Jelenia Góra: Tajemnica studni
Aktualizacja: Czwartek, 19 stycznia 2006, 12:03
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
– Nie można oszukiwać ludzi – uważa Stanisław Mirosław. Jeleniogórski sąd oddalił zarzuty wobec Czytelnika, który w liście opublikowanym na łamach "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej" zarzucił spółce Wodnik wprowadzanie mieszkańców miasta w błąd.
Spółka Wodnik założyła mi sprawę karną, a jej prezes cywilną. Na rozprawie cywilnej sąd przyznał mi rację. Na moją apelację w sprawie karnej nie stawił się nikt z Wodnika, więc sąd umorzył postępowanie. Na wyjaśnienie czekałem dwa lata – mówi Stefan Mirosław.
Dwa lata temu Polsat wyemitował program o ujęciu wody w Grabarowie. Pokazano w nim, że stan techniczny pokryw studni oraz ich zaworów powietrznych jest zły, a ujęcia nie są pilnowane. Prezes Wodnika tłumaczył, że studnie wyłączono z eksploatacji pięć lat wcześniej. Nasz Czytelnik przysłał wtedy list do gazety, w którym napisał, że studnie podczas kręcenia programu pracowały. Zarzucił prezesowi Wodnika, że ten mijał się z prawdą. Według Stefana Mirosława, brak nadzoru nad ujęciem stwarza zagrożenie dla mieszkańców.
W sprawie studni prezydent miasta powołał specjalną komisję. Stwierdziła ona, że studnie zostały wyłączone z eksploatacji na przełomie lat 1997-98. Sąd cywilny w Jeleniej Górze rozpatrując sprawę ustalił, że spółka Wodnik mijała się z prawdą informując o wyłączeniu studni z eksploatacji. Zanegowano również raport komisji. Jak zeznali świadkowie, studnie były wykorzystywane w 2003 r. i działały nadal w roku następnym.