Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Wtorek, 16 września
Imieniny: Edyty, Kamili, Kornela
Czytających: 7651
Zalogowanych: 20
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Wpadka porywacza

Czwartek, 3 marca 2005, 0:00
Aktualizacja: Niedziela, 22 stycznia 2006, 21:36
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Dwudziestoletnią dziewczynę porwano z domu pod Jelenią Górą. Ofiara po kilku godzinach uciekła przestępcy.

Pół miliona złotych okupu żądał porywacz, który w podjeleniogórskiej miejscowości uprowadził córkę bogatego przedsiębiorcy. Po kilku godzinach ofiara uciekła z samochodu, którym jechała wraz z przestępcą. Po kilku następnych godzinach policja złapała sprawcę, którym okazał się znajomy dziewczyny

Policję o porwaniu zawiadomił chłopak uprowadzonej studentki. Porywacz nie zabrał jej telefonu komórkowego. Dziewczyna zdołała wysłać dwa SMS-y. Pierwszy z nazwą miejscowości, w której kierunku jechali – Mała Kamienica, drugi o treści – porwał mnie.
Ani zaczęli szukać najbardziej doświadczeni policjanci z Jeleniej Góry, którzy weszli w skład specjalnej grupy operacyjno-dochodzeniowej. Akcją osobiście kierował inspektor Zbigniew Ciosmak, komendant jeleniogórskiej policji. Poproszono też o pomoc wrocławskich antyterrorystów i oficerów wydziału kryminalnego komendy wojewódzkiej. W teren ruszyli policjanci prewencji i patrole z psami. Z powietrza citroena Ani poszukiwał policyjny śmigłowiec.

Jednocześnie o przestępstwie powiadomiono policję z ościennych powiatów oraz Straż Graniczną, na wypadek, gdyby sprawca chciał uprowadzoną kobietę wywieźć za granicę – mówi komisarz Edyta Bagrowska, oficer prasowy jeleniogórskiej policji.

Około godziny ósmej w firmie rodziców Ani zadzwonił telefon. Odebrała matka porwanej dziewczyny. Dzwoniła córka, która na polecenie porywacza przedstawiła żądanie przekazania 500 tysięcy złotych okupu. Przerażona matka odparła, że nie ma tak wielkiej sumy. Porywacz przekazał, że ponownie zadzwoni około godziny 15.
Nie zadzwonili, ponieważ Ania około godziny 13 zdołała się uwolnić i uciec. Udało się jej też rozpoznać porywacza, choć przez cały czas nie zdejmował kominiarki. Domyśliła się, że jest to pracownik firmy ojca, bo czuć było od niego charakterystyczną woń rozpuszczalnika.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy zapinasz pasy jadąc 300 metrów do sklepu?

Oddanych
głosów
201
Nie, to tylko 300 metrów
7%
Tak, zawsze jak wsiadam do auta
69%
Do sklepu idę na piechotę
24%
 
Głos ulicy
Góry czy morze?
 
Warto wiedzieć
Reakcja świata na rosyjskie drony nad Polską
Rozmowy Jelonki
Smog latem nie znika
 
Ciekawe miejsca
Dostałem toporem w kark i mam 7 kręgów z tytanu
 
Inwestycje
Zbiornik Cieplice prawie po remoncie
 
112
Kolizja na obwodnicy Maciejowej
 
112
Kolizja na Wolności
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group