Środa, 17 kwietnia
Imieniny: Rudolfa, Roberta
Czytających: 10130
Zalogowanych: 19
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com

Piątek, 29 lipca 2022, 8:02
Autor: KK
Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com
Fot. Książnica Karkonoska
„Lato z Homerem” Sylvaina Tessona, „Ferdinand Albin Pax i dzieło jego życia” Magdaleny Mularczyk oraz „Nawia: szamanki, szeptuchy, demony” – to te tytuły polecają nam tym razem panie bibliotekarki z jeleniogórskiej Książnicy Karkonoskiej. O wybranych książkach piszą ciekawie w swoich recenzjach. Warto je czytać.

Lato z Homerem. Sylvain Tesson

Zacznijmy od autora. Sylvain Tesson – geograf, pisarz, dziennikarz, ale przede wszystkim podróżnik, a właściwie poszukiwacz przygód i to z najwyższej półki. Trudno zdecydować, które z jego przedsięwzięć określić jako najbardziej ekstremalne: rowerową podróż dookoła świata, przebyte pieszo Himalaje czy wyprawę z Syberii do Indii, śladami bohaterów książki Sławomira Rawicza „Długi marsz”. Tylko on mógł stworzyć taką rzecz i tak się do niej zabrać. „Lato z Homerem” to pierwotnie zapis audycji radiowych, będących subiektywnymi komentarzami do starożytnych eposów. Powstawały w niezwykłych okolicznościach, bo w izolacji od świata: Sylvain Tesson przez miesiąc mieszkał na Cykladach, na wyspie Tinos, górującej nad Morzem Egejskim, czyli w iście homeryckiej scenografii – nieustanny wiatr, zaciekłość morskich fal, przeszywający krzyk sowy, bezlitosne słońce i nagie skały. Znał oczywiście” Iliadę i „Odyseję”, ale dopiero ponowna ich lektura, wolna od szkolnego obowiązku, poszerzyła możliwości interpretacyjne, a w efekcie pozwoliła spojrzeć na dzieło Homera jak na tekst, którego nie ima się upływ czasu. „Pamiętacie, jak w dzieciństwie musieliśmy czytać te staroświeckie teksty? Byliśmy w pierwszej klasie gimnazjum, przerabialiśmy Homera. Tęskniliśmy za otwartą przestrzenią. Podczas lekcji znudzeni patrzyliśmy przez okno na niebo, na którym nigdy nie pojawiał się żaden rydwan. (…) Rada anarchisty: porzućmy wszelkie zajęcia! Odłóżmy zmywanie do jutra! Wyłączmy monitory! Dajmy popłakać niemowlętom i sięgnijmy po „Iliadę i „Odyseję”, by czytać na głos fragmenty, nad morzem, w domu przy oknie, na szczycie góry. Pozwólmy, aby dotarły do nas nieludzko cudowne pieśni. Pomogą nam we mgle naszej epoki. Nadchodzą bowiem straszne stulecia. (…) Otworzyć „Iliadę” i „Odyseję” to tak, jak zajrzeć do gazety. Ten napisany raz na zawsze dziennik świata jest dowodem, że nic się nie zmienia pod słońcem Zeusa: człowiek – to wspaniałe i beznadziejne zwierzę, jaśniejące blaskiem i pełne niedoskonałości – jest zawsze taki sam. Homer pozwala zaoszczędzić na prenumeracie gazet”. Może tak właśnie trzeba mówić i pisać o literaturze, może to jest klucz, aby otworzyć umysły i wrażliwość? W każdym razie warto spróbować. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)

