Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Środa, 2 lipca
Imieniny: Marii, Urbana
Czytających: 11947
Zalogowanych: 100
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Randka na kozetce w „Norwidzie”

Wtorek, 9 lutego 2010, 9:05
Aktualizacja: 9:06
Autor: iracema
JELENIA GÓRA: Randka na kozetce w „Norwidzie”
Fot. Archiwum
Impresaryjny Teatr Bajka z Warszawy zaoferował jeleniogórskim widzom spektakl komediowy Antoniego Cwojdzińskiego „Hipnoza” w reżyserii Wojciecha Malajkata. Zrealizowana wspólnie z firmą Beta–Art założoną przez Beatę Ścibakównę sztuka to zdecydowanie pozycja rozrywkowa. Aktorce powszechnie znanej z telewizyjnej roli ordynatora interny Karoliny Orlickiej w serialu TVP2 „Na dobre i na złe” partnerował na scenie Rafał Królikowski, jej kolega z jednego roku ze szkoły teatralnej.

Akcja „Hipnozy” dzieje się w Nowym Jorku, a jej bohaterami są: pełna temperamentu wybitna aktorka, która porzuciła scenę i swoją pasję, oraz psychoanalityk. Obecnym narzeczonym aktorki jest popularny lekarz, który nie rozumie artystycznej duszy swojej kochanki. Gwiazda teatralna na skutek traumatycznych wydarzeń nagle traci głos i nie może występować na scenie. Współczesna medycyna nie jest w stanie jej pomóc. Zgłasza się więc do gabinetu nieśmiałego psychoterapeuty, zwolennika terapii hipnozą.

Lekarzem okazuje się niespełniony w miłości samotnik, którego życie uczuciowe legło w gruzach od momentu, gdy w jego gabinecie pojawiła się popularna artystka. Sprawdzona i skuteczna metoda seansów hipnotycznych w przypadku aktorki-pacjentki początkowo zawodzi. Lecz z czasem wreszcie rozkapryszona artystka zapada w mocny sen hipnotyczny, podczas którego śni, że gra na scenie różne role, m.in. Panną Młodą w „Weselu” Wyspiańskiego, Lady Makbet z szekspirowskiego „Makbeta” czy tytułową bohaterkę „Balladyny” Słowackiego. Między aktorką a lekarzem rodzi się wielka platoniczna miłość.

Siłą reżyserii Wojciecha Malajkata nie są potężne wizje inscenizacyjne ani zawiłe konstrukcje myślowe, lecz drobiazgowa analiza dialogu i bardzo staranna praca nad sposobem jego podawania. Tak robi zresztą wielu reżyserujących znakomitych aktorów. Tak robił zawsze Jan Świderski, tak robił Andrzej Łapicki, tak robił wreszcie sam Jan Englert. Grana pod dyktando Malajkata „Hipnoza”, nie stała się szampańską komedią, ale zatraciła ów nieznośny nalot sentymentalizmu, a wtedy okazało się jak ta ludzka komedia romantyczna jest uniwersalna.

Z chwilą, gdy bohaterka grana przez Beatę Ścibakównę nie jest tylko kochającą się w wielkich słowach (na ogół cudzych) aktorzycą, dla której życie staje się zaledwie dalekim odbiciem sztuki, wydaje się nam bliższa i przede wszystkim bardziej zrozumiała.

Aktorka o niskim, pięknie brzmiącym głosie (śpiewa piosenki z międzywojennego kabaretu), majestatyczna w ruchu i geście, stworzyła dość ciekawą kreację. Najciekawsze było w niej przenikanie się wielkości i małości, demonstrowane w sposób tak naturalny, tak nie podlegający dyskusji, tak spontaniczny wreszcie, jak może to zapewne dziać się w życiu, ale co nieczęsto potrafi pokazać sztuka.

Wielkość pacjentki-aktorki to wielkość jej sztuki. Jej małość jest także małością wielkiej aktorki, która za wszelką cenę musi utrzymać poziom i wykluczyć z góry wszelką możliwość konkurencji, zarówno jako aktorka, jak i jako kobieta. Ścibakówna wyposażyła swą bohaterkę dodatkowo w świadomość celów, przyświecających jej postępowaniu. Jest cyniczna, i tym cynizmie uwielbiana, ma ogromną wiedzę o ludziach i umie na nich grać według własnej woli i kaprysu.

Rafał Królikowski, który od ról amantów przechodzi do ról amantów charakterystycznych, był znakomity przede wszystkim w wewnętrznym rysunku i starannie wystudiowanym ruchu i geście. I dokonał nie lada sztuki jako lekarz – nieszczęśliwy, ale pozbawiony płaczliwości, pokazał twarz pełną bolesnego cierpienia.

Malajkat starał się pod każdym względem zachować dyscyplinę dramaturgiczną autora. I wyszło to przedstawieniu na dobre, każąc nam myśleć o dawnych dobrych czasach poniedziałkowej sceny telewizyjnej. Zresztą „Hipnoza” od początku do końca jawi jako przedstawienie w charakterze rozrywkowym, rozpisane na dwie osoby i... tele¬fon jako trzecią „postać” działającą.

Liczący ponad pół wieku scenariusz napisał Antoni Cwojdziński, aktor (grywał na scenie pod przybranym nazwiskiem Wojdan) i dramaturg z zamiłowania, a z zawodu fizyk. Scenografię do spektaklu zaprojektował Paweł Dobrzycki, a autorką kostiumów jest projektantka mody Izabela Łapińska.

Sonda

Czy lokalne "kasyna" i gry hazardowe powinny być dozwolone bez koncesji?

Oddanych
głosów
374
Oczywiście, gra tylko ten kto chce
26%
Tak, jednak do pewnej kwoty - na niektórych działa to jak narkotyk
10%
Hazard powinien zostać całkowicie zakazany
50%
Nic nie trzeba zmieniać w przepisach
14%
 
Głos ulicy
Nie "siedzimy" na telefonach
 
Warto wiedzieć
Trump zaatakował Iran! Nowa wojna USA na Bliskim Wschodzie?
Rozmowy Jelonki
Strzelania będą tylko raz w tygodniu
 
Inne wydarzenia
Odśpiewali "100 lat" twórcy Biegu Piastów
 
Aktualności
Umowa na przebudowę drugiej nitki estakady
 
Inne wydarzenia
Zawita do nas mistrz Francji, ale znów szykuje się "paraliż" na drogach i utrudnienia
 
Piłka nożna
Karkonosze wystartowały. Pierwszy trening z nowym, doświadczonym trenerem
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group