To już drugie zawody "Pływamy i pomagamy" (rok temu zbierano na pomoc małej Marysi w walce z nowotworem mózgu). W tym roku pomagano 3-letniej Marcysi, która zmaga się z nowotworem... oczka.
Obecnie Marcelinka przebywa z mamą w klinice okulistycznej w USA na specjalistycznych badaniach skąd przekazują dobre wieści:
Kochani! Udało się!
„Excellence, excellence and excellence” – takimi słowami powitał nas tym razem dr Abramson. To dla nas naprawdę wiele znaczy. Przebyliśmy tysiące kilometrów, by usłyszeć dobre wieści.
Jest tylko 1% szans na wznowę i aż 99%, że jej nie będzie. Pokładamy ogromne nadzieje, że ten intruz, który zaatakował naszą księżniczkę, nigdy już nie wróci. Chcielibyśmy w końcu zacząć żyć normalnie i realizować plany – tak jak przystało na zwyczajną rodzinę
Przekazaliśmy również płytę z ostatniego rezonansu, a dr Abramson, po zapoznaniu się z nią, zdecyduje, czy jeszcze konieczne będzie wykonywanie MRI w przyszłości (może uda się tego oszczędzić Marcysi).
Wiecie… ostatnie dwa lata były naprawdę trudnym okresem – dla nas, ale przede wszystkim dla Marceli. To niezwykle silna dziewczynka, która z waszą pomocą stoczyła walkę o swoje życie.
Pamiętacie, jak pisaliśmy, że w CZD chciano od razu usunąć jej prawe oko? Nie dawano żadnych szans na ratunek...
A jednak – nadzieja umiera ostatnia. Nie dość, że mamy prawe oko, to jeszcze jest w nim widzenie!
Jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni – za to, że nie pozwoliliście skrzywdzić Marceliny i za to, że mamy w Was oparcie - tysiącach serc tworzących jedną armię.
Całujemy Was mocno i dziękujemy!

Guz nie zniszczył całkowicie oka
Sytuacja chorobowa nieco się obecnie polepszyła, jednak nadal nie jest dobra i wymaga ciągłego nadzorowania. Pocieszające w całej sytuacji jest to, że guz w prawym oku Marcysi nie zniszczył całkowicie widzenia i dziewczynka częściowo widzi na to oczko.
Nie oznacza to jednak, że tak będzie stale. Z tego powodu konieczne są cięgłe wizyty u specjalistów w różnych klinikach. W tym celu konieczne są różne wyjazdy, które wiążą się z dużymi kosztami.
- Jest także szansa, że uda się choć trochę zmniejszyć zeza – a nawet go całkowicie skorygować. Ponadto oprócz walki o oczka, walczymy też o mowę i z innymi powikłaniami po całym leczeniu - mówi mama dziewczynki.
- Wierzę, że jeszcze wyjdzie słońce. Na razie jest schowane za chmurami, ale pojawiają się pierwsze promyki nadziei. I za to jestem ogromnie wdzięczna - dodaje.
Chcą nieco "normalności" dla dziecka
2-letnia Marcelina stoczyła ogromną walkę z chorobą, która wyrządziła wiele złego, ale rodzice bardzo chcą, żeby było choć trochę tak „normalnie”.
- Tak jak jej rówieśnicy mają codziennie - mówią.
Przed rodziną jeszcze wiele lat kontroli w USA, a przelot i pobyt tam to duże koszty. Dlatego proszą o przekazywanie 1,5 % podatku przy rozliczaniu PIT-ów (Fundacja Siepomaga, KRS: 0000396361. Cel szczegółowy: 0328799 Marcelina) lub też bezpośrednie wsparcie przez prowadzoną zbiórkę TUTAJ.