Denali jako najwyższy szczyt Ameryki Północnej wliczany jest do Korony Ziemi, Klimowicz wybrał się tam z dwoma znajomymi. - Wyruszyliśmy w połowie maja i działaliśmy do połowy czerwca. Nie udało się zdobyć szczytu, ale zebraliśmy bardzo cenne doświadczenia - powiedział gość spotkania. Jak opowiadał, zadecydowała pogoda. - Gdy wylądowaliśmy, na szczycie było -60 stopni Celsjusza i mocno wiało, a na lądowisku było -20. Później było cieplej, do tego stopnia, że były ekipy, które zdobywały szczyt w polarze - opowiada Marek Klimowicz, który wyznaje zasadę, że góra poczeka. - Pojawiły się błędy, które będziemy chcieli wyeliminować na kolejnym wyjeździe - mówił. W 3-osobowym składzie dotarli na wysokość ponad 5000 metrów, jednak ze względu na warunki atmosferyczne, ograniczony czas (pozwolenie na przebywanie w parku narodowym) postanowili wrócić. Jak zapewniają, w tym roku, albo którymś z kolejnych z cennym doświadczeniem lepiej zaplanują wyprawę i postarają się zdobyć kolejny szczyt z Korony Ziemi.
- Wcześniej działałem w Alpach, w Gruzji i Kirgistanie, a dwa lata temu zdobyłem Aconcaguę w Ameryce Południowej (zaliczany do Korony Ziemi) - powiedział M. Klimowicz, który ma mnóstwo planów, również na wyprawy rowerowe. Jak przyznaje miłośnik gór, pasją zaraził się od rodziców. - Od najmłodszych lat wyciągali mnie w niskie polskie góry, które mnie tak zauroczyły, że pasja zakiełkowała. Później znajomi, zapisanie się do klubu wysokogórskiego i tak to się rozwinęło - wyznał Marek Klimowicz, który przestrzega przed bagatelizowaniem niebezpieczeństwa, nawet w naszych Karkonoszach. - Nieważne czy to Śnieżka, czy inna góra. Pogoda jest zmienna i do każdego wyjścia trzeba się odpowiednio przygotować - apeluje pasjonat.
Kolejne spotkanie z pasją zaplanowano na 20 lutego, kiedy to gościem będzie Paweł Zimoń. Opowie o kulisach współpracy z największymi sportowcami, znanymi z pierwszych stron gazet.