Spotkanie prowadziła dr inż. Aneta Sikora – entomolog i pracownik Działu Edukacji Karkonoskiego Parku Narodowego.
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule artykułu, prelegentka opowiadała o życiu i korzyściach jakie mamy, jako ludzkość, z działalności dzikich zapylaczy w przyrodzie. Mówiła m.in. jak bardzo efektywne potrafią być dzikie pszczoły, np. jedna samica murarki rudej jest w stanie zapylić tyle samo kwiatów jabłoni co 120-160 pszczół miodnych.
Nie ma też zapylaczy uniwersalnych. Często poszczególne gatunki zapylaczy specjalizują się w zapylaniu konkretnych gatunków roślin, więc jak ginie dany gatunek np. trzmiela, wymiera też roślina. Ponieważ są to dzikie owady, nie potrzebują specjalnej opieki człowieka. Ponadto są też ekologicznym środkiem zwiększania plonów, nawet u roślin samopylnych.
Posiadacze ogródków, rabatek czy choćby skrzynek na kwiaty powinni przemyśleć obsadzenie ich obficie kwitnącymi roślinami, wytwarzającymi duże ilości pyłku i nektaru. Dobrze jest także zostawić trochę miejsca na trawnikach dla kwitnących „chwastów”. Można również zapewnić im schronienie tzw. hotel dla owadów, ponieważ na skutek urbanizacji utraciły wiele swoich miejsc lęgowych. Ale przede wszystkim stosować jak najmniej chemii w ogrodzie i absolutnie nie wypalać traw.
Kolejne spotkanie z cyklu „Spotkań sąsiedzkich” odbędzie się 27 lipca i będzie poświęcone nietoperzom.
Dzikie pszczoły, zwane też pszczołami samotnicami to duża grupa obejmująca gatunki, które nie zakładają wspólnych gniazd, żyją pojedynczo lub w luźnych koloniach. W Polsce mamy ich około 470 gatunków. Bardzo różnią się wyglądem, kolorem, wielkością (od kilku milimetrów do nawet 3 cm). Dzikie pszczoły nie wytwarzają miodu, ich jedynym celem jest zapylanie roślin.