Wlastimil Hofman był znanym w Polsce i na świecie artystą malarzem, poetą, uczniem Stanisławskiego, Wyczółkowskiego, a nawet Jacka Malczewskiego. W 1947 r., za namową swojego przyjaciela Jana Sztaudyngera, przeprowadził się z Krakowa do Szklarskiej Poręby. Wraz ze swoją ukochaną żoną Adą zamieszkali w małym domku na Średniej. Artysta bardzo szybko nawiązał dobry kontakt z lokalną społecznością. W domu Hofmanów było zawsze gwarno i wesoło, odwiedzało ich mnóstwo znajomych. Artysta był nadzwyczaj skromnym człowiekiem. Oprócz malarstwa uwielbiał czytać literaturę, władał kilkoma językami obcymi.
Z żoną nie mieli własnych dzieci, ale w ich domu zawsze było ich pełno. W zamian za pozowanie dostawały słodkie podwieczorki i kompot z rabarbaru. Do dziś wielu mieszkańców Szklarskiej Poręby ma w swoich domach portrety i niewielkie obrazki, namalowane przez artystę. Choć od śmierci Hofmanów upłynęło już ponad 40 lat, pamięć o nich jest ciągle żywa. – Znałem ich osobiście. Byli to ludzie bardzo towarzyscy i tworzyli kochające się małżeństwo – opowiada 75-letni pan Józef. Głównymi odbiorcami ówczesnej twórczości malarza byli miejscowi ojcowie franciszkanie. Wiele jego dzieł zdobi tutejsze kościoły.
We wspomnieniach Hofmana czytamy „...dzisiaj nie mogłoby nas stąd ruszyć nawet trzęsienie ziemi. Więcej, Szklarska Poręba przywróciła mi odwagę. To tutaj odzyskałem niezależność i pewność siebie”. Pamięć o tym wielkim artyście i człowieku nie umarła wraz z jego śmiercią. Dawny dom małżeństwa, czyli „Wlastimilówka” stanowi dzisiaj muzeum. Można tam podziwiać zarówno spuściznę malarza, jak i proste góralskie meble, z których korzystali małżonkowie. Wlastimil Hofman jest patronem jednej z miejscowych podstawówek. W szkole odbywają się liczne konkursy ze znajomości biografii i twórczości artysty.
Dzisiejszą akcję w 40. rocznicę śmierci Hofmana i 42. jego żony Ady zainicjował Marian Cap. Nie będzie to wielka uroczystość, bo i Hofmanowie pomimo swojej ogromnej wiedzy i kontaktów z wybitnymi postaciami, pozostali skromnymi osobami. Intensywnie padający śnieg przykrył ścieżkę do grobów Hofmanów na parafialnym cmentarzu. – Dowiedziałem się wczoraj od dyrektora szkoły, że uczniowie już dwa razy odśnieżyli tę drogę. To jest dla mnie bardzo wzruszające, bo przecież nie musieli tego robić – opowiadał pan Cap. Ada i Wlastimil Hofmanowie byli, są i z pewnością będą nieodłączną częścią historii Szklarskiej Poręby.