Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Poniedziałek, 14 lipca
Imieniny: Kamila, Marcelina
Czytających: 7057
Zalogowanych: 48
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Stan grozy - tamta niedziela

Poniedziałek, 11 grudnia 2006, 0:00
Aktualizacja: Poniedziałek, 11 grudnia 2006, 17:23
Autor: TEJO
Jelenia Góra: Stan grozy - tamta niedziela
Fot. Archiwum K. Piotrowski
13 grudnia minie ćwierć wieku od chwili wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Jak w tamtym czasie żyło się w Jeleniej Górze?

W przeciwieństwie do większych miast, w stolicy Karkonoszy nie było manifestacji, ani strajków, choć – po burzliwym roku 1981 można się było tego spodziewać. Przypomnijmy, choćby, strajki okupacyjne urządzane w cieplickiej Gencjanie, które gromadziły przedstawicieli większości zakładów pracy w mieście i okolicy.

Grudzień był bardzo zimny i śnieżny. W mieście zaroiło się od wojskowych patroli z karabinami i milicjantów ubranych w polowe wojskowe moro z naszywką „Milicja” na ramieniu.
Mieszkańcy byli w szoku. Bez specjalnych zezwoleń nie można było poruszać się samochodami, ani opuszczać miasta. Byłoby to zresztą i tak trudne, bo benzynę reglamentowano. Do tego godzina milicyjna i cała wojenna otoczka.

Szczególnie panicznie reagowali ludzie starsi, którzy świadomie przeżyli wojny światowe. Pytali się o alarmy bombowe i schrony. Dla ludzi młodych, zwłaszcza uczniów, stan wojenny oznaczał przyspieszone ferie zimowe. Zajęcia w szkołach i na uczelniach odwołano od poniedziałku, 14 grudnia.

W sklepach, zwłaszcza mięsnych, ale nie tylko, nie było nic. Rzucali ochłapy, rarytasem była pasztetowa, czy zwyczajna. Oczywiście wszystko na kartki: od mięsa i wędlin, poprzez cukier, alkohol (butelka wódki miesięcznie tylko dla dorosłego), papierosy, papier toaletowy, obuwie, artykuły kosmetyczne.

W ciekawy sposób sprzedawano papierosy: nie w paczkach, ale w papierowych torebkach, na wagę. Były to tak zwane odrzuty z produkcji, najczęściej cuchnących na kilometr popularnych. Wówczas rynek tytoniowy PRL podratowała bratnia Albania papierosami o wdzięcznej nazwie DS. Modne stało się także palenie skrętów. Sprzedawano nawet specjalne maszynki do ich formowania.

Ludzie jednak poczucia humoru nie tracili. W jednym z popularnych dowcipów pytano: – Kiedy w Polsce będzie dno kryzysu? Kiedy zabraknie papieru na kartki żywnościowe – padała odpowiedzieć. Papieru jednak nie brakowało, choć po 13 grudnia poczyniono spore oszczędności na druku gazet. W kioskach ukazała się tylko Trybuna Ludu i Monitor Dolnośląski zamiast lokalnych dzienników.

„Monitor” nie tracił jednak służbowego optymizmu, zwłaszcza jeśli chodzi o zaopatrzenie rynku w żywność: – Na wysokim poziomie, jak na tę porę roku, utrzymują się dostawy mleka. Mimo mrozów, śniegów i wielu nieprzejezdnych dróg, dostawcy wstają codziennie rano, karmią swoje stada, doją i wiozą mleko do zlewni, odmrażają konwie. Rolnicy na pewno nie pozwolą, aby ludzie miast przymierali głodem – opisywał Monitor Dolnośląski nabiałowe realia stanu wojennego.

Żołnierze i milicjanci niewiele mieli do roboty w stolicy Karkonoszy. Jak już wspomniano, manifestacji nie było, pozostało więc patrolowanie ulic i pilnowanie przestrzegania godziny milicyjnej, którą w pierwszych tygodniach stanu wojennego zniesiono tylko na dwie noce: wigilijną i sylwestrową. Poza tym wojacy grzali się przy buchających żarem koksownikach, co przy trzaskającym mrozie nie było bez znaczenia.
W nieco inny sposób „rozgrzewali się” funkcjonariusze ZOMO, którzy stacjonowali w Domu Turysty. O ilości wypitej tam wódki krążą legendy, a sami zomowcy, często powołani do służby z nizin społecznych, z braku możliwości wyładowania swojej energii na ludziach, kompletnie zdemolowali część wnętrz popularnej noclegowni.

Nie obyło się bez internowania ówczesnych regionalnych działaczy „Solidarności”. Najdłużej – bo ponad rok – w miejscu odosobnienia przebywał szef Zarządu Regionu Jeleniogórskiego NSZZ „S” Andrzej Piesiak. Zamknięto także pierwszego przewodniczącego związku Romana Niegosza oraz Ryszarda Matusiaka.

Niestety, nie zachowało się zbyt dużo zdjęć z tamtej zimy: być może w Archiwum Państwowym, Muzeum Karkonoskim? Wynika to z pewnością z faktu, że amatorskie fotografowanie było wówczas niemile widziane przez władze, zwłaszcza kiedy elementem kadru był „element” wojskowy lub milicyjny, zmilitaryzowane zakłady pracy (wówczas poczta i obiekty Polskich Kolei Państwowych). Przyczyna jest jeszcze jedna, bardzo prozaiczna: w sklepach brakowało materiałów fotograficznych.

W załączeniu przedstawiamy zdjęcia z epoki sprzed stanu wojennego i po stanie wojennym, udostępnione dzięki uprzejmości Kazimierza Piotrowskiego. Na pierwszej fotografii: działacze jeleniogórskiej Solidarności, na drugiej – zdjęcie z 1989 roku, senatorowie Ziemi Jeleniogórskiej Komitetu Obywatelskiego Andrzej Piesiak i prof. Jerzy Regulski oraz poseł Roman Niegosz.
Trzecie zdjęcie pochodzi z 1980 roku z Lubania, z uroczystości poświęcenia sztandaru „S” nieistniejących już dziś Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Sztandar trzyma ówczesny przewodniczący ZRJ „S” A. Piesiak.

Sonda

Czy na ulicy Wolności powinno być więcej np. świateł, aby spowolnić ruch na odcinku do Cieplic?

Oddanych
głosów
77
Tak
29%
Nie, tak jak jest jest dobrze
59%
Nie mam zdania
12%
 
Głos ulicy
Nie "siedzimy" na telefonach
 
Warto wiedzieć
Specjalnie szkoleni rosyjscy agenci sabotują w Europie
Rozmowy Jelonki
Strzelania będą tylko raz w tygodniu
 
Aktualności
Uwaga przy skręcie z Wolności w Nadbrzeżną!
 
Ciekawe miejsca
Miejsce schadzek na skraju miasta – Wzgórze Radziwiłłówny w Kowarach
 
Aktualności
Teatry Uliczne – II dzień: Grupa Teatralna Poznań
 
Aktualności
Teatry Uliczne – II dzień: Blackout Paradox
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group