Eugeniusz Gołębiewski jest jednym z kupców od dawna handlujących na zabobrzańskim targowisku. Od wielu lat sprzedaje artykuły tekstylne. W 2019 roku podpisał kolejną umowę na wynajęcie stanowiska handlowego, która jednak kilka tygodni temu została wypowiedziana. Powodem tej decyzji było niestosowanie się przez kupca do przepisów dotyczących wymiarów ekspozycji towaru przed pawilonem handlowym. Wkrótce też w miejscu gdzie E. Gołębiewski wystawiał sprzedawane przez siebie ubrania została postawiona skrzynia, aby nie mógł handlować bez posiadania ważnej umowy.
Zdaniem handlowca, decyzja prezesa Spółki Kupieckiej Stanisława Sudoła jest dla niego krzywdząca i nie przystaje do skali jego przewinienia, która była niewielka. Zresztą był gotowy zastosować się do uwag i wycofać swoje stoisko. Niestety - jak twierdzi E. Gołębiewski - mimo prób mediacji, w których pośredniczyła m.in. radna Danuta Wójcik stanowisko prezesa było nieugięte. Dlatego zamierza dochodzić swoich racji na drodze prawnej.
Pan prezes Sudoł traktuje targowisko jako swój folwark - mówi E. Gołębiewski. - Traktując mnie w ten sposób chciał pokazać, że on tu jest wielkie panisko, a my jesteśmy robolami. A to nie tak, bo dzięki nam kupcom ma stanowisko i pobory, a my ciężko pracujemy wiosna, zima, jesień lato, w mróz i upały.
Łamanie przez pana E. Gołębiewskiego przepisów obwiązujących na naszym targowisku zaczęło się właściwie po podpisaniu przez niego umowy dzierżawy stoiska, czyli od lutego 2019 roku – wyjaśnia prezes Spółki Kupieckiej S. Sudoł. - Już w czerwcu ubiegłego roku otrzymał wezwanie do przestrzegania przepisów, które jako udziałowiec spółki kupieckiej sam uchwalał. Miesiąc później dostał pierwsze wypowiedzenie umowy, które zostało wycofane, gdyż zapewniał, że będzie się stosował do przepisów. Niestety trwało to tydzień. W tym roku eksponował już tak towar, że ludzie z wózkiem nie mogli przejechać. Pojawiły się skargi od klientów, nie pomagały żadne wezwania, żadne rozmowy i dlatego sięgnęliśmy po ostateczne rozwiązanie jakim było wypowiedzenie umowy najmu na ten teren, a nie na targowisko. To duży teren i tu można znaleźć sobie miejsce, które nie będzie kolidować. Próbowaliśmy zresztą dogadać się jeszcze z panem E. Gołębiewskim proponując mu, aby przesunął o 5 metrów w linii prostej w lewo swój kiosk, tak aby można było eksponować towar, a jednocześnie nie zawężać ciągów komunikacyjnych. Oczywiście propozycja ta została odrzucona.