Piątek, 26 kwietnia
Imieniny: Marii, Marzeny
Czytających: 8211
Zalogowanych: 6
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Karpacz: Mieszkanka Karpacza napisała książkę o miastenii

Poniedziałek, 15 grudnia 2014, 8:18
Aktualizacja: 8:20
Autor: Mea
Karpacz: Mieszkanka Karpacza napisała książkę o miastenii
Fot. Archiwum
Dagmara Drab od 14. lat choruje na miastenię, czyli autoimmunologiczną chorobę mięśni. Zaczęła pisać, aby nie „utopić się” w chorobie. Tak powstała książka jej autorstwa „Miastenia i Bumi na klamerkach”.

„Miastenia i Bumi na klamerkach” to opowieść o życiu nagle zmienionym przez przewlekłą, nieuleczalną chorobę. Jednak dla autorki, która z zawodu jest pielęgniarką, nie jest to powód, by użalać się nad sobą. Dagmara Drab stara się pokazać, jak z tą przypadłością żyć i jak pokonywać wynikające z niej trudności. Próbuje także w możliwie obrazowy sposób wytłumaczyć ludziom zdrowym, jak czuje się miastenik i z jakimi ograniczeniami wiąże się jego życie. Warto zatem, by po tę książkę sięgnęli nie tylko chorzy, ale także ich rodziny i znajomi.

Fragment książki:
„Był siódmy kwietnia 2000 roku. Pragnęłam tylko w swoim własnym towarzystwie powałęsać się po sklepach. Wyszłam z butiku, przeszłam na drugą stronę jezdni, aby wejść do następnego i…
Właśnie tego dnia zaczęła się u mnie miastenia, co drastycznie i bezwzględnie zmieniło moje życie po kres. W jednej sekundzie zaczęła mnie koszmarnie boleć głowa. Ani przedtem, ani w przyszłości – z wyjątkiem najbliższej nocy – nie zaznałam takiej niedyspozycji mojej czaszki. Jednocześnie wszystko, na co patrzyły moje oczy, widziałam podwójnie. Czułam, że coś dzieje się z moim językiem. Spróbowałam coś wyszeptać, ale wydałam z siebie tylko nieczytelny bełkot. Oparłam się o ścianę pobliskiego budynku. Inaczej szurnęłabym pod koła przejeżdżających samochodów. Kompletnie nie wiedziałam, co począć. Za jakieś piętnaście – dwadzieścia minut ból głowy na tyle ustąpił, że odważyłam się odejść od ściany kamienicy i weszłam do pobliskiego marketu, próbując poprosić o wezwanie karetki. Niestety, sprzedawca słysząc moją zagmatwaną plątaninę liter i sylab, głośno burknął: – Jak stąd, ćpunko, zaraz nie wyjdziesz, to wezwę ochronę. Idź do swojego dilera, po następnej działce mowa ci wróci.”

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (6)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
1004
wymaga dużej restrukturyzacji
66%
wymaga likwidacji
18%
jest dobrze jak jest
17%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Sąsiedzi w kieszeni Putina?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
Aktualności
Złapali podpalacza, ale Biedra zamknięta do odwołania
 
Kultura
Tańczyli w Sobieszowie
 
Piłka nożna
Puchar Polski: Gole i wypowiedzi trenerów
 
Karkonosze
Śnieżka, czyli po co idzie się w góry
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group