Ferdinand Albin Pax i dzieło jego życia. Magdalena Mularczyk

26 lipca 1858 w miejscowości Dvůr Králové nad Łabą koło Trutnova urodził się Ferdinand Albín Pax. Z pochodzenia był Niemcem. Już w dzieciństwie w poszukiwaniu ziół z babcią wędrował po Karkonoszach i pokochał tutejszą przyrodę, zwłaszcza kwiaty. Systematycznie i intensywnie poświęcił się ich badaniom. Po śmierci matki w 1861 roku jego rodzina przeprowadziła się do podkarkonoskiego Žacléřa. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do gimnazjum w Kamiennej Górze, w którym zaczął publikować pierwsze florystyczne opracowania. We Wrocławiu studiował botanikę i geologię oraz chemią, matematykę i geografię. Podczas studiów opracował kompleksowo roślinność Karkonoszy i współpracował z Emilem Flekie przy jego florze Śląska. W 1882 roku zdobył tytuł doktora filozofii, wyjechał na praktyki do Kiel. W wieku 35 lat zostaje profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Wrocławskiego i kierownikiem katedry Botaniki. Z tym miejscem związał niemal 50 lat życia. Był rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego w latach 1913/1914. Dziełem jego życia było badanie flory obszarów górskich, w 1984 roku pokusił się o odwzorowanie występowania roślin w Karpatach. Podczas I wojny światowej przeprowadził szczegółowe badania flory Polski. Profesor Pax był skromnym, pracowitym, zdecydowanym i silnym psychicznie człowiekiem. Jako syn ubogiego górala w trudnym dzieciństwie i młodości ukształtował się jego charakter, był odporny i niezłomny, pilny i systematyczny. Często znikał wśród przyrody, nie znosił przemądrzania się i noszenia krawatów. Nigdy nie nosił zimowej bielizny i rękawic, jeździł saniami aż do sześćdziesiątki. Wychował ponad 50 doktorantów. Był dyrektorem ogrodów botanicznych w Berlinie i Wrocławiu i wykładowcą na Uniwersytecie w Warszawie i Wrocławiu oraz wrocławskiej politechnice. Jedną z prac naukowych poświęcił motylowi Niepylakowi apollo w Sudetach. Obecnie trwają w KPN prace nad przywróceniem tego gatunku do środowiska naturalnego.
Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego jest drugim najstarszym ogrodem botanicznym w Polsce, założonym w 1811 roku i jedynym uniwersyteckim ogrodem botanicznym na Ziemiach Odzyskanych. Ferdinand Albín Pax kierował nim przez 33 lata w okresie wielkiego rozkwitu nauk przyrodniczych i eksplorowania niezbadanych obszarów kuli ziemskiej. Jego życie i dorobek naukowy oraz olbrzymi wkład w rozwój wrocławskiego Ogrodu Botanicznego opisała Magdalena Mularczyk w książce „Ferdinand Albin Pax i dzieło jego życia”. Książka zawiera te anegdoty związane z naukowcem.
„Będąc uczniem gimnazjum w Kamiennej Górze, często odbywał samotne wycieczki w Góry Krucze i w Karkonosze. Najczęściej wyruszał w drogę w sobotę po lekcjach, zabierając ze sobą tylko skromny prowiant i kilka fenigów. Nocował przeważnie w zaroślach kosodrzewiny. W poniedziałek rano wracał do szkoły tak zmęczony, że w czasie popołudniowych lekcji musiał nieraz uciekać się do groteskowych sposobów, aby nie zasnąć. W zimie również wybierał się w góry bardzo często i w czasach, gdy prawie nie było jeszcze mowy o sportach zimowych, chętnie jeździł na sankach. […] „Synem gór” pozostał aż do późnej starości. Bardzo ubolewał, że Karkonosze z roku na rok tracą na dzikości i niedostępności, a ich szata roślinna zmienia się w związku z rozwojem turystyki. Mimo to do późnego wieku często je odwiedzał i nawet swoje 80. Urodziny spędził w Karpaczu. Był tak świetnym znawcą flory Karkonoszy, że nawet wtedy, gdy już prawie nic nie widział, pamiętał stanowiska rzadkich i cennych roślin”.
Dziś by nie poznał ukochanych Karkonoszy i zadeptanej Śnieżki.
Książka dostępna jest w zbiorach biblioteki. Polecam, bo to opowieść o niezwykłym człowieku z wyjątkowym, góralskim charakterem, który niemal nie wypuszczał cygara z ręki, a w domu zawsze miał chociaż jednego psa. (JJ)

Nawia: szamanki, szeptuchy, demony

Nawia jest to zbiór niezwykłych opowiadań fantasy, który bazuje na wierzeniach słowiańskich. Każde z opowiadań stworzył inny polski autor. Znajdziemy tutaj różne szeptuchy, a także magię i stworzenia zrodzone ze słowiańskich mitów. Niektórych bohaterów polubimy od razu, a innym będziemy musieli dać trochę czasu. Poziom jak i klimat opowiadań jest zróżnicowany. Zbiory opowiadań lubię za to, że nie koniecznie trzeba przeczytać je od początku do końca, ale można wybrać jaka tematyka nas interesuje i wybrać najciekawsze z nich. Część opowieści ma miejsce w czasach współczesnych, inne sięgają czasów dawnych, przy jednych owionie nas zapach drewna z ogniska, przy innych poczujemy się jak podczas wędrówki dawno zapomnianą, leśną ścieżką, jedno jest pewne- każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Zbiór otwiera opowiadanie „Płacz cichą nocą się niesie”. Opowiadanie jest o zjawie dziecka, które nawiedza swoich rodziców. Zrozpaczona matka oczywiście udaje się do Szeptuchy, która jest jedyną osobą, która jest w stanie pomóc dręczonym ludziom. Ostatnie, natomiast dzieje się w czasach pierwszych Piastów i również traktuje o szeptuchach, na dodatek takich, które zadają się ze skrzatami. Z całego zbioru najbardziej charakterystyczne jest opowiadanie „Szeptucha”, ponieważ stanowi ciekawe połączenie rozsądnej dawki humoru, magii i barwnych postaci. W tej opowieści pojawia się rusałka, a także przerażony sołtys, no i oczywiście sędziwa Szeptucha, która zawsze jest gotowa nieść pomoc mieszkańcom wsi, jeśli pojawi się jakiś starożytny byt z pradawnych wierzeń słowiańskich.
Cała książka jest utrzymana w tematyce słowiańskich wierzeń, ale skupia się głównie na zawartych w tytule szamankach, szeptuchach i demonach. Czyta się ją szybko, więc jest idealnym wyborem na lekką lekturę na letnie popołudnie.
Serdecznie polecam.
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej (PW).

Twoja reakcja na artykuł?

1
100%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy masz sąsiadów, którym możesz zaufać? I zostawić np. klucze do mieszkania, aby podlewali kwiaty?

Oddanych
głosów
819
Tak
57%
Nie
43%
 
Głos ulicy
Czy wierzymy w kiełbasę wyborczą?
 
Miej świadomość
Czy warto dopłacać?
 
Rozmowy Jelonki
Prace idą żwawo
 
Polityka
Piechowice: Burchacki vs. Kubielski
 
Karkonosze
Premiera już za tydzień
 
Aktualności
Patryk dziękuje uczestnikom pikniku
 
Aktualności
Diamencikowe stroje są super
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group