Jest szansa, że znikną zapadliska i dziury w nawierzchni chodnika i jezdni najdłuższej w mieście ulicy Wolności, które utrudniają życie pasażerom komunikacji miejskiej.
Chodzi o przystanek tuż przy zajezdni Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Przystanek został wyłączony z eksploatacji po tym, jak w sierpniu ubiegłego roku niebezpiecznie osunęła się tam jezdnia i chodnik.
Jak mówi Czesław Wandzel, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, to skutek fatalnie położonego podziemnego uzbrojenia tych terenów. Rury, którymi biegną kable telefoniczne i inne media okazały się nieodpowiednio zabezpieczone. To powodowało swobodny przepływ wody pochodzącej z opadów i rozmiękczenie gruntu.
Nie bez winy są także roboty drogowe prowadzone prawie 30 lat temu podczas poszerzania ulicy Wolności. Pobliski murek przy dawnej siedzibie JPBM stanął wówczas bez żadnego odwodnienia i drenażu. Spływająca deszczowa woda kumulowała się przez lata w jednym miejscu. Aż w końcu zapadło się.
Przypomnijmy, że przeprowadzony stosunkowo niedawno temu (w 2003 roku) remont nawierzchni ulicy Wolności nie zapobiegł zjawisku.
W najbliższych miesiącach sytuacja ma wrócić do normy za sprawą przetargu, który zamierza ogłosić MZDiM. Wcześniej przeprowadzono ekspertyzę analizującą przyczyny osunięcia się gruntu.
Wszystko ma być w miarę szybko naprawione. Drogowcy liczą na wykonawcę, który w skróconym „procesie administracyjnym” (bez niektórych formalności, na przykład projektu wykonania prac), naprawi szkody i zadba o założenie odpowiednich drenaży.