Wszystko zaczęło się po ostatnich deszczach. Deszczówka spływała do rowu wyremontowanego w 1998 roku za unijne pieniądze. Nie mogła ona znaleźć ujścia w obecnie zarośniętym po pas korycie i zrobiła sobie podziemny odpływ bokiem. W konsekwencji woda wdziera się do piwnicy lokatorów.
- To nie jest życie, jak długo będziemy musieli jeszcze cierpieć – pyta 70 – letnia Maria Palczak. – Od dwóch nocy nie śpimy. W dzień i w nocy ścieramy wodę z podłogi i wynosimy ją na zewnątrz. Wszystko jest już przesiąknięte wilgocią, na suficie, ścianach pojawiły się mokre plamy, w miejscu których lada moment pojawi się grzyb. Ja jestem astmatyczką, duszę się od tego fetoru. Mój mąż ma problemy z kręgosłupem. Nie możemy sobie już z tą wodą poradzić – mówi.
Największy problem jednak w tym, że rów należy do kilkunastu prywatnych osób, które albo zapomnieli o jego czyszczeniu, albo nie widzą takiej potrzeby. Zalewani lokatorzy winą za całe zamieszanie obarczają jednak urząd miasta, za to że w ogóle sprzedał części rowu i obecnie nie ma nad nim nadzoru.
– Jeśli miasto sprzedało ten rów, to niech teraz zadba o to, by każdy z właścicieli go wyczyścił – mówi mąż pani Marii. Jak można było wpaść na pomysł podzielenia rowu na części i jego sprzedaż. Idąc tym tropem, niebawem sprzedają drogę.
Jak usłyszeliśmy w wydziale ochrony środowiska, rowu nikt nie sprzedawał, od wielu lat przynależał on do pobliskich działek i był własnością lokatorów, którzy z nich korzystają. W sumie jest jego 11właścicieli, z których tylko jeden wykosił i oczyścił posiadaną przez siebie część.
– Co prawda za pieniądze unijne w 1998 roku został on wyczyszczony i wyremontowany, ale bieżące utrzymanie należy do właścicieli, którzy są odpowiedzialni za jego stan – mówi Bożena Mazurek, zastępca naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska w Jeleniej Górze.
Na mapach sprawdziliśmy, do kogo on należy i już przygotowaliśmy pisma z przypomnieniem o obowiązku jego oczyszczenia. Na dniach trafią one na ręce właścicieli, którzy zostaną zobowiązani do jego oczyszczenia do końca lipca tego roku. Po tej dacie wyślemy kolejne pisma z informacją o terminie kontroli i zaczniemy kontrolować wykonanie i jakość tych prac.
Jak mówi Bożena Mazurek, ci, którzy nie wywiążą się z tego obowiązku zostaną pouczeni a następnie ukarani. Zgodnie z 193 artykułem prawa wodnego kto wbrew obowiązkowi nie utrzymuje w należytym stanie wód lub urządzeń wodnych albo nie wykonuje lub nie utrzymuje w należytym stanie urządzeń zapobiegających szkodom, podlega karze grzywny.
Koniec lipca, kiedy to rów ma zostać oczyszczony, nie jest jednak zadowalającą datą dla lokatorów, którzy martwią się, że do tego czasu w dalszym ciągu będą musieli wynosić wodę z piwnicy. Proponują oni inne rozwiązanie - zlecenie oczyszczenia rowu przez miasto jednej osobie prywatnej.
Zastępca naczelnika ochrony środowiska, Bożena Mazurek tłumaczy natomiast, że takie rozwiązanie jest nie realne i nie wchodzi w grę. Wydział podlega bowiem ustawie o finansach publicznych i nie może przeznaczać pieniędzy na oczyszczanie prywatnych gruntów.
Palczakom pozostaje więc czekać, aż ich sąsiedzi przypomną sobie o swoim obowiązku i rów wyczyszczą. Nieobowiązkowi sąsiedzi natomiast powinni być świadomi tego, że woda lubi zmieniać swój bieg i pewnego dnia zamiast w piwnicy Palczaków, może pojawić się w mieszkaniu każdego z nich.