Imprezie sprzyjała pogoda, ale tym, którzy wystawę przygotowali – już niekoniecznie, bo ten rok póki co jest raczej ubogi w grzybowe owoce runa leśnego. Niemniej jednak stoliki przy Pawilonie Norweskim w Cieplicach zapełniono grzybami rozmaitych gatunków, a Czesław Narkiewicz, kustosz Muzeum Przyrodniczego, a zarazem mykolog i kurator wystawy, dwoił się i troił, aby odpowiedzieć na pytania licznych zwiedzających.
Nieodżałowanej pamięci Helena Majdaniec śpiewała o wielkim rudym rydzu. Tymczasem na wystawie można było zobaczyć jedynie niewielkiego mleczaja rydza, który jest jednym z najsmaczniejszych gatunków grzybów blaszkowatych. Ma on jednak swojego trującego „bliźniaka” – mleczaja wełniankę, od którego należy trzymać ręce z daleka.
Podobnie jest z borowikiem ceglastoporym (jadalnym), którego bardzo łatwo pomylić z borowikiem szatańskim (trującym i rzadkim). Ten z kolei ma niewiele wspólnego z niejadalnym goryczakiem żółciowym (popularnym gorzkielcem, zwanym też „szatanem”). Ale już żółciak siarkowy, choć nazwa raczej nie brzmi miło, jest jadalny i podobno bardzo smaczny.
Doświadczeni grzybiarze i znawcy podkreślają, że znamy jedynie ułamek z przebogatego królestwa grzybów, którego część zgromadzono na dzisiejszej wystawie. Mówią też, że grzybów jadalnych jest znacznie więcej niż powszechnie się sądzi. Jednak spożywać można bez ryzyka tylko te owocniki, co do których mamy stuprocentową pewność, że się do tego nadają. Eksperymenty mogą bowiem skończyć się tragicznie.
A na tegorocznej XXIII Wystawie Świeżych Grzybów było co oglądać. Niektóre „eksponaty” zwracały uwagę nazwą, choćby jeleniak nastroszony, czy też próchnilec maczugowaty. Inne – zarówno nazwą jak i wyglądem – na przykład miły w dotyku włóknouszek szczotkowy. Jeszcze inne – nieprzyjemne zapachy, którym odstraszały ludzi, a przyciągały muchy, choćby taki sromotnik bezwstydny. Na stołach przed Muzeum Przyrodniczym była także okazja, aby zobaczyć grzyby chronione, choćby ozorek dębowy, czy też purchawicę olbrzymią. Były też grzyby śmiertelnie trujące, wśród nich: krowiak podwinięty.
Zwiedzenie wystawy było przyjemnością nie tylko dla znawców grzybów, lecz także dla laików.
Wszak zarówno jedni i drudzy – gdy tylko zaczną się jesienne wysypy – ruszą w las. Wówczas znajomość gatunków będzie po prostu obowiązkowa. – Zbierajcie tylko te grzyby, które znacie! – napominali zainteresowanych organizatorzy ekspozycji.