Polskie znaki drogowe w kontekście UE
Skoro nasz kraj jest w Unii Europejskiej, pewne standardy muszą się pokrywać z ogólnymi wytycznymi. Znaki drogowe nie są wyjątkiem. Niemniej niektóre z nich mogą się nieco różnić od swych zagranicznych odpowiedników. Mają pewne unikalne cechy. Widać to choćby na przykładzie regionów. W Bieszczadach znak ostrzegający przed niedźwiedziem na drodze nie wzbudza emocji u miejscowych. Jest za to ciekawostką dla turystów, którzy przy takich znakach lubią robić sobie zdjęcia. Podobne oznakowania można spotkać w Finlandii czy na Słowacji. Jednak w Portugalii one nie istnieją.
Ponadto kolor i kształt niektórych znaków mogą się nieznacznie różnić, aby spełnić krajowe przepisy. Czy znak drogowy może stać po lewej stronie? Oczywiście. W Polsce określone warunki uzasadniają korzystanie z takiego rozmieszczenia oznakowań. To samo zresztą dotyczy całej Unii. Przykładem mogą być drogi jednokierunkowe. Zdarza się, że znak po lewej stronie pełni funkcję zdublowania informacji, która jest po prawej stronie. W niektórych przypadkach jest to konieczne, aby kierowcom nic nie umknęło. To dość powszechna praktyka, jeśli mamy do czynienia z trasą o gęstym zalesieniu. Gałęzie mogą po prostu zasłonić znak, więc drogowcy stosują powtórzenie po lewej stronie.
Polskie absurdy oznaczeń drogowych
W internecie pełno jest zdjęć i memów, które wskazują na przesadne stosowanie znaków drogowych. Niektóre przypadki są wręcz niedorzeczne, choć zgodne z przepisami. Jak się okazuje, Polska wcale nie jest królową absurdu pod tym względem. Inne kraje też mają się czym pochwalić. W Grecji na przykład zdarza się, że dany znak jest powtarzany dosłownie co kilka metrów. Dzieje się tak zwłaszcza w miejscu prac drogowych. Kierowcy są dosłownie co rusz informowani o jednym i tym samym, a to potrafi być irytujące. Jest to więc niepotrzebne, ale i dość kosztowne.
No a znaki drogowe we Włoszech? Też jest ich bez liku i niekiedy potrafią wprowadzić więcej zamieszania niż pożytku. Turyści skarżą się na chaos, podczas gdy miejscowi je po prostu ignorują. W rezultacie powstaje jeszcze większy bałagan. Ograniczenia prędkości we Włoszech również potrafią być irytujące. Zmieniają się bardzo często i dość dynamicznie, drażniąc tym samym kierowców. W Irlandii natomiast mała, wąska droga we wsi prowadząca do jednego domu może być obwarowana kilkoma ograniczeniami prędkości… i to po obu stronach asfaltu.
Tak więc polskie absurdy drogowe nie są wcale wyjątkowe. Pod paroma względami można nawet powiedzieć, że są postępowe w stosunku do niektórych krajów. A to tylko Europa. W Afryce czy Azji kierowcy mogą liczyć na więcej ciekawostek, jak i zagrożeń związanych ze złą interpretacją oznakowań. Należy do tego jeszcze wziąć pod uwagę zachowanie miejscowych, którzy mogą na przykład zmieniać koło na środku drogi, mimo że do ich dyspozycji jest całe pobocze. To oczywiście skrajna sytuacja, ale niejeden Europejczyk doznał już z tego powodu szoku.
Prywatny znak drogowy w praktyce
A skoro o nieprawidłowym zachowaniu kierowców mowa, warto wspomnieć o stawianiu znaków drogowych na własną rękę. Zbyt duża prędkość albo hałas może sprawić, że ludzie mieszkający w pobliżu ustawią własny znak drogowy. To wielki błąd, o ile droga jest publiczna. Pod żadnym pozorem nie należy samodzielnie umieszczać oznakowań ani modyfikować już istniejących. Jeśli jest problem, trzeba zgłosić się z tym do urzędu gminy i poprosić o interwencję. W innym wypadku osoby stawiające własne znaki mogą zostać ukarane.
Drogi prywatne to już inna historia. Można na nich samodzielnie postawić znak w celu organizacji ruchu, aczkolwiek musi być zgodny z obowiązującym wzorcem. Rzecz dotyczy również umieszczenia oznaczenia w taki sposób, aby przypadkiem nie stanowiło ono zagrożenia. Dobrze jest zatem skonsultować się z odpowiednim urzędem. Tym bardziej, jeśli w planach ma się również postawienie szlabanu. Chodzi m.in. o blokowanie drogi przeciwpożarowej, która może okazać się kluczowa podczas gaszenia płonącego nieopodal lasu. Szlaban albo źle postawiony znak może do tego utrudnić dojazd karetce. Wówczas odpowiedzialność spoczywa na właścicielu drogi.
Podsumowanie
Każdy znak drogowy w Polsce jest zgodny z europejskimi standardami. Sposoby jego lokowania również. Czasami mogą wydać się dziwne i niepotrzebne, ale w gruncie rzeczy mają swoje uzasadnienie w zaistniałych warunkach na trasie. A i stawianie znaków drogowych prywatnie jest dość precyzyjnie uregulowane. Z kolei słynne absurdy na polskich drogach nie są wcale czymś oryginalnym. Niektóre kraje UE prześcigają nas pod tym względem. Tak więc nie można mówić tu o jakimś kuriozum, choć miejsce na poprawę zawsze się znajdzie.