Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Niedziela, 6 lipca
Imieniny: Dominiki, Łucji
Czytających: 9533
Zalogowanych: 88
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: W sidłach alkoholizmu, czyli sąd ostateczny wg Camusa

Środa, 24 lipca 2013, 7:33
Aktualizacja: Czwartek, 25 lipca 2013, 7:52
Autor: Elster
Jelenia Góra: W sidłach alkoholizmu, czyli sąd ostateczny wg Camusa
Fot. Teatr Na Progu
Wczoraj (23 lipca) w przestrzeniach jeleniogórskiego Orient Expressu wystawiony został monodram „Czułem się dobrze tylko w górnych sytuacjach”. Spektakl kameralny w adaptacji, reżyserii i wykonaniu Mirosława Samsela, firmowany przez Stowarzyszenie Edukacyjne Teatr Na Progu, powstał na motywach powieści „Upadek” pióra Alberta Camusa.

Skromnie zabudowana scena (stoliki wraz z porozstawianymi tlącymi się świeczkami oraz operowanie światłem w trakcie spektaklu) z dominacją czerni aż zieje ponurym, przygnębiającym nastrojem. Subtelne czerwone światło jakby od niechcenia rysuje sylwetki dwóch mężczyzn siedzących przy „trunkowym” stoliku: młodzieńca (w tej roli Martin Waszczuk) oraz Jeana-Baptiste Clamence'a, który przy flaszce wódki spędza większość czasu w barze o nazwie „Mexico City”. Tu zaczyna opowiadać młodemu człowiekowi historię własnego upadku. Tu padnie kilka mocnych słów, tu potoczy się akcja.

Tak dobrze znany z innych dzieł Camusa - bezlitosny świat ludzkości poszukującej swego przeznaczenia - tutaj, w „Czułem się dobrze tylko w górnych sytuacjach” pokazany został w pryzmacie dramatu Jeana-Baptiste Clamence'a, byłego paryskiego prawnika, teraz mieszkającego w Amsterdamie. Clamence opowiada nam historię w narracji pierwszoosobowej i przypomina ton bohatera z powieści Fiodora Dostojewskiego „Notatki z podziemia” czy prozy Friedricha Nietzschego „Tako rzecze Zaratustra”.

Clamence był kiedyś jednym z najlepszych prawników w Paryżu i uważał się za cnotliwego człowieka. Lubił pracować nad przypadkami biedaków, wdów i sierot. Pewnej nocy, gdy przekroczył Sekwanę na Pont Royal, zobaczył kobietę, która popełniła samobójstwo. Jednak nie zrobił nic, aby ją powstrzymać. Wiązałoby się to ryzykiem własnego bezpieczeństwa. Nie byłoby również nikogo, aby zobaczyć jego akt heroizmu. Udaje mu się stłumić emocje i zapomnieć na jakiś czas o tym incydencie. Ale kilka lat później Clamence niszczy swoją reputację. Zamyka swą kancelarię, schodząc do bram rozpusty i uzależnienia od alkoholu.

Przyjęty przychylnie przez widzów godzinny monodram, niewątpliwie przejmujący, wyraża niepokoje i rozdarcia współczesnego człowieka, ma w sobie jednocześnie coś z klimatu klasycznej tragedii, gdzie los z góry determinuje poczynania jednostek, spełniających to, co zostało im przypisane. Targa uczuciem widza i porusza jego wyobraźnię. Można mieć różne zdania na temat wyboru tego właśnie dzieła Camusa, jego interpretacji, konieczności jej reanimowania. Jeśli jednak utwór ten miejscami dość retoryczny - stał się okazją dla kreacji aktorskiej - czy nie mogłoby to stanowić usprawiedliwienia jego scenicznego bytowania?

W budowaniu klimatu tego przedstawienia istotna jest przede wszystkim kreacja Mirosława Samsela w roli Clamence'a, który wyzwala wspomnienia i złe emocje, co nie sprzyja wyciszeniu, a pogrąża go już na początkowym etapie walki z wyniszczającym uzależnieniem. Z nieomylną intuicją oddaje Samsel skamienienie wewnętrzne, wyjście poza sferę człowieczych doznań.

Mirosław Samsel w swoim monodramie jest wierny realizmowi i szczery. Nie ubarwia nałogu, który także i jego doprowadził do przerwania dobrze zapowiadającej się kariery teatralnej na polskich scenach. Jako bohater utworu Camusa zapada w pamięć. Nie jest czysty, schludny, miły, nie rzuca dowcipnymi uwagami czy rubasznymi anegdotkami. Jest tu raczej nieco podobny do bohaterów odtwarzanych przez Gustawa Holoubka i Tadeusza Fijewskiego w adaptacji opowiadania Marka Hłaski „Pętla” Wojciecha Jerzego Hasa, postaci z filmu Billy Wildera „Stracony weekend” czy tych odgrywanych przez Jacka Nicholsona i Meryl Streep w ekranizacji powieści Williama Kennedy'ego „Chwasty” Hectora Babenco.

Stowarzyszenie Edukacyjne Teatr Na Progu zostało wymyślone i stworzone przez Mariusza Tokarczyka, aktualnie studenta Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Jak sam twierdzi, poprzez sztukę chce pomagać ludziom patologicznie skażonym. Członkami Stowarzyszenia są: Mirosław Samsel, Marzena Grzeszczakowska, Justyna Kowalska, Katarzyna Filińska, Gabriela Matecka, Paweł Baranowicz, Piotr Chomik, Dominik Górski, Artur Kozikowski, Arkadiusz Płodzyński oraz Martin Waszczuk.

Sonda

Czy lokalne "kasyna" i gry hazardowe powinny być dozwolone bez koncesji?

Oddanych
głosów
649
Oczywiście, gra tylko ten kto chce
26%
Tak, jednak do pewnej kwoty - na niektórych działa to jak narkotyk
13%
Hazard powinien zostać całkowicie zakazany
48%
Nic nie trzeba zmieniać w przepisach
13%
 
Głos ulicy
Nie "siedzimy" na telefonach
 
Warto wiedzieć
Niemcy podrzucają nam migrantów?!
Rozmowy Jelonki
Strzelania będą tylko raz w tygodniu
 
Gruzrobota
Trwa wielki remont drogi nr 366
 
Aktualności
Borowice brzmią Gitarą i...poezją
 
112
Wypadek w Rybnicy – efekt domina
 
112
Po alkoholu spowodował wypadek na Wolności
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group