Czy opłaca się obstawić wygraną któregoś z kandydatów na prezydenta Polski? Sprawdziliśmy czy obecnie warto ryzykować swoje pieniądze. A jeśli już zagrać to czy nie lepiej obstawić... przegranego?
Już na starcie bowiem można wyeliminować sensowność obstawiania aż 10 kandydatów. Bukmacherzy płacą za nich od 75 do 500 zł za każdą postawioną złotówkę, więc szansa na wygraną jest tylko iluzoryczna. Jest to jakby pewność stracenia pieniędzy.
Według bukmacherów na dziś w grze pozostają 3 nazwiska: Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen.
Bukmacherzy za zwycięstwo (w całych wyborach, nie tylko w 1 turze) R. Trzaskowskiego płacą ok. 1,4; K. Nawrockiego ok. 2,60 a S. Mentzena 12 (stawki są około, gdyż różni bukmacherzy różnie płacą, aczkolwiek wszyscy podobnie). Są to stawki obowiązujące do czwartku 16.05 do północy.
Postawić pieniądze można również na wygranego w starciu w 1 turze; np. Trzaskowski kontra Nawrocki. Za wygraną tego pierwszego bukmacharzy płacą ok. 1,20 a tego drugiego ok. 3,20.
Można również obstawić kto z trzynastki kandydatów zdobędzie... najmniej głosów. Za postawienie na M. Maciaka można nawet sporo wygrać (wydaje się, że z niewielkim ryzykiem) od 1,65 do 1,85. Drugim od końca jest obecnie Marek Woch - ok. 2,50 a trzecim Artur Bartoszewicz ok. 4,75.
Bukmacherzy szacują, że frekwencja w 1 turze w kraju wyniesie 63 %. No i frekwencję również można "obstawiać".
Biorąc pod uwagę bliskość czasową wyborów, a więc fakt, że stawki są już bardzo rynkowe i biorąc pod uwagę fakt, że stosunek zysku do ryzyka nie jest już szczególnie zachęcający to można zaryzykować twierdzenie, że obstawianie czysto "finansowe" nie jest już wyjątkowo atrakcyjne.
Oczywiście zagorzali fani danej opcji politycznej, która przeważnie przekłada się na poparcie danego kandydata, mogą liczyć na wygraną tego na którego postawią (tzw. myślenie życzeniowe). Niekórzy z pewnością się przeliczą...
Urząd skarbowy zawsze wygrywa
Podatek od zakładów bukmacherskich wynosi w Polsce 12 %. I to niezależnie od tego czy w efekcie wygramy czy przegramy. Wielu bowiem nie wie, że ten podatek pobierany jest od razu w momencie obstawiania.
Czyli np. obstawiając coś za 100 zł faktycznie obstawiamy za 88 zł, gdyż owe 12 zł zabiera od razu urząd skarbowy (za formalności i przekazywanie podatku dalej odpowiada już bukmacher). No i poźniej trzeba do ewentualnej wygranej (jeśli jest większa niż 2280 zł) także doliczyć podatek dochodowy (niby "tylko" 10 %). Od mniejszych sum wygranych podatku nie ma.
Hipotetycznie więc np. obstawiając za 100 zł wygraną R. Trzaskowskiego, jeśli tak będzie to: przy przeliczniku 1,38 wygramy 121 zł (nie 138 zł). Od postawionej kwoty zapłacimy bowiem od razu 12 % podatku czyli 12 zł. Zostanie 88 zł od których będzie liczona ew. wygrana. A więc 88 zł x 1,38=121 zł.
W przypadku przegranej tracimy oczywiście całość (a więc nie ma wygranej i nie ma naszych pierwotnych 100 zł).
Podatek jednak i tak trafia do skarbówki, która pobiera go... wcześniej. A więc wygranym w każdej sytuacji jest właśnie urząd skarbowy (czyli Skarb Państwa), który zawsze zarabia niezależnie od naszego szczęścia. I nieważne na kogo postawimy. Sprytne? Jak najbardziej...