Panie bibliotekarki i Panowie bibliotekarze z jeleniogórskiej Książnicy Karkonoskiej proponują kolejne tytuły, po które – ich zdaniem – warto sięgnąć. Piszą o nich w swoich recenzjach. Zapraszamy do lektury.
Legendy Zamku „Kasztelańskiego” w Starej Kamienicy. Grzegorz Nowicki
„Dajcie posłuch podróżnicy
Co gościcie w stronach naszych,
Że tu w Starej Kamienicy
W średniowiecznym zamku straszy.”
Stara Kamienica należy do najstarszych osad Kotliny Jeleniogórskiej. Swoją słowiańsko brzmiącą nazwę zawdzięcza rzece Kamienica, a tym samym - niezwykle malownicze położenie.
Ponieważ usytuowana jest w pobliżu Gór Izerskich – to dodaje jej wyjątkowości położenia. Największą atrakcją wioski są ruiny zamku, które skrywają wiele tajemniczych historii z odległej przeszłości, związanych z rodem Schaffgotschów oraz jego legendarnym protoplastą.
Po raz kolejny powracamy do Zamku w Starej Kamienicy, a to za sprawą niewielkiej publikacji skierowanej do młodszego czytelnika, która również – poprzez swoją literacką formę zainteresuje odbiorcę w każdym wieku.
W krótkich strofach pisanych wierszem Autor opowiada trzy zamkowe historie, w których pobrzmiewa lament dwóch pokutnic, jęki rycerzy, brzęk ciężkich łańcuchów czy chrzęst katowskiego miecza. A nad tym wszystkim unoszą się duchy historii oraz echa wypowiedzianych klątw. Opowiedziane legendy zachęcają do odkrywania historii zamku, postaci historycznych, ale też do poszukiwania tropów innych regionalnych historii.
Dzięki pięknym, delikatnym akwarelom Moniki Barabasz możemy przyjrzeć się wybranym fragmentom zamkowej budowli. A ilustracje, w sobie wiadomy tylko sposób, rozbudzają ciekawość, a także potrzebę, by przypatrzeć się zamkowi z bliska…
„Pomyśl o tamtych ludziach,
O dawnych ich ideałach.
O tym za co ginęli,
O zamkach wzniesionych na skałach.”/ Grzegorz Nowicki
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(gaj)
Rozdroże kruków. Andrzej Sapkowski
Jeśli jest jakiś sens, by polecać Sapkowskiego? To polecam!
Mógł pójść na stryk już w pierwszym rozdziale, wynaturzenie, wiedźmin Geralt. Nie zawisł, bo inne zadanie przeznaczył dla niego los i ci, którzy rozdawali karty w Kaedwen.
Na samym początku wodzom marzyła się niezwyciężona armia z niezwykłymi mocami. Czarodzieje z Kręgu starali się spełnić oczekiwania władców i stworzyć superczłowieka, blisko przed metą doszło do rozłamu, efekty szalonych eksperymentów zapełniły ziemię potworami, powstała też istota ulepszona, która miała być lekiem na zło – wiedźmin.
Z tego co mówią, Geralt jest jednym z ostatnich, którzy wyruszyli ma szlak z Kaer Morhen. W 1194 roku w Kaer Morhen, w wiedźmińskim siedliszczu doszło do pospolitego ruszenia, z którego cało wyszedł tylko jeden wiedźmin. Preston Holt. To on ratuje Geralta w pierwszym rozdziale i pcha adepta sztuki wiedźmińskiej prosto w świat ludzkiej zemsty i manipulacji.
Czy mi się podobało? Bardzo! Przednia przygodówka o naiwnym i jednak dobrodusznym, lecz nie darmowym! obrońcy słabszych, któremu nie raz tyłek uratowało to, że szczerze pomógł komuś z koneksjami. Wyobrażam sobie, jak ten superbohater ratuje świat nieświadomy tego, jakie układy na niego czyhają, jak długie ręce nim manipulują i jak olbrzymia żądzą pomszczenia ściga go po Kaedwen.
Siada potem poraniony i sam stawia się do pionu, że wiedźmińską sprawą jest walczyć z potworami. I to jego „No weź”.
U Sapkowskiego przewrotnie potworami są ludzie. To oni faktycznie śmiertelnie zagrażają bohaterowi. U Sapkowskiego ludzie są też bezmyślni i zmanipulowani, zabobonni… gdzie dziś przybić tabliczkę, że wiedźmin jest potrzebny? Gdzie jest Geralt?
Polecam w ciemno, nawet jeśli nie masz doświadczenia z tym universum. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(JJ)
Dagfrid. Córka wikinga. Agnès Mathieu-Daudé
Dawno nie uśmiałam się tak, jak czytając książeczkę "Dagfrid. Córka wikinga". Odbiorcą ma być ten najmłodszy, jednakże i dorosły odczuje radość czytając ją dziecku przed snem.
Pełna humoru i celnych ripost opowiada o tytułowej Dagfrid, która ma dosyć zasad i obyczajów panujących na wyspie. A najbardziej na świecie ma dosyć jedzenia ryb. Co to za frajda chodzić w długich sukienkach, przez które nie można wsiadać do łodzi? Czy też posiadać długie włosy, z których po zapleceniu w warkocz, robi się "buły" (niczym Leia w Gwiezdnych wojnach). Albo jeść w kółko to samo?
Dagfrid jest dość wyzwoloną dziewczynką i postanawia skończyć z tymi głupimi zasadami. Wyrusza na samotną wyprawę, w nadziei, że odkryje coś, co zmieni rzeczywistość, w której żyje.
Język, jakim jest napisana książka, jest lekki, pełen humoru oraz trafnych spostrzeżeń dotyczących naszej rzeczywistości. Bo niby mamy tutaj do czynienia z Wikingami, ale tak naprawdę autorka wskazuje nam palcem, że ta opowieść dotyczy i nas.
A ty drogi Czytelniku, możesz być niczym Dagfrid, która postanowiła zmienić świat dookoła siebie. Książka dostęna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. Polecamy do wspólnego czytania z tatą.