Podczas jednej z rutynowych lekcji nauki jazdy w Jeleniej Górze młody kursant, pełen zapału, ale i lekkiej tremy, doświadczył sytuacji, która mogła przydarzyć się każdemu początkującemu kierowcy. Jazda odbywała się w typowym samochodzie oznaczonym literą „L”, a obok siedział doświadczony instruktor.
Do tej nietypowej kolizji doszło na rondzie w Cieplicach. Nie było łatwo ustalić winnego zdarzenia. Można przyjąć, że każde z aut nieco "dołożyło" do kolizji.
Ostatecznie za winną kolizji policja uznała kierującą czarnym Fordem, która miała nie ustąpić pierwszeństwa przejazdu "L"-ce.
Na szczęście nikt nie ucierpiał, a uszkodzenia nie są duże. Zarówno w Fordzie jak i Toyocie do wymiany lub naprawy jest kilka elementów blacharskich.
Całe zdarzenie stało się, wbrew pozorom, dla kursanta pouczającą lekcją: zrozumiał, jak kluczowa jest koncentracja, oraz przewidywanie ruchów innych uczestników drogi.
Choć początkowo wypadek wywołał w nim poczucie winy i stres, z czasem stanie się, być może, punktem zwrotnym w długiej nauce jazdy samochodem. Pokazał, że błąd nie musi być porażką, jeśli potrafimy wyciągnąć z niego wnioski.
W efekcie kursant nabrał większego respektu do zasad bezpieczeństwa i po zakończeniu kursu stał się bardziej świadomym, odpowiedzialnym kierowcą.