualności w warunkach opresyjnych.
To jedna z najstraszniejszych książek, jakie przeczytałam. Trudna emocjonalnie, skomplikowana tematycznie, poruszająca tematy związane z zakamarkami ludzkiej duszy. Jest niepokojąca. Klaustrofobiczna. Strych widzę jako metaforę brudu, tajemnic, tego co zakazane, ukryte, perwersyjne, zdradliwe, zimne, okrutne i straszne. W kontraście dostałam czystą naiwną ufność dzieci, szczere więzi i troskę o siebie, miłość gotową do nadludzkich poświęceń i zachwyt nad literaturą. To drugie weszło na to pierwsze. Co wygra?
„Mieszkaliśmy na poddaszu,
Christopher, Cory, Carrie i ja,
Teraz jest nas tylko troje”
Książka jest pierwszą częścią cyklu „Rodzina Dollangangerów”. Sięgnęłam do niej po lekturze „Monday nie przyjdzie” – Monday była fanką „Kwiatów na poddaszu”. Dlaczego? Czy szukała w tej książce wsparcia? Porównywała swoją sytuację do tej, która spotkała czwórkę rodzeństwa? Czy może próbowała zrozumieć mechanizm „odkochiwania” się we własnych dzieciach z powodu nałogu? A może chciała poczuć, że ktoś ma gorzej?
Jednotomówka to już dla mnie zachęta, inna, mniej mangowa szata graficzna dodatkowo mnie zaintrygowała, i tytuł. Opieka nad człowiekami, jak nad kotami, psami, chomikami? Pieta zamienił role, człowiek jest pupilem, który trafił pod opiekę przerażającego go stwora z głową w kształcie dyni albo piłki do kosza. Debiutujący w roli opiekuna pisze instrukcje do człowieka, kruchego, dziwnego, wrażliwego, niezrozumiałego.
To oczywiście fantazja autora ograniczona możliwościami postrzegania przez człowieka. Mimo to świetnie się bawiłam, bo sama mam psa i często mnie zastanawia, w jaki sposób odbiera moją obecność. Dzięki prostym instrukcjom zabrałam też dystansu do siebie. Manga dała mi możliwość konfrontacji relacji z innymi gatunkami.
A tak na serio, czy to nie jeden z koszmarów, wyobrazić sobie, że to nie my jesteśmy opiekunami, ale właśnie pupilami jakichś istot, w jakimś niezupełnie bezpiecznym świecie i na dodatek nie rozumiemy, co się do nas mówi.
Mogłam spodziewać się właśnie takiego zakończenia, ale z ludzkiego egoizmu wymyślałam inne. To jednak nie był sen.
Manga stoi na półce w ZAKAMARze w Książnicy Karkonoskiej.
(JJ)
Wypożyczalnia skrzydeł
„...i niech podróże w książki będą, jak niekończąca się historia”
Za jedną górą i rzeką, i za trzema, niemalże w każdym mieście czy miasteczku na planecie Ziemia, stoją sobie… biblioteki. To, co je wyróżnia, to niezwykła różnorodność. Czasami bywają bardzo niepozorne, wciśnięte pomiędzy inne budynki przy ulicy, niekiedy stoją na wielkich betonowych placach, ale też bywa, że są otoczone urokliwymi okolicznościami przyrody. Są wśród nich te piękne i okazałe, małe i niepozorne, szpetne szkarady i takie, od których wzroku nie można oderwać.
Jednakże bez względu na ruchliwą ulicę czy parkową ciszę, każda z nich (powiadam ci: każda!) posiada tajemniczą furtkę, która prowadzi do tego samego świata wypełnionego książkami i bezcenną mocą płynącą z ich wnętrza, świata niekończącej się wyobraźni, przygody, magii, mądrości i emocjonalnych spełnień.
W każdej z tych bibliotek odnaleźć można… wróżkę! Tak, dobrze słyszałeś – wróżkę! To taka wróżka, która „nie wypożycza dzieciom książek, tylko skrzydła”. Takie prawdziwe skrzydła wyobraźni, które mogą unieść wszędzie tam, gdzie chcesz.
Pewnie zapytasz, jak ona to robi i skąd wie, gdzie chcesz się wybrać? Hmm… Ona po prostu potrafi uważnie słuchać i przyglądać się każdemu, kto znajdzie się w bibliotece pośród książek. Potrafi odczytywać spojrzenia dziecięcych oczu i czuje, kto czego bardzo potrzebuje. A potem lubi życzliwie przyglądać się, jak sam, z ciekawością, używając radaru, jakim jest twoje serce – znajdujesz skrzydła, by znów unieść się ku wspaniałym światom.
Te wróżki (czasem wróże) to… bibliotekarze.
Idź do biblioteki. I znajdź swoją wróżkę.
Wspaniały poetycki picturebook stworzony przez Iwonę Pietrzak-Płachtę, laureatkę konkursu Nauczyciel Roku 2022 i nagrody im. Janusza Korczaka 2022 oraz malarkę Matyldę Konecką to wzruszający pean literacko-plastyczny na cześć bibliotek i pracujących w nich bibliotekarzy.