Marek Dyjak nazywa siebie barowym grajkiem. - Głos na granicy desperacji, krzyku i rozpaczy, nic sobie nie robi z takiej czy owakiej konwencji. Dyjak to Dyjak - mówią przyjaciele; facet, który żył po bandzie, pił po bandzie, aż dotarł do końca drogi. On też tak czuł. W 2008 roku na Wielkanoc przymocował do drzewa linkę holowniczą. Pogotowie stwierdziło zgon. Obudził się po kilku dniach w śpiączce, nic nie pamiętał.
Nie każdemu odpowiada styl bycia Dyjaka, choć od trzech lat nie pije i walczy z nałogiem to wciąż pozostaje sobą - i na tym polega jego niezwykły fenomen, który przyciąga koneserów dobrej muzyki. Bywały w jego karierze momenty, w których muzyk mógł iść za ciosem - wbić się na potocznie zwany "artystyczny świecznik". Wolał jednak iść własną drogą, nie zawsze łatwą lecz kierowaną przez siebie samego, nie oddał swojej kariery w cudze ręce.
- Niektórzy widzą w tym artystyczną pozę - Dyjaka wyklętego, samotnika i indywidualistę. Mocnym głosem, śpiewa równie mocne utwory, w których - jak mówią sami fani - jest krew, żółć i łzy. Na rynku papierowych supermenów jest zjawiskiem - ocenia Jan Wołek.
Ma za sobą wiele koncertów w całym kraju. Na co dzień występuje z trębaczem Jerzym Małkiem, pianistą Markiem Tarnowskim, kontrabasistą Michałem Jarosem oraz perkusistą Arkiem Skolikiem, ale nie są mu obce koncerty wyłącznie z gitarą. Dyjak jest jak prawdziwy buntownik, co to rzuca się głową naprzód, a dopiero potem podlicza bilans zysków i strat. Takie są też jego koncerty - zero taryfy ulgowej, śpiewa to, co czuje i myśli, nawet jeśli taki ekshibicjonizm sporo go kosztuje. Posmak zetknięcia z tak autentycznym artystą daje śpiew Marka Dyjaka.
Obdarzony rewelacyjnym, niskim głosem dla fanów jest polskim Tomem Waitsem, choc bliższy jest mu żar Włodzimierza Wysokiego. Swój poprzedni album zatytułował „Moje fado”. Bo fado to los. Niczym dramatyczne wyznania brzmią jego interpretacje piosenki Czyżykiewicza „Jednym szeptem” czy przedwojennych szlagierów „Rebeka” czy „Ta ostatnia niedziela”.
Najnowsza płyta „Kobiety” to 11 najpiękniejszych piosenek największych polskich piosenkarek i tekściarek m.in. Osieckiej, Nosowskiej, Bartosiewicz, Celińskiej, Groniec, Umer, Mielczanek. Śpiewa te utwory w niezwykły sposób. Brzmią zarówno pięknie muzycznie i przejmująco. W jednym z wywiadów powiedział:„Kobiety to dla mnie taki oceaniczny rejs bez wcześniejszego doświadczenia na otwartym akwenie”. Dyjak to bez wątpienia i bez żadnej kokieterii TALENT pierwszej wody. Jego koncerty pełne dramaturgii i przepięknych dźwięków są balsamem dla uszu.