Przykład to linia Jelenia Góra – Karpacz. Ostatnio zawrzało z powodu konfliktu między stowarzyszeniem Karkonoskie Drezyny Ręczne a samorządem miasta pod Śnieżką, który nie godzi się na przeznaczenie odcinka do Mysłakowic na kursy drezyn. Burmistrz Karpacza za cel stawia sobie rewitalizację całej linii i powrót do regularnych kursów pociągów.
Tymczasem Jerzy Pokój, przewodniczący sejmiku dolnośląskiego, otwarcia poddaje pod wątpliwość obydwa rozwiązania. – W przypadku kiedy nie ma problemu z dojazdem do Karpacza, a w planach są budowy obwodnic – zarówno dla Jeleniej Góry, jak i okolicznych miejscowości – trzeba się poważnie zastanowić nad sensem rewitalizacji kolei – podkreśla Pokój.
Jego zdaniem nie chodzi tu o brak sentymentu do pociągów, ale o czysty interes. – Nie może być tak, ażeby z budżetu państwa dokładać grube miliony, aby później pociągiem jeździła garstka ludzi – usłyszeliśmy.
Zdaniem nie tylko Jerzego Pokoja znacznie bardziej racjonalnym posunięciem byłaby przebudowa linii Jelenia Góra - Karpacz na ścieżkę rowerową. – Rowery to przyszłość: są modne i niedrogie, a turystyka rowerowa na tym odcinku kuleje. Trakt dla cyklistów na pewno jest tańszy i bardziej przyszłościowy aniżeli odbudowa zniszczonego przez osiem lat torowiska – mówi przewodniczący Pokój.
Podobne rozwiązanie zastosowano na odcinku Lwówek – Lubomierz. Tam ścieżkę rowerową wytyczono po zamkniętym w 1983 roku torowisku linii Lwówek Śląski – Świeradów Zdrój. Ścieżka rowerowa sprawdza się znakomicie.