Słowo od autora:
Są liczby, które zaskakują i sprawiają, że człowiek przeciera oczy ze zdumienia, bo nie jest w stanie sobie do końca wszystkich tych zer wyobrazić.
Niedowierzanie.
Ale to się stało, naprawdę! W lipcu gdzieś w Polsce, ktoś kupił dwustutysięczny egzemplarz „Schroniska, które przestało istnieć”.
Myślę dziś o Was wszystkich i każdym z osobna – bo to przede wszystkim Wasze czytelnicze polecenia; posty w mediach społecznościowych; fakt, że kupujecie moje książki na prezenty dla bliskich i „zarażacie” pasją do schroniskowych historii – sprawiły, że udało nam się osiągnąć wynik, którym może poszczycić się niewielka ilość tytułów na polskim rynku księgarskim.
Miałem trochę wątpliwości: czy wypada się tym pochwalić, czy lepiej trzymać to w tajemnicy? Doszedłem jednak do wniosku, że ten sukces to po pierwsze – Wasza zasługa, a po drugie – to dla mnie bardzo duża radość. A radością warto się dzielić.
Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy – dziękuję, że jesteście i nadajecie mojemu pisaniu sens. Jeśli w ten piątkowy wieczór zasiądziecie gdzieś z bliskimi nad kubkiem herbaty czy lampką wina – wypijcie za „Schronisko, które przestało istnieć” 😊
A ja wracam do klawiatury – po urlopie wróciłem do pracy nad kolejnym tomem Karkonoskiej Serii Kryminalnej. A to oznacza tylko jedno – wiosną przyszłego roku spotkamy się znowu na pewnym karkonoskim szlaku, gdzie Duch Gór czeka już, żeby opowiedzieć nam nową, niezwykłą historię i zdradzić kolejne tajemnice Gór Olbrzymich...
Ze schroniskowymi pozdrowieniami!
Sławek