Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Wtorek, 15 lipca
Imieniny: Henryka, Włodzimierza
Czytających: 9837
Zalogowanych: 107
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Oaza na końcu świata

Sobota, 30 lipca 2005, 0:00
Aktualizacja: Poniedziałek, 16 stycznia 2006, 22:10
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
W Kotlinie Jeleniogórskiej mieszka coraz więcej obcokrajowców.

O Marczowie miejscowi mówią, że czas zatrzymał się w miejscu. Ze światem łączą wieś dwa autobusy dziennie. Ale dla Angelin den Burger to wymarzone miejsce.
– Tutaj osiądziemy na resztę życia – przyznaje Holenderka, która odkryła uroki wsi
Piękne widoki i z dala od samochodów – tak zachwala Marczów Angelin, która założyła tu stadninę koni Jaskółka

Wprawdzie na co dzień mieszka nadal nieopodal Amsterdamu, ale często przyjeżdża do „swojej” wsi. – Osiedlimy się tu na stałe, gdy przejdziemy na emeryturę – przyznaje jej mąż Rael den Burger. – U nas nie ma gór. Podziwiamy je dopiero u was, w Polsce – dodaje. Raela zachwyciły w Marczowie nie tylko góry, ale urokliwe przydrożne kapliczki i domy z pruskiego muru.

Starzy” marczowianie o nowych sąsiadach mówią dobrze. – Nie do przecenienia jest to, że zatrudniają kilkanaście osób – mówi sołtys Wiesława Białucka. – A tu praca jest na wagę złota.
W Marczowie mieszkają też inni Holendrzy. Helen ma polskie korzenie, ale pół życia spędziła w Niderlandach. Tam wyszła za mąż i po latach z mężem Eddiem przyjechała do Polski. Wahadłowo kursują między domem a marczowską posiadłością.

Belg z Flandrii Luk Vanhauwaert zakochał się w podwleńskich Łupkach. – To był przypadek. Trafiłem tu przejazdem tylko na jeden dzień. Urzekła mnie piękna okolica i zostałem – przyznaje. Został i kupił zabytkowy XVI-wieczny pałac pod zamkiem Lenno.
Dziś płynnie mówi po polsku, choć najpierw chciał się zamknąć w czterech ścianach pałacu i mieszkać samotnie. – Ale serce wygrało. Szybko zaprzyjaźnił się z sąsiadami – przyznaje Bernadetta Szewczyk, która pomaga Lukowi.

To niesamowicie uczciwy człowiek – mówi Krystyna Bil, mieszkanka wsi. – Za własne pieniądze naprawiał zniszczony wodociąg. To między innymi dzięki niemu mamy wodę. We wsi nie ma świetlicy, a on użycza nam miejsca na wiejskie zebrania. Luk ocalił też resztki zapomnianego poniemieckiego grobowca przed dewastacją. Przekonał władze starostwa, że nie należy wycinać drzew w alei prowadzącej do mogiły.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy na ulicy Wolności powinno być więcej np. świateł, aby spowolnić ruch na odcinku do Cieplic?

Oddanych
głosów
434
Tak
31%
Nie, tak jak jest jest dobrze
60%
Nie mam zdania
9%
 
Głos ulicy
Nie "siedzimy" na telefonach
 
Warto wiedzieć
Specjalnie szkoleni rosyjscy agenci sabotują w Europie
Rozmowy Jelonki
Strzelania będą tylko raz w tygodniu
 
112
Kolizja w Radomierzu
 
Ciekawe miejsca
Wznowienie badań archeologicznych na zamku w Bolkowie
 
Aktualności
Sudecka – z serca miasta w góry
 
Kilometry
Od dziś "ciepły przycisk" w autobusach MZK
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group