Trudno wyczuć świąteczną atmosferę przy ulicy Wiejskiej. Mieszkańcy już na tyle przyzwyczaili się do niedogodności, że niemal się z nimi pogodzili.
Część Wiejskiej należy do ulic, które w stolicy Karkonoszy nie mają utwardzonej nawierzchni. Tak jest na odcinku między garbatym mostkiem a mostem przy ulicy Różyckiego. – Jak nie błoto, to pył i kurz – mówią jeleniogórzanie, którzy w okolicy mieszkają. Jest kilka zakładów rzemieślniczych, w tym warsztat samochodowy. Klienci boją się przyjeżdżać ze względu na dziury w szutrowej nawierzchni.
Porządnego remontu nie udaje się przeprowadzić już od kilku lat. – Asfalt położyli tylko po drugiej stronie, w kierunku dawnego urzędu pracy i dalej, ale o tym fragmencie nikt nie pamięta.
Księżycowy krajobraz panuje także na pozostałym odcinku traktu, w kierunku wiaduktu kolejowego. Tam od zeszłego roku walają się pordzewiałe elementy konstrukcji kanalizacyjnych. Są wykopy i ogólny nieporządek. – Zwalisko jakichś starych znaków drogowych, żelastwo. Niebezpiecznie. Przychodzą się tu bawić okoliczne dzieci. To może źle się skończyć – obawiają się ludzie.
Są to pozostałości po rozpoczętej w ubiegłym roku budowie sieci kanalizacyjnej i przyłączy wodociągowych. Czy znikną? Nie udało nam się ustalić. Nie wiadomo też, czy na tym odcinku w ogóle będzie położona trwała nawierzchnia.
– Jak Wiejska, to może być jak na wsi, chociaż w wielu wsiach jest porządniej niż tu – kwituje Robert Kutkowski, który codziennie zmierza w kierunku centrum skrótem przez garbaty mostek.