Zacierają ręce hotelarze i restauratorzy: zaczyna się popularny dla gości zza Nysy i Odry sezon odwiedzin miasta i okolic. Sentymentalni turyści, głównie ludzie starsi, zostawią w Jeleniej Górze sporo euro. – To solidni goście. Dzięki nim mam z czego żyć aż do lata – mówi jeden z właścicieli restauracji na placu Ratuszowym.
Lokale, z których jeleniogórzanie korzystają rzadko, w porze obiadowej są pełne elegancko ubranych pań i panów. – Zamawiają drogie dania, takie, na które Polacy rzadko się kuszą. Średnio jeden Niemiec zostawia u nas około 50, 60 złotych dziennie. Jak mam trzy wycieczki, to z robotą nie idzie wyrobić – dodaje restaurator. Na napiwki liczy też personel, ale tutaj Niemcy nie są zbyt hojni. – Jak się trochę zna niemiecki i tłumaczy gościom, co jest smacznego w karcie, to wtedy dają nawet kilka euro – mówi Marta.
W hotelach też komplet gości. Dzięki Niemcom. – Rezerwują pokoje już zimą. W szczycie sezonu autokarowych wycieczek trudno o wolne miejsce – usłyszeliśmy w recepcji hotelu Mercure.
Ożywienie gospodarcze panuje też na parkingach. Niemcy niemal wszędzie dojeżdżają autokarem. Opłata za pozostawienie pojazdu na kilka godzin nie jest mała. Zarabiają przewodnicy. I to sporo. Oprócz opłaty od biura podróży dostają składkowe od członków wycieczek. Bywa, że w kopercie znajdą nawet ponad tysiąc złotych. – Wszystko zależy od zgrania przewodnika z grupą turystów – mówi jeden z pilotów, oprowadzających Niemców po centrum Jeleniej Góry.
Niemcom podoba się ulica Konopnickiej i 1 Maja. Mniej zachwyceni są placem Ratuszowym. Mówią, że jak na centrum takiego miasta zbyt mało jest tu życia. Dyplomatycznie nic nie mówią o kamienicach na obrzeżach, które – mówiąc delikatnie – nie bardzo nadają się do pokazania. – Ale co bardziej ciekawi chcą odwiedzać takie miejsca! Ostatnio grupa poprosiła mnie o spacer ulicą Wojska Polskiego, Okrzei aż do 1 Maja. Trochę wstyd było, jak Niemcy fotografowali te zapuszczone kamienice – relacjonuje przewodnik.
Niemieccy turyści zauważają też braki, których rozwiązanie mogłoby pomóc innym odwiedzającym miasto. Mówią, że u nas za mało jest bankomatów. Byli bardzo zdziwieni, że nie ma ani jednego na placu Ratuszowym. No i nie podoba im się brud i kurz. Z grzeczności nie mówią o tym głośno, ale między sobą pokazują palcem na walające się śmieci.
Goście zza Odry i Nysy bywają też kłopotliwi. – Zdarzyło się, że starszy pan, z trudem poruszający się o kulach, nie wrócił do autokaru w umówionej porze. Niemcy wpadli w panikę już po kilku minutach i zażądali wezwania policji. Okazało się, że starszy turysta wybrał się na samotną wycieczkę po centrum Jeleniej Góry i zasiedział się przy piwie w jednym z pubów. Spóźnił się na parking pół godziny. Alarm odwołano – wspomina przewodnik.
Muszą jednak uważać na przestępców. Niektórzy zupełnie beztrosko wyjmują bardzo drogie aparaty fotograficzne i kamery. Obwieszeni sprzętem wędrują przez miasto a to kusi złodziei. Łatwymi ofiarami dla kieszonkowców są starsze Niemki z torebkami pełnymi euro. Co roku w centrum Jeleniej Góry dochodzi do kilku kradzieży na tzw. wyrwę.