Spalony egzemparz był jednym z ostatnich jeleniogórskich Wartburgów. Biegły z zakresu pożarnictwa zbada przyczyny pożaru.
- To nieco symboliczne zdarzenie. Kończy się era dawnej, kultowej motoryzacji. Zaczęły już powstawać rankingi modeli złomowanych aut, gdzie przodują pierwsze wersje znanych marek np. VW Golf, Opel Astra czy For Focus - słyszymy.
Wartburg - produkt niemieckiej myśli technicznej. Produkowany był w latach 1955-91 w dawnej NRD. Mało kto wie, ale zakłady produkujące Wartburgi były przed wojną częścią... BMW. Po wojnie, w wyniku różnych przekształceń i zmian, zakłady straciły wspomniany szyld.
W 1952 zostały "upaństwowione" czego efektem było m.in. rozpoczęcia produkcji Wartburga (nazwa pochodzi od zamku stojącego niedaleko zakładów).
W tym samym czasie, w innych niemieckich zakładach, rozpoczęto produkcję mniejszego brata Trabanta (w języku niemieckim oznacza... satelitę). Jako, podobnie jak Garbus, owe samochody "dla ludu" (Wartburg i Trabant) miał uzupełniać ofertę niemieckiej motoryzacji. Nie do końca się to udało, jednak w sumie wyprodukowano aż 1,6 mln Wartburgów, 3 mln Trabantów wobec 21 mln Garbusów.
Po Niemczech jeździ jeszcze ok. 5000 Wartburgów. W Polsce pozostały już nieliczne egzemplarze. Jeleniogórska spalona sztuka pomniejszyła tę liczbę.