Choć to historia sprzed lat to może się wydarzyć również obecnie, a zbrodniarze mogą także, ukrywając się, trafić do Jeleniej Góry. Choć dziś nie ma już kary śmierci to zbrodnie dokonane przez młodych ludzi porażają. Ich desperacka ucieczka prowadziła kolejno przez pobliski Sędzisław aż do lasów wokół Jeleniej Góry, gdzie próbowali robić zapasy i chować się przed milicją. Przypominamy dawną zbrodnię.
Historia 19-letniego Janusza Dębińskiego i 17-latka Konstantego Federa zaczyna się daleko od Jeleniej Góry, w Łodzi, gdzie zafascynowani bronią i kryminalnymi opowieściami wkroczyli na drogę, która poprowadziła ich od okrucieństwa do desperacji.
Po zamordowaniu dwóch osób, pociągami przemieszczali się na południowy zachód kraju. Kluczowymi przystankami ich ucieczki stały się Sędzisław i Jelenia Góra – miejsca, w których planowali kolejne kroki i skąd prowadzili działania.
Kim byli sprawcy?
Janusz Dębiński, wychowanek środowiska robotniczego oraz niepełnoletni wówczas Konstanty Feder, już wcześniej notowani za przestępstwa z użyciem broni, postanowili „rozwinąć skrzydła” w najbardziej drastyczny sposób.
14 września 1972 roku zmusili taksówkarza, by zawiózł ich w okolice łódzkich lasów. Gdy ten odmówił opuszczenia pojazdu, Feder strzelił mu w tył głowy. Po kradzieży samochodu ruszyli do wsi Fabianów, niedaleko Kalisza, gdzie Dębiński zastrzelił stolarza Jana Barczyńskiego, a następnie skrępował i okradł jego rodzinę. To właśnie po tej zbrodni udali się na stację kolejową w Ociążu, skąd rozpoczęli podróż w kierunku Jeleniej Góry.
Podróż ku granicy
W pociągu snuli dalsze plany – zamierzali przekroczyć granicę i uciec z kraju. Najdogodniejszym miejscem wydawała się im zielona granica z Czechosłowacją w naszym regionie.
Początkowo planowali wysiąść na stacji PKP Jelenia Góra, jednak ostatecznie zdecydowali się wysiąść wcześniej – w Witkowie – skąd udali się w pobliskie lasy, by odpocząć.
Po kilku godzinach zeszli do pobliskiego sklepu na zakupy, a następnie udali się na stację kolejową w Sędzisławiu, skąd kontynuowali ucieczkę.
Zaopatrzenie w Jeleniej Górze
Choć pierwotnie chcieli unikać większych miast, to potrzebowali zaopatrzenia, w tym mapy – niezbędnej do planowania dalszych kroków.
Na stacji w Jeleniej Górze odetchnęli z ulgą, ponieważ nie natknęli się na żadne patrole milicji.
Wyszli do miasta, by uzupełnić ekwipunek: kupili m.in. radio tranzystorowe, fińskie noże, paliwo turystyczne, plastikowe bidony, latarkę, zestaw do szycia, wodę utlenioną, farbę do włosów, a także wspomnianą mapę. Robili wszystko, by nie rzucać się w oczy.
Ucieczka przez lasy i wsie
Pod wieczór, planując dalszą drogę, natknęli się na patrol milicji. Udało im się jednak zbiec przez las w kierunku Kamiennej Góry. W tamtej okolicy spędzili kolejne dni, ukrywając się w lasach i śpiąc w stogach siana. Choć początkowo ich celem było przekroczenie granicy, porzucili ten plan i postanowili wrócić – najpierw do Chełmska Śląskiego, a następnie do Wałbrzycha.
Zgodnie ze swoim zwyczajem wysiedli z pociągu dużo wcześniej i noc spędzili w kolejnych stogach siana. Rano zdecydowali się pojechać z Boguszowa-Gorc do Jaworzyny Śląskiej, gdzie planowali przesiąść się do pociągu jadącego do Łodzi, by ostatecznie wrócić do domu.
Ukrywanie się Kostka
W pociągu jechali niezauważeni aż do momentu, gdy w jednym z przedziałów rozpoznał ich sierżant Karol Frączek z Wałbrzycha. Mimo prób zmiany wyglądu – Feder ufarbował włosy, Dębiński zgolił wąsy – zostali rozpoznani. Dębiński został obezwładniony, ale Feder zdołał uciec.
Ostatnie dni na wolności
Przez kolejnych pięć dni ukrywał się w pobliskiej wsi. Wysoka gorączka, osłabienie organizmu i głód sprawiły, że 26 września 1972 roku udał się do okolicznych zabudowań, by prosić o pomoc. Został przyjęty i nakarmiony przez jedną z rodzin, po czym dobrowolnie oddał się w ręce milicji.
Proces i wyroki
Latem 1973 roku Sąd Wojewódzki w Łodzi skazał Janusza Dębińskiego na karę śmierci, wykonaną szybko, bo już jesienią 1973. Konstanty Feder, jako niepełnoletni, otrzymał 25 lat więzienia. Po wyjściu na wolność w 1990 roku nie nawiązał stałych więzi społecznych i uniknał rozgłosu.
Na podstawie ich historii powstał film "Zapis zbrodni", który można obejrzeć w jednym z polskich serwisów streamingowych.