Jelenia Góra: Czytelnik: Postawmy pomnik Staszkowi Nagajkowi
Aktualizacja: 8:10
Autor: Angelika Grzywacz–Dudek
– Żeby nie skończyło się tylko na pięknych wpisach pod artykułem, jako pierwszy przeznaczam na ten cel 200 zł i liczę na to, że moim śladem pójdą ci, którzy o taką zbiórkę na tablicę pamiątkową apelowali – mówi Wojciech Czerwiński. – Oczywiście sam mógłbym sfinansować całość, ale przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by dać taką możliwość jeleniogórzanom, dla których ten człowiek przez lata śpiewał, z którymi się spotykał i dla których ponoć był „ważną częścią historii Jeleniej Góry” – dodaje W. Czerwiński, który poprosił naszą redakcję o objęcie tej akcji patronatem.
Zgodziliśmy się i obecnie poszukujemy osób, które chciałyby włączyć się do akcji „Postawmy pomnik Staszkowi Nagajkowi”. Chętni zarówno do działania (przygotowania projektu, jego wykonania, znalezienia miejsca, gdzie taki pomnik mógłby stanąć) oraz ci, którzy chcieliby przekazać na ten cel pieniądze, mogą się zgłaszać do koordynatorki akcji mailowo na adres: angelika.jelonka.com@wp.pl. Prosimy o podanie swoich danych wraz z numerem telefonu. Czekamy na Państwa do końca kwietnia 2016 roku. Jeśli znajdą się chętni do przekazania środków na ten cel, założymy specjalne konto, na które można będzie je wpłacać.
A o to historia przyjaźni Stanisława Nagajka z pomysłodawcą akcji Wojciechem Czerwiński. Opowiada ją W. Czerwiński:
„Uliczny grajek - przeważnie wrzucam zeta i idę dalej. Tym razem coś mnie zatrzymało i… tak zostało. Poszliśmy na piwo i od początku powstała dziwna więź. Okazało się, że skończyliśmy takie same szkoły średnie (technikum drzewne), mieliśmy na maturze piątki z polskiego, pały z matmy no i jeszcze potrafiliśmy czytać w swoich myślach. Myślę, że posiadanie artystycznych dusz (Stasia zdecydowanie bardziej artystyczna) skierowało nas do zejścia ze szlaku tak zwanego normalnego życia na skrót alkoholowy. Ja po latach powróciłem, Stasiu chciał, ale nie potrafił odszukać wyjścia. Pamiętam, kiedyś wczesną wiosną (jeszcze śnieg zalegał), siedzieliśmy nad rzeką, a on zdejmuje buty i rzuca w nurt. - Co robisz pytam - na co Stasiu: K…a! Muszę zmienić swoje życie, a od czegoś trzeba zacząć, to zacznę od butów. Takich często śmiesznych sytuacji było zawsze przy Stasiu wiele. Najbardziej bolał go brak kontaktu z córką. Pamiętam, jak kiedyś kupowałem mu gitarę (zgubioną po wspólnym wypadzie na Woodstock). Wziął ją do ręki i pierwsze słowa brzmiały: będziesz Małgorzata. Miał wrażliwy, ale i ciężki charakter. Ostatnie lata mieszkał z Danusią w Trzcińsku (mówił do niej Gorgonowa). Miała dla niego wiele cierpliwości, ale mimo Stasia - jak to mawiał "wad przeróżnych" - trwała przy nim. Często się obrażał o byle co, na dzień, dwa lub czasami na parę godzin. Odchodził i zawsze do niej wracał. Danusia była dla niego bardzo ważna, choć jej raczej tego nie okazywał.
Myślę że Jelonka (Jelenia Góra) była związana od lat ze Stasiem i odwrotnie. Dlatego króciutko: moja cegiełka na początek 200 zł na upamiętnienie Stasia. Może jakaś tabliczka w kształcie gitary, może kilka słów z jego tekstów np. "jest w Jelonce taka ulica" "jest gdzieś na świecie miejsce" lub słynne "drze mordę moja stara"? Zróbmy to dla siebie…"