Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9452
Zalogowanych: 22
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Reanimacja Gerharta Hauptmanna

Piątek, 30 października 2009, 20:41
Aktualizacja: Sobota, 31 października 2009, 7:27
Autor: TEJO
JELENIA GÓRA: Reanimacja Gerharta Hauptmanna
Fot. TEJO
Czy twórczość związanego z naszym regionem laureata literackiego Nobla Gerharta Hauptmanna to ramota, do której nie ma sensu wracać? Czy też może niedoceniona skarbnica możliwości, które dziś właśnie dziełu mistrza pióra dałyby nową jakość?

To tylko jeden z tematów poruszonych podczas dzisiejszej konferencji „Gerhart Hauptmann i media”. Pierwsza jej część odbyła się w willi Łąkowy Kamień, gdzie mieszkał i zmarł noblista. Druga – w Teatrze im. Norwida, który będzie w przyszłości miejscem wystawienia „Czarnej maski”, jednego z dramatów niemieckiego twórcy. Na konferencję przybyło wielu gości z Niemiec, w tym Hariet Hauptman, prawnuczka noblisty.

Przedsięwzięcie miało na celu nie tyle przybliżenie postaci G. Hauptmanna, ile ocenę możliwości, jakie daje dziś jego dzieło i dziedzictwo. Postawiono także pytania dotyczące kondycji teatru polskiego i niemieckiego, stosunku współczesnych reżyserów do spuścizny po autorze „Tkaczy”, a także jego miejscu tu i teraz. Rozmawiano także o tym, jak Polacy traktowali niemieckie dziedzictwo w Jeleniej Górze i okolicach przez minione lata.

W drugiej odsłonie w dyskusji moderowanej przez Sławomira Tryca i tłumaczonej przez Piotra Jankiewicza, wzięli udział goście z Niemiec: Christian Schmidt (Landesbuehnen Sachsen), Christian Knoedler, dyrektor Teatru im. Hauptmanna z Zittau oraz Urszula Liksztet, kierowniczka literacka Teatru im. Norwida i Małgorzata Bruder z Muzeum Miejskiego we Wrocławiu.

Czy twórczość Hauptmanna jest dziś nadal aktualna i warto ją wystawiać? – tak brzmiała jedna z kwestii wielowątkowej dyskusji. S. Tyc zaznaczył, że w Polsce dzieła noblisty wystawia się niezwykle rzadko, a w miejscu, gdzie żył i zmarł, jego dzieło jest praktycznie nieznane. – W czasach NRD G. Hauptmanna wykorzystywano do celów propagandowych przypisując jego twórczości ideologię socjalistyczną – mówił Ch. Schmidt. – Dziś warto do niego wrócić w dobie kryzysu, aby nie rozmawiać tylko o pieniądzach, ale także o więzach duchowych, jakie łączą ludzi w społeczeństwach, gdzie coraz bardziej widać przepaść między wielkim bogactwem i strasznym ubóstwem – dodał.

Polskie dyskutantki zwróciły uwagę, że po 1945 roku dzieło Hauptmanna znalazło się na cenzurowanym. – On sam nie miał szczęścia, bo teatrowi – zwłaszcza w Polsce – potrzebna jest sztuka nawiązująca do współczesności – powiedziała Urszula Liksztet. Dodała jednak, że przy odpowiednim zmyśle twórczym można dzieło noblisty uwspółcześnić. Takie plany ma zresztą Teatr im. Norwida, który już raz – kilkanaście lat temu – podjął próbę wystawienia jednego z dramatów mistrza, ale do premiery nie doszło.

Jak podkreśliła U. Liksztet, to wtedy na nasze zamówienie po raz pierwszy w całości przetłumaczono na polski „Czarną maskę”. Na tym dziele opiera się także opera Krzysztofa Pendereckiego. Wspomniany dramat ma także być jedną z premier w przyszłym roku. Sztukę, poza tym, że powstała w Jagniątkowie, łączy z regionem miejsce akcji, która dzieje się na zamku w Bolkowie.

– Czyj jest Gerhart Hauptmann obecnie? – to kolejne z dyskutowanych pytań. Zdaniem wszystkich dyskutantów dzieło pisarza jest swoistym symbolem jedności w różnorodności, szczególnie teraz, kiedy nie ma granic i Dolny Śląsk – zwłaszcza dla sztuki – wyzbył się administracyjnych podziałów. Spuścizna po pisarzu powinna więc stanowić impuls do szczerego pojednania Polaków i Niemców.

Umierając Hauptmann miał zapytać: – Czy jestem jeszcze we własnym domu? Odnosząc się do tego zdania dr Tyc podkreślił, że Polacy po wojnie przejawiali dwa typy zachowań. Jednym z nich była chęć unicestwienia za wszelką cenę całego dziedzictwa kultury tych, którzy tu byli przed nimi. – Od około 20 lat tendencja ta zanika, a coraz bardziej daje o sobie znać chęć poznania dawnych dziejów i tradycji tych ziem przed exodusem Niemców – zaznaczył Sławomir Tryc. „Reanimacja” G. Hauptmanna staje się więc nieunikniona, a wręcz pożądana.

Wspomniano także o projektach stworzenia wędrującego przedstawienia związanego z postacią noblisty. Będzie to wspólny projekt Teatru Norwida i placówek w Saksonii. Przedstawienie to ma być wystawiane w miejscowościach, w których mieszkał Hauptmann: Hiddensee, Erkner, Szklarskiej Porębie i Jagniątkowie. Dziś miasta te łączy Polsko-Niemiecki Związek Muzeów Gerharta Hauptmanna.

Przed teatralną częścią debaty w foyer – gdzie wszystkich powitała współorganizatorka konferencji Julita I. Zaprucka, dyrektorka Muzeum Miejskiego „Dom Gerharta Hauptmanna” – odbył się wernisaż wystawy poświęconej dwóm historycznym spektaklom: „Hauptmann” Jerzego Łukosza (premiera 21 listopada 2001 w Teatrze im. Norwida) oraz „Kaprys”, przedstawieniu wrocławskiego Teatru Pantonimy Henryka Tomaszewskiego na motywach „Schluck und Jau” noblisty (prapremiera – 25 XI 1995).

– Tomaszewski miał już 76 lat, kiedy pracował nad tą sztuką. Czuł, że poprzez nią wyraża to, co po nim zostanie – powiedziała Małgorzata Bruder z Muzeum Miejskiego z Wrocławia, które tę ekspozycję zaprezentowało. Przedstawienie to grano także w teatrze jeleniogórskim.
– Niestety, poza „Hauptmannem” Teatr im. Norwida nie miał w swoim repertuarze dzieła noblisty – przyznała Urszula Liksztet, która ciepło wspomniała prace nad realizacją sztuki Łukosza, a zwłaszcza kreacje nieżyjących już Igora Przegrodzkiego oraz Zygmunta Bielawskiego.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (9)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group