Na wspomniane fajerwerki (o wszystkich nie wspomnieliśmy) trzeba będzie jednak jeszcze poczekać co najmniej do kwietnia przyszłego roku. Teatr zacznie normalną działalność od kolejnego sezonu: 2011/2012. O tym wszystkim była dziś mowa podczas okolicznościowej konferencji zorganizowanej po półmetku realizacji prac.
Organizatorzy inwestycji zaprosili gości, w tym prezydenta Jeleniej Góry Marka Obrębalskiego z zastępcą Miłoszem Sajnogiem, do Sali Błękitnej Pałacu Schaffgotchów, rodziny, która w pierwszej połowie XIX wieku zrealizowała swoje marzenie o własnym teatrze. O nim też – po upływie przeszło półtora wieku – była mowa dziś. Pełną parą bowiem posuwają się prace modernizacyjne, które obecnie są na wymagającym najwięcej precyzji etapie konserwatorskim.
Bogdan Nauka, dyrektor Zdrojowego Teatru Animacji wyjaśnił, jak przebiegały wszystkie logistyczne prace związane z remontem. Od pozyskania niezbędnych funduszy (2 739 926 euro) poprzez zakończone już w większości „mokre” prace budowlane, po wejście konserwatorów z firmy Ars Fortis z Krakowa, którzy – niczym spidermeni – starają się przywrócić wnętrzu teatru oryginalny wystrój w turkusowych odcieniach.
Szef ZTA wspomniał o przygotowaniach do przetargów tyczących technicznego wyposażenia placówki. W tym celu odbył kilka podróży „operacyjnych”. Dotarł na największe targi sprzętu teatralnego do Berlina, na konferencję w Warszawie i do miejscowości Putbus na wyspie Rugia, gdzie jeden z uczniów architekta Schindlera zaprojektował budynek teatru bardzo podobny do tego w Cieplicach. Na wyspie zachowało się wnętrze, które jest też inspiracją dla jeleniogórskiej realizacji.
– Mogę z całą śmiałością powiedzieć, że nasz teatr będzie jednym z najnowocześniejszych jeśli nie najnowocześniejszym tego typu w Polsce – zaznaczył Bogdan Nauka. Dodał, że co prawda rozwoju techniki nie wyprzedzi (już w trakcie specyfikacji zamówień zmieniano je, bo pojawiały się nowsze rozwiązania), ale – inne teatry z pewnością Zdrojowemu pozazdroszczą.
Aktualnie ekipy firmy Izery pracują nad remontem sceny. Wylano już posadzkę. Wkrótce pojawi się tam podłoga sceniczna. Zaplecze techniczne będzie usytuowane pod sceną. Znajdą się tam pomieszczenie dla pracowników obsługi, magazyny i maszynownie. Malarnia – natomiast – powstanie na poziomie sceny, co ułatwi przenoszenie dekoracji w zależności od potrzeb widowiska. Będzie też orkiestron. Pozwoli to nie tylko na realizację małych form operowych i operetkowych. W przedstawieniach lalkowych aktorzy nie będą musieli używać parawanu postawionego na scenie, co oszczędzi młodym widzom karków (nie będą musieli zadzierać głów do góry, aby zobaczyć akcję sztuki).
Teatr będzie miał nowoczesne i bardzo wygodne fotele przystosowane do potrzeb młodych widzów (dorosłych oczywiście także). – Będziemy użyczać teatr innym instytucjom na rozmaite wydarzenia kulturalne i nie tylko – mówi Bogdan Nauka. Wnętrza będą w całości klimatyzowane. Wyburzono zbudowane w latach 30. schody ewakuacyjne. W tym miejscu zostanie urządzona szatnia. Na balkon poprowadzi ażurowa i zabytkowa konstrukcja ze stopniami.
Wojciech Kapałczyński, szef jeleniogórskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków, krótko odniósł się do realizowanego projekty. Dodał, że zgodził się na nowoczesną dobudówkę tylko pod warunkiem późniejszej renowacji całego teatru, co właśnie ma miejsce. Organizatorzy pokreślili też, że budynek zaplecza ZTA został doceniony przez dolnośląskich architektów i uzyskał tytuł Mistera 2010.
O pracach konserwatorskich opowiedziała Maria Lelek-Pietrzak, szefowa Ars Fortis. – Konserwatorzy starają się przywrócić teatrowi dawny, turkusowy wystrój odsłaniając polichromie zakryte malowidłami na płótnach pochodzącymi z lat 60. XX wieku. Wówczas dokonano remontu teatru przemalowując jego wnętrze na biało farbami i lakierami olejnymi. Dziś to wszystko trzeba będzie usunąć.
Pod warstwami uchowało się także bardzo fragmentarycznie pierwotne zdobienie ścian. M. Lelek-Pietrzak zapewniła też, że malowidła art. malarza Stanisława Brodziaka nie będą zniszczone. – Zakonserwujemy je w takiej postaci, by umożliwić ekspozycję – powiedziała. Osobna sprawa to plafon. Jeśli nie zachowało się pierwotne welarium (iluzjonistyczna polichromia nawiązująca do motywu tkaniny) zostanie odnowiona i zakonserwowana istniejąca polichromia pochodząca z lat 30. XX wieku.
Kolejny kłopot to sprawa dojazdu do teatru, która skomplikowała się po wprowadzeniu z życie planów rewitalizacji Parku Zdrojowego. Teatr będzie dostępny tylko od strony przybudówki. Nad szczegółową koncepcją trwają obecnie dyskusje i opracowania.
Tak oto ZTA jeszcze przez kolejny sezon będzie teatrem wędrującym. Taki tryb pracy wpływa na szybsze zużycie sprzętu i innych materiałów potrzebnych do produkcji. Jest także sporym utrudnieniem dla aktorów pozbawionych własnej sceny. Jednak perspektywa gospodarowania w jednej z najnowocześniejszych placówek w Polsce usuwa w cień te niedogodności i każe już dziś cieszyć się jutrem.