Uciążliwe dla cyklistów i pieszych prace przy budowie elektrowni Bobrowice IV dawno już się zakończyły. Ale obiecanej naprawy ścieżki uszkodzonej przez potężne ciężarówki i inne maszyny budowlane jakoś nie widać. Postępuje też dewastacja traktu oddanego do użytku 21 lipca 2003 roku.
Niezbyt przyjemne wrażenia zaczynają się już na początku wycieczki: przed mostem kolejowym towarzyszy turystom uciążliwy fetorek dochodzący z pobliskiej oczyszczalni ścieków przy ulicy Lwóweckiej. Piękno budzącej się do życia natury pozwala nie dostrzegać niedogodności w postaci dziurawego asfaltu, który – w niektórych miejscach – wymaga bardzo uważnej jazdy na rowerze.
Ale już częściowy brak zabezpieczenia oddzielającego niektóre odcinki ścieżki od urwiska skalnego budzi niepokój. Kilkadziesiąt metrów przed celem, czyli schroniskiem Perła Zachodu turystów „wita” głaz na środku ścieżki. Być może postawiony tam jako swoisty ogranicznik prędkości…
Dla samych widoków rozciągających się z tarasu przy schronisku warto tam jednak przyjechać (lub przyjść). Chciałoby się zobaczyć więcej, ze schroniskowej wieżyczki, ale wczoraj zastaliśmy ją zamkniętą.
Reasumując: wrażenia mieszane. Ścieżce po sześciu latach od otwarcia już przydałby się solidny remont. Na montaż nowych zabezpieczeń nie ma jednak pieniędzy. Zresztą niepewna to inwestycja, bo trakt – stosunkowo rzadko patrolowany przez stróżów prawa – to mekka dla wandali i chuliganów, sprawców większości dewastacji przy tej ważnej nie tylko dla turystów ścieżce.