Rozprawa dotycząca Dawida K. oskarżonego o zabójstwo Roberta Stankiewicza, trwała ponad dwie godziny. Najpierw przesłuchano Beatę Michalewicz, biegłą psycholog z Wrocławia, która określiła Dawida K. jako egoistę, który myśli tylko o sobie i swoich potrzebach aktualnych, a winą za wszystkie swoje niepowodzenia obarcza innych. Jej zdaniem oskarżony nie jest upośledzony mózgowo ani niepoczytalny. Jego iloraz inteligencji określiła natomiast poniżej przeciętnej.
– Jego niski poziom emocji kontrolnych sprawia, że ma on ograniczone poczucie lęku społecznego, poczucia winy czy wstydu, czyli tego co stanowi swojego rodzaju hamulce w działaniu człowieka - mówiła biegła.
Po jej opinii sąd wysłuchał głosy stron. Prokurator żądał dla sprawcy 25 lat pozbawienia wolności, obrona próbowała udowodnić jego niewinność. Obrońca w czterdziestopięciominutowej mowie końcowej gestykulując i zmieniając ton głosu próbował dowieść, że sprawcą zbrodni nie jest Dawid K., ale Krzysztof N., chłopak, który był świadkiem zbrodni, i który ujawnił zabójcę Roberta Stankiewicza w zeznaniach złożonych w jeleniogórskiej prokuraturze.
Następnie mecenas Jerzy Janik, próbował przekonać sąd o poszlakowych dowodach w sprawie, aż w końcu - do zmiany kwalifikacji czynu. Sąd nie przychylił się do żadnego z jego wniosków.
Sąd orzekł ostatecznie karę łączną 25 lat. O warunkowe zwolnienie skazany będzie mógł się ubiegać nie wcześniej niż po odbyciu 20 lat kary. Sąd zaliczył na poczet kary okres dotychczasowego aresztowania od dnia 8 czerwca 2009 do dnia 25 maja 2010 roku.
Przewodniczący składu sędzia Marek Klebanowicz powiedział, że nie można zgodzić się z obrońcą, iż proces jest poszlakowy. – W tej sprawie jako podstawowy dowód mamy zeznania Krzysztofa N. Uznajemy, że przebieg owej nocy był taki, jaki przekazał nam właśnie ten świadek i jaki przybliżyła nam szczegółowo pani prokurator.
Wersję, którą prezentuje oskarżony w swoich wyjaśnieniach, można określić jako irracjonalną i infantylną. Oskarżony mówi, że pokłócił się ze swoją dziewczyną, przyszedł do Krzysztofa N. i kazał mu wziąć nóż, żeby kogoś zabić. Ja miałem zabić na początku – mówił oskarżony.
I ten Krzysztof N. zdaniem oskarżonego miałby wziąć ten nóż i pójść kogoś zabić nie pytając kogo, po co i dlaczego, jakby to było coś w postaci gry w piłkę. Ta wersja jest zupełnie oderwana od realiów życiowych. Uważamy, że jest to irracjonalne i nie do przyjęcia. Wersja Krzysztofa N. jest natomiast całkowicie logiczna i sąd uznał ją jako w pełni wiarygodną.
Argumentując wymiar wymierzonej Dawidowi K. kary sędzia Klebanowicz mówił, że zbrodnia, w której człowiek zabija człowieka jest zdarzeniem wymagającym największego potępienia. – Nie wiem czy na psychikę tego młodego człowieka wpływ miały hollywoodzkie filmy czy gry, ale przerodziło się to w tragedię. Dlatego sąd uznał, że co do swojego wieku adekwatnego w chwili popełnionego czynu oskarżony zasługuje na najwyższy, najsurowszy wymiar kary. Nie może być pobłażania dla takiego zdziczenia – mówi sędzia Marek Klebanowicz.
Z wyrokiem i uzasadnieniem sądu całkowicie zgodziła się prokuratura i rodzina.
– Ten człowiek zabił nie tylko Roberta, ale każdego z naszej rodziny, z rodziny Roberta. W kopercie mam papierosy i pieniądze, które Robert miał przy sobie w chwili tej strasznej zbrodni, w domu mam to jego ubranie, to jedyna pamiątka jak mi po nim została. Cały czas zadaję to samo pytanie: dlaczego on musiał zginąć, za co? Ten wyrok przyniósł mi chwilową ulgę, ale dalej jestem zrozpaczona, rozżalona na wszystkich, że tak się stało – mówiła Aneta Stankiewicz, żona zamordowanego. Zjawiły się też Halina Stankiewicz, matka i Dorota Ciesielska, siostra Roberta Stankiewicza.
Obrońca Jerzy Janik zapowiedział natomiast odwołanie się od wyroku sądu, bo jego zdaniem Dawid K. jest niewinny. Sam oskarżony do końca nie okazał skruchy. Jego koledzy, którzy licznie przyszli na ogłoszenie wyroku, odgrażali się natomiast naszej dziennikarce.