Nie ma chyba zaskoczenia co do negatywnego wydźwięku wszystkich pytań. Każde z nich zawiera negatywne słowo, które już na początku "ustawia" wynik referendum. A ten będzie na 99 % 4 razy na NIE. Negatywne słowa w kolejnych pytaniach to: w 1 "wyprzedaż", w 2 "podwyższenie", w 3 "przymusowy", w 4 "likwidacja bariery". Można pominąć retoryczność praktycznie każdego pytania, gdyż ta bije po oczach. Ponadto trzy pierwsze pytania nie są obiektywne. Ktoś zapyta, w takim razie, jakie byłyby obiektywne?
Ludność będzie za a nawet przeciw
Pierwszego pytania wcale nie powinno być, gdyż sprzedaż/wyprzedaż (sprzedaż nie znaczy całkowitego pozbycia się, a dla przeciętnego obywatela i tak nie ma znaczenia) państwowych przedsiębiorstw odbywa się od lat, jest naturalnym procesem (prywatne zawsze lepsze od państwowego) i nie powinno się robić z tego tematu zagadnienia referendalnego (to rozbudowana sprawa). Więcej pisaliśmy TUTAJ
Wydaje się, że drugie powinno brzmieć: Jaki powinien być wiek emerytalny? Choć nie można by w takiej sytuacji jednoznacznie odpowiedzieć: Tak lub Nie. Więcej pisaliśmy TUTAJ
Trzecie pytanie jest wyjątkowo długie, złożone z dwóch negatywnie kojarzących się części: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Przeciętny obywatel nie ma realnej wiedzy (tylko telewizyjno-migawkową) ani o imigrantach z Bliskiego Wschodu i Afryki, ani też o mechanizmach relokacji. Pomijając nawet fakt, że to drugie to dla przeciętnego obywatela tzw. czarna magia.
Nikt nie ma zamiaru likwidować bariery
Jedynie czwarte pytanie "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?" trzeba by uznać za racjonalne, zwłaszcza w obliczu wydarzeń w Ukrainie i Rosji. Można tu jedynie wspomnieć o tym, że wybudowanej właśnie elektronicznej bariery (nowoczesne zasieki o długości 206 km na całej granicy z Białorusią) stanowiące jedność z wybudowanym rok temu 5 metrowym murem na podobnej długości, nikt nie zamierza likwidować.
Szermowanie 4 razy NIE
Po co więc układać pytania, kiedy z góry znana jest odpowiedź większości? Można mniemać, że nie chodzi tu o merytoryczny głos wyborcy, ile o późniejszą możliwość szermowania wynikami referendum: 4xNie i grzmienia z różnych mównic: "Popatrzcie oto, obywatele mówią NIE dla planów... (i tu można będzie wstawić jakiegokolwiek politycznego wroga)".
Nie chodzi o pytania, tylko o dużą frekwencję
Ponadto nie mówi się głośno i wyraźnie, że zasady referendum ogólnokrajowego są inne niż w referendum samorządowym. Chodzi o liczbę głosujących. Mianowicie, aby referendum ogólnokrajowe było ważne musi wziąć w nim udział ponad połowa uprawnionych do głosowania (w samorządowym wystarczy 30 %). Nie ma znaczenia, czy głos będzie ważny czy nie. Liczy się tylko udział. Dlaczego referendum będzie razem z wyborami? Decyduje matematyka i wyliczenia. W Polsce mamy 30 mln osób uprawnionych do głosowania. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2018 r. głosowało 18 mln osób, a frekwencja wyniosła 61 %.
A więc ustalając datę referendum razem z wyborami parlamentarnymi tylko wówczas jest szansa na jego ważność (bez połączenia referendum z wyborami nie ma szans na pójście do urn tak dużej liczby ludzi).
O ile oczywiście każdy, lub prawie każdy głosujący w wyborach zagłosuje w referendum. A takiego obowiązku nie ma, lecz przeciętny wyborca pewnie o tym się nie dowie (że nie musi wcale głosować i tu i tu). Będzie mu się wydawało, że jeśli głosuje w wyborach to musi lub powinien zagłosować także w referendum. I to wydaje się sednem sprawy; frekwencja a nie takie czy inne pytanie...
